Mężczyzna spojrzał w dół. Stał wysoko, wysoko nad ziemią. Nie wydało mu się to niczym niezwykłym; na co dzień pracował na najwyższych piętrach wieżowca, zdawał się być przyzwyczajonym do widoku odległej o kilkadziesiąt metrów ulicy, przejeżdżających samochodów, mijających go ludzi.
Ludzi. Osoby. Każdy z nich miał rodzinę, dom, każdy w coś wierzył. Czy jednak przejmujemy się losem każdego, pojedynczego przechodnia?
„Czym jest religia? Dlaczego ludzie wierzą? Do kogo się modlą? Kim jest Stwórca, Zbawiciel?" – rozmyślał. Mógł zadać setki pytań, na które nikt nigdy nie znajdzie odpowiedzi. Pytał już tylu ludzi... Żaden nie potrafił zaspokoić jego ciekawości.
„Ile oni wszyscy są w stanie poświęcić dla swojego Boga? Pieniądze, czas... życie? Kto steruje tym obłąkanym światem, kto pociąga za wszystkie sznurki?"
Powiew wiatru rozczochrał jego długie, brązowe włosy. Od kilku miesięcy odkładał pójście do fryzjera.
Ciemnymi oczyma rozejrzał się po mieście. Słońce już dawno zaszło, co oznaczało, że rozbłysną latarnie i wszelkiego rodzaju oświetlenia.
Zawahał się. Dlaczego tu przyszedł? Przecież tego nie chciał, prawda? Jak zareagowaliby ludzie, tam na dole? W ogóle? Był przecież jedynie nieznajomym przechodniem, możliwie spłaszczonym na brudnej ulicy. Czy taki widok kogokolwiek by poruszył? W końcu nie mógł dawać nikomu satysfakcji. Coś sobie uświadomił. Patrząc na to wszystko z góry, zobaczył... coś. Wiara. Ludzie. Ich zachowanie. Czy to wszystko łączy się w całość? Czy ludzie mogą istnieć bez wiary? Czy nie ma ona czegoś wspólnego z ich reakcją na cudzą śmierć?
W co on sam wierzył? Gdzie udałby się po przejściu tej granicy?
Nie był w stanie wykonać kroku do przodu. To musiało zaczekać. Tak. Musiało.
Odwrócił się oraz cofnął. Otworzył ciemne drzwi i wszedł do środka, udając się od razu do windy. Po chwili znalazł się na dole. Nie tak, jak początkowo planował, jednak osiągnął cel swojej podróży.
Znalazł odpowiedź na nurtujące go pytanie.
CZYTASZ
Z Dziennika Piromana
EspiritualBóg... każdy zastanawiał się kiedyś nad jego istnieniem, czyż nie? Mimo tego, że nie zostało ono potwierdzone, ludzie chodzą do kościoła, modląc się za swoje grzechy. On jednak postanowił się sprzeciwić. Bo czy to ma jakikolwiek sens? Nie potrafił...