Wieczorem rodzice Wiki i ona oraz oczywsiscie ulubiony kundelek pani Dajmond -rydelek przyszli na kolacje o ktorej wspominała matka. Wspaniale- westchnąłem. Nie mialem ochoty nawet wychodzic z pokoju gdy nagle przez uchylone drzwi wpadl do mojego pokoju rudelek uslyszalem glos Wiki:
-poszukam rudelka
Delikatnie zapukała w drzwi mego pokoju zrobiła to tak zgrabnie jak księżniczka poruszająca się po aksamintym czerwonym dywanie. Nie odpowiedziałem. Rudelek szczeknął a Wiktoria weszła do pokoju zobaczyla psa siedzącego na miękkim czarnym dywanie i mnie leżącego na łóżku i wpatrującego się w telefon. Usiadla obok mnie i poprosiła abym usiadl tak jak ona. Podeszła do drzwi i domkneła je bo wiedziała ze rodzice bedą chcieli ich podsłuchiwac.
-możesz mi coś wytłumaczyć ? - zapytała
-spróbuje- przytaknalem
-dlaczego miales ze mnie beke i napisałes do mnie 'kocham cię' wiesz jak to zraniło ?
-ja mialem beke ? Nigdy bo ja cie ten no wiesz naprawde to czuje ja to wiem tylko że tobie to nie pasuje i jestes szczesliwa z Tomim.
-ja usłyszalam inną wersje od Izy- odpowiedziała
-ale skończmy ten temat wazne ze teraz jest tak jak dawniej-dodała
-nie do końca -odpowiedziałem
-Bo tak jakby tworzymy taki friendzone ;c
-Ale ja coś do Ciebie czuje ale nie potrafie tego wykazać -powiedziała łapiąc mnie za rękę a jej usta były tak blisko moich że sam nie wiem jak złapalem ustami delikatnie slodkiej wargi Wiki i pociągnąłem do siebie ona poleciała na mnie poczym delikatnie kładziac glowe na moich kolanach.
Teraz już wiem że cie kocham-powiedziała a to zdanie sprawilo że moglbym ze szczescia wyskoczyc na balkon i skakac i sie drzec jak czterolatek z lizaka.