Patrzyliśmy jak klamka powoli opuszcza się. Chociaż nikt tego nie powiedział wiedzieliśmy, że to już koniec, że czeka nas śmierć.
-Możemy zrobić tylko jedno.-powiedziała Jess i spojrzała mi w oczy. Czy ona myślała o tym co ja? Wyglądała cudownie w świetle księżyca. Spojrzałem na nią przyglądając się jej dokładnie. Lekko pofalowane włosy swobodnie opadały jej na ramiona. W jej oczach widać było strach i smutek. Jak zwykle była ubrana w swój własny, niedbały sposób. Za duża, czarna koszulka z napisem help (co za ironia) sięgała do połowy uda jej wytartych jeansów, które były ledwo widoczne spod czarnych glanów. Była niesamowicie piękna. Moje serce biło szybko gdy zamknąłem oczy i przybliżyłem twarz w jej kierunku. Czekałem na pocałunek, ale nic się nie stało. Otworzyłem oczy. Jessica była odwrócona do mnie plecami i grzebała w stosie metalowych prętów. Wyjęła jeden z tych grubszych i chwyciła go jak kij do baseballa. Gdy drzwi otworzyły się, Jess wzięła zamach i przywaliła z całej siły chłopakowi który padł nieruchomy na ziemię. Zaraz. Chłopakowi? Przyjrzałem się dokładniej osobie która dostała od Jessiki kawałem metalu prosto w głowę. To był Lucas.
-O Boże.-jęknęła dziewczyna zasłaniając twarz rękami.
Uklęknąłem obok kolegi i sprawdziłem jego puls i oddech. Po chwili poczułem ulgę.
-On żyje.-powiedziałem czarnowłosej i uśmiechnąłem się.
-Czemu mu przywaliłaś?
-Myślałam że to coś nas znalazło. A czemu ty nic nie zrobiłeś?
Przypomniałem sobie o próbie pocałowania jej.
-Nie ważne.-warknąłem. Myśl o mojej głupocie popsuła mi humor.
-No już dobrze księżniczko. Co cię znowu ugryzło?-zadrwiła Jess. Teraz byłem już naprawdę wkurzony.
-Może o to że myślisz tylko o sobie?
-Ja myślę tylko o sobie? Może łaskawie przypomnisz sobie, jak pięć minut temu ratowałam ci dupę.
-Mogę też sobie przypomnieć, że ratowałaś mnie przed Lucasem, którego przy okazji znokautowałaś.
-Już mówiłam, że to nie było specjalnie.
Prychnąłem pogardliwie i odwróciłem się do niej plecami.
-Chcesz się obrażać? Dobra, ale nie zachowuj się jak pięciolatka i powiedz mi o co chodzi.
Zignorowałem ją i zacząłem przeszukiwać gabinet w poszukiwaniu apteczki. Gdy czarnowłosa uderzyła Lucasa, na jego głowie powstała wielka rana, którą trzeba było opatrzyć. W biurku znalazłem apteczkę i okłady chłodzące. Wziąłem do ręki kawałek gazy i butelkę z wodą utlenioną. Gdy oblałem ranę płynem, Lucas jęknął i zwinął się. Przynajmniej wiedzieliśmy, że odzyskuje przytomność. Gazą oczyściłem ranę i przyłożyłem do niej nowy kawałek materiału, a całość obwiązałem bandażem. Dałem Jessice do ręki okład i kazałem przyłożyć go do głowy chłopaka. Po jakimś czasie Lucas wstał i jęknął.
-Jak się czujesz?-spytała Jess.
-Dobrze. Zjadłbym coś.-uśmiechnął się.
Poczułem ulgę, gdy zobaczyłem, że nic mu nie jest. Chwyciłem plecak i wyrzuciłem wszystko na podłogę. Znalazłem batonik i podałem go Lucasowi.
-Mogę wiedzieć co się właściwie stało?-spytał.
-Można powiedzieć, że pobiła cię dziewczyna.-zaśmiałem się.
-A potem Peter się obraził.-dodała Jessica.
-A o co?-spytał blondyn.
-Nieważne. To moja sprawa.
-Ahaaa.-powiedział i uśmiechnął się.-To ja już wiem o co.
-O co?-spytała Jess.
-Nie mów jej.-powiedziałem.
-Po prostu mu się...
-Jeszcze jedno słowo a wepchnę ci ten batonik do gardła.-przerwałem mu. Lucas spojrzał na batonik i po chwili namysłu wyrzucił go do śmietnika.
-Podobasz mu się, ok?
Jessica ledwo powstrzymała parsknięcie śmiechem, ale ja zauważyłem to.
-Co jest takie śmieszne?
-Nie, nic.
-Wal się.
-Mam się walić, bo ty się we mnie zakochałeś a ja w tobie nie? Och wybacz, jestem okrutną suką, która cię nie kocha.-zadrwiła.
Już miałem jej coś odpowiedzieć gdy przerwał mi Lucas.
-Może zamiast się kłócić zrobilibyście coś pożytecznego?
-Na przykład co?
-Można przeszukać gabinet.
Wstaliśmy z miejsc i zaczęliśmy przeszukiwać pokój. Gdy sprawdzałem biurko usłyszałem głos Jessiki, która pochylała się nad szafką.
-Chłopaki, chyba coś znalazłam.Hej. Jest kolejny rozdział. Dedyk dla mojej koleżanki, która pomogła mi w pisaniu. Jeśli wam się podobało zostawcie gwiazdkę i komentarz.
Cześć.
CZYTASZ
Eksperyment
Ciencia FicciónCześć. Jestem Peter, chociaż tutaj nazywają mnie pacjent 21. Przebywam w ośrodku dla ciężko chorych. To miejsce nie jest takie jakie się wydaje. To miejsce skrywa mroczną tajemnicę.