2. 24.05 Niedziela

4.5K 173 2
                                        

Kiedy się obudziłam, obok łóżka zobaczyłam tacę ze śniadaniem -mmm... moja kochana Mery.-Jedząc pyszności, które przygotowała moja przyjaciółka rozmyślałam nad wczorajszym dniem. Dlaczego te wszystkie rzeczy przytrafiają się właśnie mnie?
Wtedy do pokoju weszła Mery.
-smacznego Saruś!- jak zwykle rozćwierkotana. Usiadła na podłodze obok łóżka

-wyspałaś się?

-o dziwo tak- odechciało mi się jeść i przyłączyłam się do niej- Mery co ja mam zrobić?

-przede wszystkim nie możesz robić z igły wideł. To, że twój ojciec zakłada nową rodzinę to nie koniec świata.

-okey. Ale dlaczego on ją musi zakładać z kobietą, która mogłaby być jego córką, do tego wyglądającej jak przerośnięty klon barbie?

- Sara, to jest jego życie i jego sprawa. Ty możesz się z tym nie zgadzać, ale tak naprawdę nie masz nic wiele do gadania- serio pocieszające!
-nie pojadę do mamy

-więc wróć do taty
-nigdy! Ani do matki, ani do niego
-spoko. wynajmę ci strych... albo garaż. Wybieraj słonko
-bardzo śmieszne. Pojadę do Artura

-żartujesz!? On mieszka na drugim końcu miasta. Chcesz zmienić szkołę? A my? Będziemy sobie rozmawiac przez  telefon? I widywać się raz w miesiącu?

-a jakie mam wyjście? Powiedz co mam zrobić. Udawać idealną córeczkę tatusia albo mamusi? Mery, oni obydwoje mają mnie w dupie! Ojciec rozmawia ze mną tylko wtedy kiedy mu czegoś potrzeba, w ogóle się nie widujemy. A matka? wiesz kiedy się ostatnio odezwała? Miesiąc temu, poinformować, że na wielkanoc wyjeżdża bo dostała tydzień urlopu. W dupie mam takich rodziców! - oczywiście znowu się rozryczałam. Wyłam tak dobre 15 minut, aż w końcu zawibrował mój telefon.

- to ojciec.

-odbierz

-nie mam ochoty z nim gadać

-Sara, prędzej czy później będziesz musiała- odebrałam
-halo?- ojciec chyba nie chciał dolewać oliwy do ognia bo jego głos był łagodny-halo? Sara, dziecko co się z tobą dzieję? Gdzie jesteś? Nocowałaś u mamy?

- nie. u Mery. Nie mam zamiaru wracać do domu. Będziecie mieć z Jowitką więcej miejsca, żeby urządzić nowe gniazdko.

-Nie mów tak. Dobrze wiesz, że to jest też twój dom i zawsze będzie w nim miejsce dla ciebie. A z Jowitą na pewno się... - no i się rozłączyłam. Nie mogę tego słuchać. Dzwonił jeszcze 6 razy. Ale nie odebrałam.

o 12:00 mama Mery zawołała nas na obiad. muszę przyznać, że chyba nigdy nie jadłam niczego równie pysznego. Z resztą wszystko co nie wygląda i nie smakuje jak pizza jest przepyszne. Pani Marta wypytała mnie o wszystko i ze szczegółami musiałam jej wszystko opowiedzieć. Odetchnęłam z ulgą, gdy powiedziała, że dopóki sobie wszystkiego w głowie nie poukładam to mogę u nich zostać, pod warunkiem, że tata się zgodzi. Zaczęła mi tłumaczyć, że to trochę dziecinne zachowanie z mojej strony, bo przecież każdy ma prawo się zakochać i żyć z tą osobą, bla, bla, bla. Wiem o tym. Na świecie tysiące ludzi dziennie się rozwodzi i wiąże z kimś innym. zakłada nowe rodziny itp. Ale inaczej jest jeżeli takie coś dotyka bezpośrednio ciebie. Czuję się oszukana. Oszukana przez własnego ojca. Podobno miał dużo pracy, musi zostawać po godzinach i tego typu usprawiedliwienia, a tak naprawdę spotykał się w tym czasie z Jowitką. W pokoju biurowym. W końcu to jego sekretarka. Boże! Jakie to wszystko beznadziejnie banalne! Sekretarka z wielkimi cyckami ma romans z własnym szefem. Na kilometr widać, że laska leci na kasę. Niech się nią udławi!

Mama Mery zadzwoniła do mojego ojca zaraz po obiedzie, rozmawiali chyba pół godziny. W końcu się pożegnali i przyszła do pokoju. -Saro, tata nie był nie był zachwycony tym pomysłem, ale udało mi się go przekonać. Powiedział, że chciałby z tobą porozmawiać, ale nie odbierasz od niego telefonów, więc czeka na ciebie w domu bo ma nadzieję, że przyjedziesz chociaż po książki i jakieś ubrania na przebranie.- rzeczywiście, mam przy sobie tylko jedną parę spodni i jakieś dwie pierwsze lepsze bluzki. No nic... Będę musiała tam pójść.

Obejrzałyśmy z Mery 2 odcinki naszego ulubionego serialu i o 16:00 ruszyłam na autobus, który miał mnie zawieźć do domu. Po 15 minutach byłam na miejscu. Z całego serca miałam nadzieję, że ojciec da sobie spokój z prawieniem mi morałów. Weszłam do środka, tata siedział w kuchni, ale nie sam.-Cholera, jeszcze jej tutaj brakowało- pomyślałam.

-cześć mamusiu, cześć tatusiu- rzuciłam sarkastycznie i zniknęłam w swoim pokoju. Pozbierałam resztę potrzebnych zeszytów, zabrałam kilka ulubionych koszulek, spodnie,dwie ciepłe bluzy i oczywiście bieliznę. Wychodząc z pokoju słyszałam, że rodzice się kłócą. Nie słyszałam dokładnie słów, ale wiem, że kłócili się o mnie. Chciałam wymknąć się tak, żeby mnie nie zauważyli, ale stali przy drzwiach i czekali.

-Sara, porozmawiajmy

-nie mam ochoty, poza tym o czym? wszystko mi już powiedziałeś tato. Zakładasz nową rodzinę więc okey. Nie mam zamiaru tu wracać. Chyba, że po resztę rzeczy.

-w takim razie może przeniesiesz się do mnie?

-słucham!? A czy my się w ogóle znamy mamo? Chyba sobie kpisz. Nagle sobie o mnie przypomniałaś, tak? Jesteś żałosna! obydwoje jesteście żałośni!

-Sara!- krzyknął ojciec ale ja już byłam na chodniku. Kolejny porąbany dzień. Marzę o wannie gorącej wody i o łóżku. Wolałabym swoje... ale niestety słowo się rzekło, zostaje u Mery.

Uciekł mi autobus, więc musiałam iść na piechotę. Zbyt mało pecha dziś miałam wiec pewnie dlatego zaczęło padać. Lało tak, jakby ktoś wylewał wodę z wiadra. Super kocham wiosenne deszczyki. Koło 20:00 byłam już wykąpana, piłam pyszną gorącą herbatkę i oglądałam film. Jakiś horror, podobno straszny, dla mnie jak narazie trochę żałosny bo co jest strasznego w zielonych ufoludkach. Ale oglądałam bo nie miałam innego wyjścia. Ważne, że Mery się podoba.

~°~°~°~°~°~°~°~°~°~°~°~
🌟💬

Nowa JA Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz