Murder!

1.8K 234 15
                                    

- Słyszeliście o morderstwie, okrutnym i podłym morderstwie?!

Słyszę głos roznosiciela gazet i unoszę głowę znad badanych przeze mnie zwłok kolejnej ofiary. Jakim cudem gazety tak szybko piszą o kolejnych zbrodniach? Pewnie znowu w nazwiskach ofiar jest mnóstwo literówek i błędów interpunkcyjnych. Mój kolega po fachu, Daniel Finger wzdychając podchodzi do niskiego, krępego bruneta.

- Przepraszam, mógłby pan tak nie krzyczeć? Próbujemy przeprowadzić sekcję zwłok...

- I tak nic nie uda wam się wykryć! - głos chłopaka staje się piskliwy, roziskrzone oczy rzucają spojrzenie policjantom i nam, czyli lekarzom którzy mają zbadać i stwierdzić przyczyny zgonu.- Doktor Cipher jest nieosiągalny! Jest tajemnicą! Zagadką! Enigmą!

- Nie na długo - Daniel uśmiecha się do mnie. Kiwam głową z fałszywą miną. Gdyby tylko wiedział...

-Jakie substancje udało wam się wykryć? - wysoki policjant podchodzi do nas z notatnikiem.

-Udało mi się wykryć niewielki szczep bakterii E coli...- podnoszę wzrok. - Ale poza tym nic.

-Nic?! - brwi policjanta unoszą się. - Panie Pines, pan raczy żartować!

Daniel odciąga mnie na bok i stara się wytłumaczyć policjantowi moją... niedyspozycję? Głupotę? Utajenie prawdy? Nie wiem. Unoszę zmęczone, podpuchnięte oczy i spoglądam na grupę ludzi. Zebrali się przy radiu które czasem przynosi tutaj stara przekupka. Słuchają z szokiem i przerażeniem na twarzach o kolejnych zbrodniach doktora Ciphera.

- Betty Harvis... córka piekarza...

- Florence Undine... bogata wdowa...

-Uriah Rin... miejscowy żebrak...

Doktor Cipher nie przebiera w ofiarach. Kosi równo ludzkie dusze. Czuję wstręt i obrzydzenie do samego siebie. Spoglądam brązowymi oczami na swe dłonie. Są nieskazitelnie białe, nie widać na nich krwi i zadrapań po nocnych eskapadach. Jednak w głębi serca pozostaje rana. Staje się coraz większa i większa i większa... niedługo otworzy się a ja nic nie będę mógł na to poradzić. Moje serce jest czarne, moja dusza jest brudna. Słyszę oburzone krzyki ludzi.

- Cóż za tragedia!

- Morderca, morderca!

- Takiego bez sądu należałoby zabić! Więzienie nic nie pomoże!

- Plugawy oprych!

Czy kiedyś przestanie mnie to obchodzić? Czy kiedyś doktor Cipher całkiem przejmie nade mną kontrolę? Nie, nie, nie. Muszę się go pozbyć. Znaleźć sposób...
odtrutkę.. eliksir...

- Dipper -czuję na ramieniu czyjąś dłoń i odskakuję z krzykiem.

Nie jestem mordercą ! Zostawcie mnie, to nie ja! Mylicie mnie z kimś!

Daniel patrzy na mnie z niepokojem. Otrząsam się i przybieram fałszywy uśmiech.

- Daniel... t-tak...?

- Pines, dobrze się czujesz?

Kiwam głową odwracając wzrok. W uszach brzmią mi głosy ludzi...

"Morderca, łajdak, oprych, sukinsyn, pomiot szatana.."

-Teraz policja już się wszystkim zajmie. Uznali że poślą po innego lekarza - posyła mi krzywy uśmiech.

- To dobrze-  wzdycham z ulgą. Mogę wrócić do domu i trochę odpocząć...

Widzę swój cień wykrzywiony w nienaturalnym uśmiechu. Robi mi się słabo. Kogo ja oszukuję? Nigdy nie odpocznę. Nigdy nie zaznam spokoju. Zawsze będę czuł na sobie jego wzrok. Jego oddech na moim karku. Każda moja decyzja. Każdy mój krok. On zawsze...

Obserwuję cię.

Uciekam w głąb siebie. Nikt nie może się dowiedzieć. Nikt. Nigdy. Ale i tak...
W sercu, w myślach, w duszy...

Jedno słowo...

Morderca.

Doktor Cipher i Pan Pines /billdip/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz