Ścieżką prowadzącą do Hogsmeade podążała grupa nastolatków. Pierwsi szli, a raczej biegali Huncwoci rzucali w siebie śniegiem, nie obchodziło ich że temperatura spadła do -10 stopni a śnieg sprawiał że nie widzieli domów odległych zaledwie o 100 metrów. Za nimi szły Lily i Nelly, z niezrozumiałych dla Hunców powodów były nadąsane od dłuższego czasu.
- Liluś! Uśmiechnij się chociaż!
- Spadaj Potter! - odkrzyknęła.
Gryfon podbiegł do Rudej, złapał ją w tali i przerzucił przez ramie mimo jej protestów. Po nieudanych próbach uwolnienia się, dała spokój i tak nie da rady uwolnić się z ramion tego idioty... Chłopak przystanął przy górze śnieżnej usypanej przez dzieci z Hogsmeade.
- James? - powiedziała najsłodszym głosem na jaki było ją stać.
- Słucham, Liluś?
- Mógłbyś mnie odstawić na ziemię?
- Jeśli się ze mną umówisz odstawie, jeśli nie to wrzucę cię w ten śnieg, aa wtedy staniesz się rudym bałwanem - miała wrażenie że Potter się wyszczerzył mimo że nie widziała jego twarzy.
- PO MOIM TRUPIE POTTER!
- Lily, właściwie to MUSISZ się z nim umówić.Dziewczyna posłała mu spojrzenie mówiące " powiedz jeszcze słowo,a nie wrócisz do Hogwartu o własnych siłach".
- NIBY DLACZEGO?
- Ehh, odmówiłaś mu 100 razy.
- Dobrze, dobrze! - uniosła ręce w obronnym geście.
Chłopak zupełnie zapomniał że ma w rękach Rudą, wypuścił ją z objęć by zacząć skakać ze szczęścia jak sześcioletnia dziewczynka.
- AUĆ POTTER! HEJCE CIE!
- Ja też cie kocham!
***
Do kuchni, ociągając się weszła blondynka. Ile może trwać kolacja wigilijna? Bo ta dzisiejsza zdecydowanie ciągnęła się w nieskończoność. W domu roiło się od ludzi, większość z nich była Śmierciożercami, a ci którzy nimi nie byli jawnie okazywali swoje poplecznictwo wobec Czarnego Pana i czarnej magii. Nelly nie mogła znieść tych ludzi. Jej rodzice jak zwykle - chcieli zabłysnąć, pokazać innym, że nad nimi górują, Udało się, jak co roku. Nawet gdyby ta kolacja nie miała miejsca, każdy patrzył na Malfoy'ów z szacunkiem.
Dziewczyna wyjęła z szafki kryształową literatkę i zajrzała do lodówki w poszukiwaniu soku dyniowego.
- Proszę, proszę, zaszyłaś się w kuchni byle dalej od NAS.
- Nie? Holden przestań - rzekła z poirytowaniem.
- Daj spokój, zmieniłaś się...
- Ludzie się nie zmieniają, tylko dorastają.
- Nie mów tak, kiedyś nawet nie spojrzałabyś na Pottera, Evans czy Blacka.
- KIEDYŚ?! CHODZI CI O CZASY KIEDY MOI RODZICE POTRAFILI MNĄ DYRYGOWAĆ? - wzburzona podniosła głos.
Brunet lustrował ją wzrokiem, a Nelly jak ognia unikała jego spojrzenia
- Ja.. ja nigdy taka nie byłam... zresztą ty też nie - dodała znacznie ciszej
- Ja, dobrze wiesz jak jest - powiedział zrezygnowany.
Nelly przytaknęła i usiadła przy małym kuchennym stoliczku.
- Masz rację, nie jestem taki - wtrącił wychodząc z pomieszczenia.
Wahała się czy zatrzymać Deana , ale nie potrafiła nic powiedzieć. Sam wrócił.
-Nelly, wiesz jakbyś kiedyś.. chciała pogadać to wal śmiało. Wiesz jesteśmy w tej samej sytuacji.
- Nie do końca, Dean uwierz - powiedziała nawet na niego nie patrząc.
-Dlaczego?
- Bo twoi rodzice nie mają cię za zdrajcę krwi. Różnica jest zasadnicza Holy i Lupus cie kochają.
Holden uśmiechnął się blado.
- Jestem pewny że twoi rodzice cie kochają.
-Przestań, sam w to nie wierzysz!
- Wiesz za co cie uwielbiam? - Nelly posłała mu pytające spojrzenie - Za tą twoją szczerość i niewinność- wybuchł śmiechem, po chwili on mu zawtórowała.
- Jejku, dawno się nie widzieliśmy Dean - stwierdziła próbując opanować śmiech.
-Poprawka: dawno nie rozmawialiśmy.
**********
wybaczcie, że dodaję rozdziały co 2-3 tygodnie, szkoła całkowicie mnie pochłania
no cóż, trzeba poczekać, mam nadzieję że do wakacji dam radę się ogarnąć a rozdziały będą się pojawiać regularnie ;)
Mrs. Malfoy
CZYTASZ
Lumos! Huncwoci
FanfictionKażdy zna rudowłosą Lily Evans, Zakochanego w niej po uszy James'a Szkolnego casanove Blacka Wilkołaka - Prymusa Lupina Severusa nie posiadającego szamponu i ... no właśnie co stanie się gdy wśród Huncwotów pojawi się ktoś nowy? W KSIĄŻCE ZAW...