~SAINA~
Wyciągnęłam przed siebie nogi, wprawiając hustawkę, na której leżeliśmy na naszym tarasie, w powolny ruch.
Seth ziewnął głośno, po chwili nagle parskając śmiechem.
-Ym? -mruknęłam, ciekawa.
-Przypomniał mi się nasz pierwszy pocałunek...-uśmiechnął się krzywo.
-Khrym...tia...Ja też go pamiętam...-mruknęłam, pamiętając, że musieliśmy się przynajmniej raz całować zupełnie nieświadomie i zapewne właśnie to było naszym pierwszym pocałunkiem.
-Naprawdę? -zdziwił się.
-Czemu bym go miała nie pamiętać? -zmarszczyłam brwi.
-Hym...no...znaczy...jakby chyba byłaś trochę zalana...-stwierdził z wahaniem.
-Kochanie...nie jestem pewna, o którym pocałunku mówisz...-zmarszczyłam brwi.
-O tym na imprezie...po tym jak zerwałem z Ashley...-mruknął cicho.
-Cco? To ty to pamiętasz?! -otworzyłam szeroko oczy.
-Skarbie, co jak co, ale czegoś takiego nie mógłbym nie zapamiętać...-cmoknął mnie w usta.
-A ja te wszystkie lata myślałam, że uważasz nasz pierwszy pocałunek za ten na Pustkowiu...-jęknęłam oburzona.
-Och...ten był pierwszy oficjalny...-stwierdził.
-Nie, nie ten! Ten, kiedy zostaliśmy sami i mnie pocałowałeś, gdy byłeś pewny, że śpię -zaprotestowałam.
-Nie spałaś?! -zdziwił się Seth.
-Słyszałam każde słowo kochanie -zapewniłam go i cmoknęłam, tak jak on wcześniej mnie.
-A więc nasz pierwszy był, gdy ty byłaś nie w pełni świadoma, potem był obustronnie świadomy i jeden publiczny -skalkulował.
-No...był jeszcze jeden...nieświadomy z twojej strony -wyznałam.
-Co. -zamrugał.
-Zanim zostaliśmy sami, a ty zamieniłeś się w dziwnego robota...siedziałam ci na ramionach i nie widziałam co robić. Dopiero potem powiedziałam ci, że Cię kocham i Cię pocałowałam. Dzięki temu żyjesz -pochwaliłam się.
-Ok...czyli mamy na koncie dwa świadome pierwsze pocałunki z jednej strony, jeden prywatny pierwszy pocałunek i jeden publiczny...My to mamy takie proste i zwyczajne życie...-zachichotał.
-Mmmhm- podniosłam jedną brew i wybuchnęliśmy zgodnym śmiechem.
Nastała chwila przyjemnej ciszy, a ja zamknęłam z rozkoszą oczy, czując przyjemne ciepło gasnącego słońca na skórze.
-Saina...? -mruknął Seth.
-Tak, kochanie? -poprawiłam się na huśtawce.
-Jaki był twój pierwszy pocałunek? -spytał delikatnie.
Odetchnęłam głęboko, czując jak moje ciało lekko się spina.
-Devlin? -spytał cicho.
-Devlin -potwierdziłam, otwierając oczy.
-Opowiesz mi o nim trochę? -wykrzywił usta i nos.
-Mogę opowiedzieć -stwierdziłam, wzruszając ramionami. Na chwilę zatopiłam wzrok w hebanowym drewnie i zebrałam myśli w głowie.
-A więc..Devlin, jak już wiesz był moją pierwszą miłością. To było już jakieś dwa tysiące lat lemu. Jeszcze wtedy ani razu nie umarłam. Byłam młoda i głupia. On zresztą też...pierwszy raz pocałował mnie tuż przed bitwą, w jednym z Rezerwatów. Jeździliśmy razem na misje, a skończyło się to tak, że po dwóch miesiącach związku...na wieki stał się on moim pierwszym i ostatnim zarazem pocałunkiem.
Popełniłam błąd i mu zaufałam. Okazał się być awatarem smoka i składając mi pocałunek, podpalił mnie, razem z łóżkiem i chatką, w której spaliśmy. Sam przeszedł przez płomienie, jak przez powietrze. To była pierwsza miłość mojego pierwszego życia, mój pierwszy pocałunek i pierwszy ostatni pocałunek -opowiedziałam, przez chwilę czując znów na skórze żar ognia.
-Co się z nim potem stało? -zmarszczył brwi Seth.
-Udławił się własnym ogonem...z moją pomocą -uśmiechnęłam się krzywo.
Seth prychnął i zachichotał.
-Ty to jesteś udana -mruknął.
-Może i byłam już kimś innym, ale co jak co: pomścić siebie samą umiem -oznajmiłam dumnie.
-Drugie życie to było to zołzowate? -spytał ze śmiechem.
-Mmhm...chociaż może trochę bardziej bezmyślne. Byłam maszyną do zabijania...Ale cieszę się, że mi przeszło takie podejście do życia -mruknęłam.
-No, faktycznie...zdarza ci się być bardzo miłą dla niektórych osób -powiedział, odwracając wzrok.
-Niby kiedy?! -oburzyłam się.
-Choćby jak spotkaliśmy ostatnio Ashley. Myślałem, że jej wydłubiesz oczy albo napiszesz na mnie "własność Sainy Watersson" -zaśmiał się.
-Sorenson -poprawiłam go, podnosząc palec do góry.
-Właśnie -skinął głową.
-Seth...-spojrzałam mu w oczy.
Podniósł jedną brew, pytająco.
-Nigdy nie zostawaj moim ostatnim pocałunkiem - oczy wypełniły mi łzy, gdy pokręciłam głową, czując kłucie w sercu.
-Ani ty moim - przytulił mnie mocno, wtulając twarz w moje włosy.
-Może nie jedźmy do Żywego Mirażu -zaproponowałem cicho.
-A gdzie chcesz jechać? -spytał.
-Nie wiem...zaszyjmy się na jakiejś plaży na środku Pacyfiku...nie musimy nawet nikomu mówić...-mruknęłam.
-Jestem za...tylko, że najpierw musimy znów uratować świat -zmartwił się.
-...A pomyśleć, że mogliśmy nie wracać z wakacji -zacisnęłam zęby.
-A pomyśleć, że mogłem zostać hydraulikiem albo architektem -westchnął głęboko z melancholią.

CZYTASZ
Wspomnienia z Baśnioboru
FantasíaTrzecia część trylogii o Sainie i Secie autorstwa YS (Yolonator). Tym razem w nowej odsłonie autorka przechodzi do pisania pojedynczych, krótkich jedno lub dwu rozdziałowych historii, w których jak zwykle nie zabraknie nieszblonowego humoru, mocnej...