Dziś nasz ostatni trening, jutro cała nasza dziesiątka będzie w długiej trasie koncertowej. Na samą myśl przechodzą mnie dreszcze, jednak, mimo wszystko, nic nie przebije mojej ekscytacji. Mam wrażenie że się uda, co ja mówię, to pewne że się uda. Musi.
Wyraźnie spóźniona wpadłam do sali, gdzie już czekała na mnie cała dziewiątka, wysokich, dobrze zbudowanych mężczyzn. Wchodząc wydukałam cicho:
-Cześć, przepraszam was za moje spóźnienie ale wypadło mi coś bardzo ważnego- odłożyłam torbę na krzesło, i wyciągnęłam z niej buty sportowe na zmianę. Szybko zmieniłam obuwie i przywitałam się z chłopakami. Byliśmy dzisiaj zwarci i gotowi do pracy:
-Dobrze, moje kluski! Szybki plan pracy na dziś i zaczynamy!- Klasnęłam w dłonie. Chłopcy wygodnie usadowili się na parkiecie i słuchali- Dobra! Szybko i bezboleśnie, to nasze dzisiejsze motto! Wykonamy rozgrzewkę, porządnie się rozciągniemy, aby nie nabawić się kontuzji, i wykonamy wszystkie dotychczasowe układy. Dobra?
-Tak jest!- odkrzyknęli. Zabraliśmy się więc do pracy. Po skończonej rozgrzewce rozpoczęliśmy powtórkę wszystkich układów, przygotowanych specjalnie na comeback chłopców:
-Baek, troszkę mocniej, potem mogą boleć cię stawy- powiedziałam. Chłopak skinął głową i dawał z siebie jeszcze więcej. Uśmiechnęłam się mimowolnie. Może to wszystko jest tak przereklamowane, tak obrzydliwie słodkie ale EXO nie przestaje mnie zaskakiwać. Uwielbiam patrzeć jak na próbach dają z siebie wszystko, mimo ich wszystkich problemów. Kiedyś zapytałam ich dlaczego, przecież mogli trochę postękać a na pewno puściłabym ich do domu. Tak wiem, mam zbyt miękkie serce. Odpowiedzieli że robią to wszystko dla swoich EXO-L. Niby obrzydliwie słodkie, jednak wniosło to coś do mojego skromnego życia. Zaczęłam dawać z siebie więcej. W jakiś sposób mnie to podbudowało. Oparłam się o ścianę i uważnie przyglądałam całej dziewiątce. Ruchy które wykonywali były płynne, tak jak tego oczekiwałam. Ich tempo było idealne, dopracowali wszystko. W takim razie wszystko się uda, jestem tego pewna! Nagle coś przeleciało mi przed oczami:
-Hę?- potrząsnęłam głową. Zobaczyłam przed sobą twarz Chen'a, naszego zespołowego śmieszka:
-Ziemia do Magdy!- pokiwał mi ręką przed oczami. Zamrugałam kilka razy i przeszłam do pozycji stojącej- słuchaj, my rozumiemy że nasze tyłki są idealne, ale wiesz- nachylił się- nie tak publicznie-wyszeptał mi do ucha. Zaśmiałam się w duchu:
-100 przysiadów, teraz- powiedziałam i powoli odeszłam z chytrym uśmiechem, od zdezorientowanego chłopaka:
-Ale jak to? Dlaczego ja?- zapytał zrezygnowany. Odwróciłam się i parsknęłam śmiechem:
-Nie publicznie?- odparłam- spokojnie możesz iść to zrobić na korytarzu- zaplotłam ręce na klatce piersiowej, z udawaną surowością wpatrując się w chłopaka:
-Daj spokój Chen, to tylko żarty- usłyszałam z drugiego końca Sali. Spojrzałam w tamtą stronę:
-WSZYSCY 100 przysiadów, za nieposłuszeństwo i głupie komentarze- odparłam.
Po chwili chłopcy robili już przysiady, a ja z ogromnym uśmiechem się im przyglądałam:
-Dobrze, dość-odparłam- w takim tempie nie skończymy zajęć do jutra.
-Wiedziałem że tylko żartujesz- odparł Chen. Przewróciłam oczami. Ktoś poklepał mnie po głowie:
-Jesteś zbyt dobra, żeby zrobić nam coś takiego- Odwróciłam się i zobaczyłam Xiumina. Uniosłam rękę:
-Aish! Życie ci niemiłe?- w geście poddania chłopak uniósł ręce ku górze:
-Dobrze chłopcy, żarty żartami, ale teraz proszę was, zostały już tylko dwie piosenki, dwa układy, dziesięć minut, dom i wreszcie ciepłe łóżko. Tak więc zaczynamy!
CZYTASZ
You Are the One. [EXO]
FanfictionMagda. 20 Letnia studentka Filologii Koreańskiej, miłośniczka kotów, dobrej muzyki oraz tańca. Pewnego dnia jej życie obraca się o 360 stopni. Wygrała konkurs. Została choreografką pewnego zespołu. Nie wie, kim są, co robią ani jak bardzo są sławn...