Rozdział 4

90 9 3
                                    

Zdarzają się sytuacje, w których być rozsądnym znaczy być tchórzem – Marie von Ebner-Eschenbach

Bywają zdarzenia, których niewinność jest wręcz absurdalna w chwili, gdy zdajemy sobie sprawę z tego, że to właśnie one wyprowadziły nas z równowagi. Nie wierzymy wtedy jak to możliwe, że doszło do tego, że straciliśmy kontrolę, przestaliśmy spokojnie oddychać i zaczęliśmy się dusić na skutek przerażającego ataku paniki. Nie można tego powstrzymać, bo kiedy myślimy, że już się wszystko uspokoiło, wielka gula w gardle znowu podskakuje do góry, a w naszych oczach pojawiają się łzy.

Allia stała właśnie na środku wielkiej sali balowej i opierając się na ramieniu jednego ze służących, próbowała nabrać spokojnie powietrze i nie dać się znowu sprowokować stojącej niedaleko Zoae, która z kpiną wypisaną na ustach, obserwowała całe zamieszanie, jakie powstało wokół przedstawicielki rodu Circius.

I pomyśleć, że na całej sali nie było ani jednej osoby, która mogłaby jej pomóc. Logan, Magnus i Kasprian, żadnego z nich nie było i co gorsze, wiedziała, że nie zjawią się tutaj szybko. To było niemożliwe, ponieważ mieli do załatwienia coś ważnego, a ona miała się przemęczyć sama ten jeden wieczór.

– Odsuńcie się od niej, trochę szacunku! – Potężny głos rozległ się po całej sali, uciszając momentalnie wszystkie zebrane osobistości.

Allia nie od razu poznała nieco szorstki baryton, za sprawą, którego ludzie odsunęli się od niej i mogła w końcu poczuć przyjemny powiew letniego powietrza. Podniosła głowę do góry i zobaczyła księcia, jednego z synów Moundrusa i jeżeli wierzyć plotkom, jedynego przyjaciela Logana.

– Książe Theo Phoenix, miło mi cię znowu widzieć – wychrypiała.

Brązowowłosy książę uśmiechnął się lekko i widząc, jak Allia opada z sił, zabrał ją z rąk służącego i biorąc ją na ręce, poszedł prosto do jej komnaty. Po drodze wszystkie ciekawskie spojrzenia skupiły się na nich, ale nie przejął się tym. Etykieta, bale i gry dworzan niewiele go interesowały, od zawsze wolał zajmować się bardziej użytecznymi rzeczami jak na przykład wojsko, w którym znalazł prawdziwą rodzinę, to właśnie tam obcy ludzie są gotowi oddać za siebie życie, natomiast w pałacu brat zabije brata, jeżeli będzie miał z tego wystarczająco dużo korzyści.

– Obiecałam Loganowi, że nie będzie musiał się o mnie martwić – mruknęła do siebie, wywołując uśmiech na twarzy Theo.

– Spokojnie, każdemu czasami zdarza się spanikować.

– Dobrze wiesz, że my nie możemy pokazywać ludziom słabości. Logan ma tylko mnie, powinnam go wspierać, ale jak mam to robić, skoro nie umiem sobie poradzić nawet ze sobą?

Służący otworzyli komnatę, do której Theo szybko wszedł i położył dziewczynę na łożu. Dopiero wtedy, dostrzegając jej brązowe pukle włosów, delikatnie opadające na ramiona, idealnie jasną skórę i zaszklone oczy, zmienił swoje zamiary. W pierwszej chwili miał powiedzieć jej coś na pocieszenie i wyjść, ale teraz zrozumiał, że nie może tego zrobić. Ukląkł przed nią i wierzchem dłoni wycierając z jej policzka łzy, czułym głosem, powiedział:

– Razem z Loganem macie wielkie szczęście, że macie siebie, ja z całej rodziny mogę polegać jedynie na Shrirru.

Zaśmiała się gorzko i spojrzała hardo w jego ciemne jak dno oceanu oczy.

– Narzekasz, bo z całej rodziny tylko jedna osoba jest po twojej stronie, ale moja rodzina składa się tylko ze mnie i Logana, nie mamy nikogo więcej, gdy coś mu się stanie stracę wszystko, co posiadam. Nie mogę na to pozwolić, rozumiesz? Nie mogę.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 14, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Niezłomna: KasprianOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz