Doktor od kilku dni nie daje znaku życia. Cieszy mnie to ale zarazem i przeraża.
Boję się, że zaatakuje w najmniej odpowiedniej chwili.
Wszyscy się cieszą. Życie w Londynie toczy się swoim stałym rytmem. Dzieci chodzą do szkoły, dorośli do pracy... Tylko Daniel jest jakiś inny. Nie rozmawia ze mną. Kiedy mijamy się na ulicy, odwraca wzrok. Zaciska usta. Milczy. A czasem patrzy na mnie badawczo.
Nie podoba mi się to. Denerwuję się wtedy i przyspieszam kroku. Wymijam go. Od pewnego czasu przestałem spotykać się ze znajomymi. Tylko praca-dom, praca-dom.
Zdaje mi się powoli że zaczynam wariować. Słyszę głosy w mojej głowie. Nie jest to jednak Bill. Jego dziwaczny sposób mówienia poznałbym na kilometr. Tylko ten dziennik pozwala mi na odpoczynek.
Ostatnio zacząłem mieć myśli samobójcze. Coraz częściej chwytam nóż w rękę po czym natychmiast odkładam. Spaceruję nerwowo po domu, starając się uciec przed samym sobą.
Ale dzisiaj to zrobię. Dzisiaj jest ten dzień. Piszę ostatni list pożegnalny do siostry. Może Mabel kiedyś go odczyta.
Siostrzyczko!
Musiałem to zrobić. Zwariowałem. Nie chcę zrobić ci krzywdy, a czuję... Czuję, że jeszcze chwila i...
Przepraszam. Nie mogę o tym pisać. Nie ufaj mu. Nikomu nie ufaj. Co ja wygaduję? Sam nie wiem. Ostatnio zniknął. Ale wróci i się zemści. Czuję to. Dlatego... Nikomu ani słowa. Albo co mi tam, mów wszystkim! Niech wiedzą. Chociaż...Przestań...To wszystko nie ma sensu...Jego sztuczki...Żegnaj.
Dipper
Biorę do ręki nóż i drżącą ręką robię pierwsze nacięcie w skórze. Ale...Rana zamyka się, nie ma po niej ani śladu. Próbuję jeszcze raz. Dalej nic. Jakbym wcale nie próbował. Zdesperowany jeszcze raz i jeszcze...W końcu gubię się. Krew chwilę spływa po moim poranionym ciele, rany pieką. Potem ból mija. Jeszcze jedno cięcie. Jeszcze trochę. Zaczynam się śmiać. Nagle widzę na ścianie wykrzywiony uśmiech i odwracam się. Bill stoi przede mną w swojej fizycznej formie. Patrzy z satysfakcją na moje czyny. Wstaję i na chwiejnych nogach podchodzę do lustra. Kiedy moje brązowe oczy stały się takie dzikie? Kiedy na moją twarz wypłynął ten nieludzki, szalony uśmiech? Nóż w mojej ręce. Krew na podłodze. Cofam się i nagle czuję,że w coś uderzam. Unoszę głowę i wypuszczam ostrze z ręki.
Całuje mocno, gwałtownie. Nie patyczkuje się. Czuję jak chwyta mnie w pasie i przebija bok sztyletem. Wrzeszczę i odsuwam się. Rana zasklepia się. Próbuję uciec od tych uczuć. Przecież jestem porządnym obywatelem, tak? Ale z moich ust padają zupełnie nieznane mi, dziwne słowa:
- Zrób to jeszcze raz...
***
Hmmm....Jakim cudem piszę same billdipy? Hm,sama nie wiem. Będę musiała dodać kilka tagów do tego opowiadania. Przepraszam wszystkich! Albo wcale nie!
So what if I'm crazy? The best people are...

CZYTASZ
Doktor Cipher i Pan Pines /billdip/
FanfictionDoktor Cipher - seryjny morderca, działa głównie pod osłoną nocy. Jego pseudonim wziął się z powodu tego, że wstrzykuje swoim ofiarom dawkę zabójczego serum. Nikt nigdy tak naprawdę go nie widział. Pan Pines - zwykły człowiek, lekarz i kawaler. Sum...