Yo!!! Tak jeszcze na wstępie.
To mój pierwszy publikowany Fanficion :D
Kocham Haikyuu!!,ale nie myślałam,że się wezmę za przeróbkę na Yaoi ^^
Miłej Lektury~~ Akitoza---------------------------------------------------------------------------
Kageyama
Lekka wystawa,prosto pod ręce Hinaty i...JEB! Ten debil dostał w mordę.
-Hinata!-zawołał Sugawa,kiedy rudzielec upadł na ławkę trenera.-Eeeee? Co się stało?-spytał zdezorientowany knypek. Czerwony ślad na twarzy pulsował mu jak pikawa kolibra po mocnej kawie.
-DOSTAŁEŚ PIŁKĄ! TO SIĘ STAŁO!-wrzasnąłem łapiąc się za głowę.- Boże...
-Nic ci je jest?-spytał trener,ale widać było,że to Takeda Sensei przeżył zawał.
-Wystaw mi jeszcze raz!-zawołał Hinata energicznie skacząc do przysiadu.-Opa!
-Nie.-powiedziałem twardo masując czoło.-WYSTAW MI!
-Nie.
-...W Y S T A W M I !!!- domagał się rudzielec miętosząc mój t-shirt.
-Oj królu. Poddani proszą.-zakpił okularnik stojący za siatką.
-Nie odzywaj się czterooki Mont Evereście.-burknąłem i podniosłem piłkę.-Dobrze. Wystawie.
-Yeeey!!!-podskoczył uradowany Hinata.
-Ale mam warunek...-mruknąłem kręcąc piłką w dłoniach.-Co? Jaki?-zapytał nieco mniej entuzjastycznie.
Spojrzałem po kolegach z drużyny. Wszyscy czekali,aż powiem o co mi chodzi...I w tym problem. Ja nie miałem żadnych warunków. Po prostu tak powiedziałem. I teraz bądź człowieku mądry.
-Emm...Kupisz mi Takoyaki,zgoda?
-Żarcie?!-poderwał się z miejsca Noya szpicując mnie wzrokiem godnym wygłodniałego Yorka. Te dwa maluchy...Są takim dodatkiem jak dla mnie. W sensie... Jak młodsi bracia...Wkurzający,żenujący...Strach ich puścić do ludzi...-Asahi! Idziemy na Takoyaki! Ja chce Takoyaki! Ja chce! Ja pragnę *^*
-Jestem spłukany...-AS przyznał niechętnie drapiąc się po karku.
-To ja ci postawie!
-Widzę grupowa randka.-zakpił Tsukishima poprawiając okulary. Jak ja gościa nie trawie. To WIELKI wrzut na siedzeniu Karasuno.
-Zazdrościsz?-spytał Noya obejmując mnie i Hinate w pasie.-Przynajmniej się kochamy!
-Co?-spojrzał na niego Hinata,a ja zlałem ich totalnie.
-TAKOYAKI TIME!!!-wrzasnął Tanaka kręcąc koszulką jak lassem.Koniec końców wyszło na to,że cała drużyna wygrała się po treningi na małe co nieco.
Razem z Chibi ścigałem się,kto pierwszy zje 50 Takoyaków w minutę. Ku mojej rozpaczy wyplułem całą zawartość ust,kiedy zobaczyłem scenę z najgorszych koszmarów.
W oddali dostrzegłem nie kogo innego jak Oikawe i Iwaizumiego z liceum Aobajosai. Zazwyczaj widziałem ich kłócących się,ale dziś...Powiem w prost. ONI SIĘ KURNA CAŁOWALI! Nie ze jakoś bardzo i obscenicznie. To...To by raczej cmok. I widać było,że Iwaizumi się tego niespodziewał.
-TORUUU!!!!-wrzasnął tak,że nawet tu było go słychać.
-TO BYŁO NA PRZEPROSINY! IWA-CHAN!
-ZABIJE CIĘ!!!!
-O...A im co?-spytał Daichi kończąc swoją porcję.
-Problemy w związku.-westchnął Tsuki czyszcząc okulary. Widać było,że też to widział bo zrobił dość zniesmaczoną minę.
Jak się nad tym zastanowić...To nie było, aż tak zaskakujące. Jeśli się przebywa w czyimś towarzystwie to się do niego przyzwyczaja...
-EJ! Kageyama!-wrzasnął mi do ucha król idiotów z rudą czupryną.-O czym myślisz?
-...A co cię to?-mruknąłem.
-Bo zrobiłeś tą swoją tępą minę.-po tych słowach złapałem go za głowę i zacząłem gnieść.
-Nie robię tępej miny!
-On po prostu jest tępy!-zaśmiał się okularnik.
-Hej! Chłopaki spokojnie.-uspokajał nas Suga.
-Afe my fefesmy fokojni!-zapłuł się Noya. Miał buzię pełną kulek i wyglądał jak obśliniony mops z piłką w pysku.
-Noya, wytrzyj się.-podał mu chusteczkę Asahi.-Zaplułeś mi spodnie.
-I to pewnie nie pierwszy raz.-szepnął do Yamaguchiego, Tsuki. Chłopak zaraz poczerwieniał. Pewnie wyobraził sobie Noye i As...O boże...MOJE OCZY! Myśl o czymś innym! O siatkówce! O Mleku! O poobijanym Hinacie! Taaak~~ :D Już mi lepiej.*
-Kage...Czy ty mnie słuchasz?-wtrącił Hinata,kiedy wracaliśmy co domu. szykował się długi weekend,a jego mama zaprosiła mnie do nich. Nasze matki będą plotkować,a ja pewnie zostanę wyciągnięty na dwór grać. Trening czyni mistrza,ale... Marzy mi się wanna.Gorąca kąpiel,by rozluźnić obolałe mięśnie.-KAGEYAMA!!! MÓWIE DO CIEBIE!
-Hę? Co? A tak?! Co mówiłeś?
-Mówiłem...Pytałem się czy chcesz spać w futonie, czy zemną? Mam sporo miejsca.-mówił lekko zirytowany,ale zaraz się rozluźnił.
-Futon. Kategorycznie.-odrzekłem szybko. Spanie z tym czymś grozi amputacją nóg i rąk. Nie mogę ryzykować kontuzji. Niedługo mamy mecz z Nekomą. Muszę wypytać ich rozgrywającego o parę rzeczy...O ile nie zwieje na mój widok...Czy ja jestem straszny?A może brzydki?
-...Mamusiu! Jesteś szpetną Kageyamą.... Tu turu~~!-mamrotał Hinata odrywając mnie od myśli na temat siatki.
-Co ty pierdzielisz?-spytałem zerkając z ukosa na rudzielca,który się tylko głupkowato uśmiechnął. Od kiedy znam Hinate mam wrażenie,że jest mi bliski. Jak brat. Albo szczeniaczek pudla. Coś w podobie tego.
-Kageyama. Słuchaj mnie! Nie chce mi się znowu powtarzać!
-...Eee...
-Ehh...Mówiłem,że dobrana z nas para,co nie?
-Tak. Razem tworzymy zgrany duet.-uśmiechnąłem się lekko,a co Hinata wywalił gały.-Co?
-Ty potrafisz się uśmiechać bez creepyface! -wrzasnął machając rękoma.
-Walnąć cię?-zmarszczyłem brwi,na co ten wsiadł na rower i zaczoł uciekać.-HINATA! IDIOTO! WOLNIEJ!
--------------------------------------------------------------
Woow XD
Mam nadzieje,że to miało w miarę sens.Perypetie Karasuno już wkrótce ^^
CZYTASZ
Oj,Rudzielcu(Haikyuu!!)[ZAKOŃCZONE]
FanfictionHistoria kołem się toczy? Może i tak :P Karasuno żyje własnym życiem. Przyjaźń Hinaty i Kageyamy można już śmiało nazwać za trwałą...Ale kiedy w drogę wchodzi bliskość czy da się jej oprzeć? Tobio zaczyna myśleć o Hinacie w bardziej czuły sposób? ...