Czułem strach budząc się z rana. W końcu zdałem sobie sprawe ze to juz jutro idę do szkoły i nagle poczułem to okropne uczucie: Wiktoria. Byłem dla niej jak brat którego nigdy nie miała do pewnego czasu. Dopoki gdy wyznałem jej co naprawde do niej czuje. Już sie nigdy wiecej nie odezwała. Ten smutek na mojej twarzy. Wiki codziennie mnie budziła z rana dzwoniąc lub przychodząc do mnie do domu, wtedy od razy z chęcią wstawalem i witałem dzień. A moi rodzice ją uwielbiali uważali ze Wiki to taki chodzący anioł. Do dziś nie mogę sobie wybaczyć że tak spieprzyłem sytuację zwykłym 'kocham cię'.