No i ten wyszłam z tym idiotą na ten dwór. Jimin tak wgl upierał się by mnie na smyczy przywiązać, ale wystarczył jeden kopniak w jego przyjaciela by wypierdolił ten pomysł z scenariusza jakim jest to gówniane życie.
-Hej mała.
-Mała to może być twoja pała, małe stópki.
-Czemu małe stópki?
-Bo masz mniejszą nogę ode mnie?
-Nie pierdol.
-Ja mam 38 a ty?
-Ja 39.
-Dobra może ja mam mniejszą, ale Ciastko ma od cb większą a jest młodszy.
-A co ma do tego JungKook?
-A nie wiem. /zobaczyłam budkę z lodami/ OOO! JIMIN! CHODŹ!!! LODYYYY!!
-Robisz siarę... Poza tym bądź ciszej bo zwracasz na siebie uwagę, a wiesz, że nie mogą mnie poznać.
Ah tak. Zapomniałam dodać iż nasz Jiminek by nie zwracać na siebie uwagi ubrał się za babę. Do twarzy mu w blond włosach i w pięknej kiecce.
-UWAGA UWAGA! O TO TRANWESTYTA! PRAWDZIWY! JEDYNA OKAZJA W WASZYM ŻYCIU!
-Nosz ciebie babo to już do reszty popierdoliło!
-Kupisz mi lody czy dalej mam się drzeć?
-Kupię, ale zamknij tą mordę.
-Nie mów tak do mnie.
-Ehgg a ty tak możesz?
I w tym momencie obraziłam się. Pokazałam mu środkowy palec i jak najszybciej pobiegłam w stronę nie wiadomo jaką. Byle tylko najdalej od tego złamanego chuja. Poza tym mam okazję by uciec z tego wariatkowa. Pobiegłam do najbliższego centrum handlowego gdzie wypłaciłam pieniądze z karty Rapiego. Huhu to się zdziwi ziombel. A no co mogłam mu przecie zajebać kartę? Sor bicz lajf is brutal. Kupiłam sobie parę potrzebnych rzeczy i skierowałam się na lotnisko. Okazało się, że nie ma z Korei lotu do Polski. Więc postanowiłam iż pojadę na małą wycieczkę do Nowego Jorku. A, że się okazało że lot mam za parenaście godzin. Postanowiłam iż się trochę zabawię z tymi imbecylami. Jak tak im na mnie zależy to niech mnie sobie szukają. Wróciłam do domu który okazał się pusty. O nie. Jednak nie był pusty... Na kanapie leżał śpiący Taehyung. Heh. A to będzie zabawa. Zabiorę go ze sobą. Wtedy będę miała pewność, że będą robić to co zaplanowałam. Obudziłam V który pierw był przestraszony, ale później uśmiechał się od ucha do ucha na mój widok.
JA:V, musimy wyjechać do Nowego Jorku. Robimy psikusa chłopakom.
V:A to zajebiście! Dawno nie zrobiłem im żadnego kawału. Hehe. To dlatego uciekłaś Jiminowi?
JA:Taa.
Ale ja zajebiście kłamię hehe.
JA:Dobra zbieramy się. Mam kartę Rapiego a bilety są już zamówione lot mamy za parę godzin.
V:OKok to idę się spakować.
JA:Za 10 minut na dolę. Gdyby się zjawili uciekamy przez okno.
V:Ok.
Ale ten Tae jest naiwny. Istny idiota. Dobra będę później świętować. Spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy i już byłam na dolę. V zeszedł parę minut po mnie. Zamówiłam taksówkę i pojechaliśmy na lotnisko. Pare godzin później już siedzieliśmy w samolocie uśmiechając się od ucha do ucha. V dlatego że zrobi wkręt BTS a ja dlatego, że dał się nabrać. No bo przecież każdy ma przecież różne powody do szczęścia.
<Jimin>
RM:Japierdole! Ty i ta twoja nie wyparzona gęba!
S:Po coś ty jej to mówił?!
Najeżdżali na mnie. Eh dobra to ja zawaliłem. Ale kurde no.. Mogła mnie nie wkurwiać!
Właśnie wracaliśmy po nie udanej próbie szukania Klaudii do domu. Poszedłem do łazienki gdy JungKook wydarł się, że znał jakąś wiadomość od Klaudii. Zbiegliśmy się do salonu i wtedy JungKook zaczął czytać na głos.
JK:We Francji jest głupio. We Włoszech już byłam. Polsce żyłam. Koreę przez was odwiedziłam. W Japonii was spotkałam. Jednak jest jeszcze w wielkim mieście gdzie premiery filmów są to nie byłam.
S:Nic nie zrozumiałem z tego co powiedziałeś.
RM:Idioto ona to napisała w języku tym jakim? A polskim! Poza tym Kook strasznie kaleczysz ten język. Jak Klaudia mówiła po polsku to brzmiało to mega.
JK:Może dlatego, że jestem kurna koreańczykiem a nie polaczkiem?
RM:A stul dziubek. Ludziska musimy znaleźć tłumacza.
J:Już wchodzę na google translate.
JA:Najgorsza strona jaka mogła powstać.
JH:Oj nie czepiaj się szczegółów.
Gdy Jin przetłumaczył tekst. Już wiedzieliśmy gdzie pojechała. Nowy Jork. Serio? Eh. Rozumiem, że chcę się bawić w kotka i myszkę? A no to się pobawimy. Kurde. Żałuję strasznie co ja jej wtedy powiedziałem... Ona jest serio fajna i... Eh dobra nie ważne. Plecę głupoty i tyle w temacie.
S:Gdzie jest V? Bo on został przecież w domu gdyby Klaud wróciła../wparował do pokoju suga/
RM:Ej ludziska. Zabrała moją kartę kredytową!/wbiegł Rapi/
JA:Oni razem pojechali?!
JK:Przecież nie ma go nigdzie i nie odbiera telefonów..
S:A to chuje jedne.
JH:Jedziemy po nich?
RM:Musimy. Jeżeli uprowadziła V.. Nosz kurna mać czy my nie możemy normalnie żyć?!
J:Już sprawdzam kiedy jest najbliższy lot.
JA:Witaj Nowy Jorku! Juhuu!
RM:Jak ich znajdę to im tak spiorę dupy, że siadać przez kurwa rok nie będą mogli..
S:Tak samo jak ty nie mogłeś siadać na dupę jak ci kija włożyli?
RM:Oh na miłość boską czy wy mi to do końca życia będziecie wypominać?!
Spojrzeliśmy znacząco na siebie po czym chórem odpowiedzieliśmy 'tak'. A co do Klaudi i V... Przekonacie się później.
Oh nie znowu takie krótkie. XD Co się ze mno dzieje? No dobra. Chce tam podziekować za te gwiazdeczki i wgl. (Teraz takie banały) DZIĘKI WAM TEN FF POWSTAJĘ! <3 XD E ten możecie trochę pokomentować czy coś ja się tam nie obrażę. HYHY.
CZYTASZ
♚ Fałszywy Plakat /BTS/ ♚
Fanfic20-letnia Klaudia wyjeżdża na koncert swojego ulubionego zespołu do Japonii. 72 miejsce w opowiadanie {06.09.2016}