Rano obudził mnie przeraźliwy krzyk ojca.
-pali się! Rany Boskie pożar! pomocny! Sara wstawaj do cholery pali się!
Szybko zbiegłam po schodach na dół, ale nigdzie nie było widać ojca. Znowu usłyszałam krzyk. tym razem wróciłam na górę i pobiegłam prosto do jego sypialni.
-straż! wezwijcie straż! umm. pożar...
Stałam w drzwiach jak wryta widząc na łóżku ojca wijącego się i krzyczącego w niebogłosy. Spał.
-tato?- nic.- tato!- krzyknęłam głośniej ale dalej nic. podeszłam do łóżka i szybkim ruchem ściągnęłam z niego kołdrę. Od razu otworzył oczy.
-c-co. co się dzieje?
-to ja się pytam co się dzieje!? Jest 5 rano a ty wrzeszczysz na cały dom, że się pali!
-rany. Przepraszam. Głupoty mi się śniły. Wracaj do łóżka.- tak też zrobiłam.
Zamknęłam oczy, a gdy je otworzyłam dochodziła 10:00. Wstałam, ubrałam się, poczym umyłam zęby i zeszłam na dół gdzie w kuchni czekał ojciec z naleśnikami. Mmm pycha.
-cześć. Zrobiłem śniadanie.- zakomunikował dumny z siebie.
-um. Widzę.- poczym nałożyłam sobie dwa na talerz i posmarowałam dżemem malinowym.
-jakie plany na dziś?
-wieczorem idę z Mery na imprezę. Mówiłam ci już.- zmarszczył brwi,niezbyt zadowolony z tego pomysłu
-mam nadzieję, że przez te twoje wychodne nie opuścisz się w nauce.
-tato... to tylko jedna impreza. Nie przesadzaj.
-no dobrze. Dzisiaj przychodzą robotnicy kończyć remont. Nie wiem czy pamiętasz ale w pon...
-tak wiem. W poniedziałek wprowadza się Jowita. Super. Ciesze się niezmiernie.- rzuciłam sarkastycznie
-Sara...
-nic nie musisz mówić. Poprostu przygotuj ją na to, że nie zostaniemy BFF.
-czym nie zostaniecie?- zapytał krzywiąc się
-nieważne. Idę ogarnąć pokój.
Kiedy już skończyłam sprzątać pokój i łazienkę dochodziła 18:00. O 19:00 miałyśmy się zjawić na imprezie. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Na oschodach usłyszałam kroki podśpiewującej pod nosem Mery.
-hello mała! C-co? Ty jeszcze nie gotowa? pojebało cię?- to ostatnie powiedziała prawie literując.
-sprzątałąm pokój.- dopiero wtedy wyprostowała się i rozglądnęła się po całym pomieszczeniu.
-oo k-kurwa..
-nieźle co?
-nieźle? zajebiście...- powiedziała podchodząc do łóżka.
-dobra. Zamknij szczęke i chodź do łazienki.
-aaa.- zapiszczała mi prosto do ucha.
-zamknij się idiotko!
-przepraszam. Ale tutaj jest jak-jak w bajcee...
-wiem-rzuciłam z uśmieszkiem. A teraz pomóż mi się ogarnąć bo mamy 45 minut do wyjścia, a ja jestem w rozsypce.
-okey. masz racje.- zmierzyła mnie wzrokiem z góry na dół, poczym zatrzymała się na włosach i skrzywiła.
Ała.
-daj lokówke. postaram się coś z tym zrobić- rzuciła.
po 20 minutach miałam juz podkręcone końcówki i zrobiony delikatny makijaż. Niestety nic z tych rzeczy nie spawiło, że wyglądałabym lepiej. Wręcz przeciwnie. Ale już było za późno na zmiany. Włożyłam kupiony kilka dni wcześniej strój i wyszłyśmy. Droga do Kai zajęła nam 10 minut pieszo. Muzykę było już słychać z daleka. Weszłyśmy do do domu nie dzwoniąc ani nie pukając bo i tak nikt by nie usłyszał. Ludzi było już całkiem sporo, pomimo tego, że dopiero się zaczęło. w kuchni znalazłyśmy Kaję robiącą drinki.
-o heej!- zawołała do nas pokazując na plastikowe kubki trzymające w ręce. Była już lekko wstawiona.- drinka?
-jasne. Dzięki- rzuciła Mery i wzięła kubek, po czym wtopiła się w tłum tańczących na "parkiecie" w salonie.
-j-ja nie. Dzięki. Nie piję.- powiedziałam uprzejmie. Kaja tylko wzruszyła obojętnie ramionami, rzucając "jak chcesz" i wróciła do rozmowy ze swoim chłopakiem opierającym się o wyspę kuchenną.
Byłam wściekła na Mery, że zostawiła mnie samą. Po godzinie imprezy zaczęli schodzić się chłopcy, ktorych nie znałam. Na pewno nie chodzili do naszej szkoły. wyglądali na jakies 20-21 lat. Przystojni.
Wszyscy odwrocili wzrok w ich stronę. Jedna z dziewczyn zapiszczała i podbiegła do najwyższego z nich i wskoczyła na niego, zaplatając nogo wokół jego pasa. wyglądała zdzirowato. Chłopcy rozglądnęli się po pomieszczeniu. Jeden z nich powiedział coś swojemu koledze na ucho, poczym odwrócili się w moją stronę, i zachichotali. Poczułam się w tym momencie upokarzająco. Szli w moją stronę skupiając uwagę na moim brzuchu, który pokryty był trzema rzucającymi się fałdami tłuszczu. Jebana Mery wcisnęła mi obcisłą bluzkę, mówiąc, że dzięki niej bede szczuplejsza. Dzięki. Wszystko się wylewało poza spódnice. Chciałam zapaść się pod ziemię.
-cześć MAŁA.- rzucił jeden z nich z kpiącym uśmieszkiem.- może zatańczymy?
-nie, dzięki. Będę się już zbierać.
-gdzie?- zaciekawił sie drugi, spoglądając na przyjaciela i puszczając mu oczko.
-nie wasza sprawa.
-mmm. Jaka ostra. Słyszałeś stary?Nie nasza sprawa.Ha ha ha - obaj parsknęli śmiechem.
oderwałam się od ściany o którą się opierałąm. Zrobiłam krok do przodu, po czym upadłam na podłogę przewracając stolik z alkoholami stojący w rogu. pokoju. Wszyscy. Dosłownie wszyscy patrzyli w tym czasie na mnie a ja miałam ochotę umrzeć. Policzki paliły mnie ze wstydu.
-na co się kurwa patrzycie!?- usłyszałam znajomy głos. Mery podeszła do mnie i pomogła wstać.- idziemy do domu- powiedziała tak bym tylko j słyszała. po czym wyszłysmy na zewnątrz. po kilku metrach drogi usłyszałam niski głos.
-Wszystko okey MAŁA! Strop się nie zawalił!
Mery przytuliła mnie i bez słowa ruszyłyśmy w stronę domu.
_________________
💬 i 🌟 mile widziane :)
CZYTASZ
Nowa JA
Teen FictionJestem Sara. Mam 18 lat, bogatego ojca i najlepszą przyjaciółkę na świecie. Mam 170 cm wzrostu i ważę 90 kg. Jestem pośmiewiskiem szkoły. Wszytko się zmienia gdy w moje życie zaczyna się wtrącać moja 26 letnia macocha. ***#1 miejsce (zżycia) 17.01.2...