three

1.5K 160 18
                                    

- Czy ty mnie w ogóle słuchasz? – warknął już lekko podirytowany Jimin. Wraz z Jungkookiem wracali właśnie ze szkoły. Przez większość drogi Park próbował nawiązać jakąkolwiek konwersację z brunetem, dlatego opowiadał mu, co robili na wfie oraz, co miał wczoraj na obiad. Jednak rozważając wcześniej wszystkie plusy i minusy zagadywania Kookiego nie przewidział tego, że młody Jeon będzie zbyt zajęty rozmyślaniem o nowym nauczycielu.

- Przepraszam - odparł skruszony. – Więc, o czym mówiłeś? – spojrzał na Jimina i wysilił się na sztuczny uśmiech, którym miał nadzieję uszczęśliwi przyjaciela.

- Mówiłem, że trafiłem do pary z Taehyungiem i miałem wiele okazji, żeby pogapić się na jego zgrabny tyłek. Śmię nawet twierdzić, że później specjalnie wypinał się w moją stronę – oznajmił pewny swego rodzaju zwycięstwa nad Jeonggukiem.

- To może porozmawiaj z nim, jeśli tak bardzo ci się podoba.

Jimina z wrażenia aż przystaną na środku chodnika. Nie spodziewał się takiej odpowiedzi ze strony Jungkooka. Myślał, że powie coś w stylu „Jimin, kocham cię" albo „Jimin, zachwycaj się moim tyłkiem", a tymczasem, co usłyszał? Porozmawiaj z nim. Czarnowłosemu chciało się śmiać na samą myśl o możliwości takiego zdarzenia.

- Przecież wiesz, że nigdy bym cię nie zdradził – powiedział, gdy przyswoił sobie wcześniejsze słowa towarzysza.

- Jimin – jęknął już zirytowany Jungkook. Słuchał go dopiero od kilku minut, ale zbyt dobrze znał tą śpiewkę. – Nie jesteśmy razem i raczej nigdy nie będziemy. Tamta sytuacja to tylko jednorazowy wybryk. To nigdy więcej się nie powtórzy, więc proszę daj już z tym spokój.

- Jednorazowy wybryk? A mam ci przypominać o tym, co robiliśmy w poprzedni weekend. O tym, jak to sam wpakowałeś mi się do łóżka i chciałeś, żebym cię przeleciał? – mimo znanej mu już dawno odpowiedzi Jeona Park poczuł się urażony, ponieważ chłopak zbywał go tak cały miesiąc, ale prędzej czy później i tak oboje lądowali w domu któregoś z nich i obściskiwali się na kanapie. Może dla Kookiego to nic nie znaczyło, ale Jimin takimi momentami tylko podbudowywał swoją nadzieję na ich przyszły związek.

- To dwurazowy, ale nie zapomnijmy, że zawsze możesz mi odmówić. Przecież jesteśmy już prawie dorośli, a ty czasami zachowujesz się gorzej niż swój młodszy brat.

- Ja zachowuję się jak dziecko? – krzyknął czarnowłosy. Nie dlatego, że chciał trochę podramatyzować i nadać ich „związkowi" nowych torów. Co to, to nie. Po prostu porównanie jego i młodszego brata to mieszanka wybuchowa. – To ty wykorzystujesz mnie i dajesz tylko złudne nadzieje! A kiedy pojawia się ktoś inny to masz mnie gdzieś! Myślisz, że nie widziałem jak śliniłeś się na widok tego nowego nauczyciela?

- Nie śliniłem się! – zaprzeczył starszy*, czerwieniąc się przy tym jak najdojrzalszy pomidor.

- Jasne. Co ma on, czego nie mam ja? Daje ci wszystko!

- Przestań – rzucił Jungkook, po czym ruszył w dalszą drogę do domu.

Idąc przed siebie słyszał nawoływania Jimina, jednak starał się je ignorować. W końcu tamten nie miał prawa tak na niego naskakiwać. Nie są w żadnym związku, a to, co robią w weekendy to tylko umilenie wolnego czasu. Za parę miesięcy oboje oficjalnie staną się dorosłymi obywatelami Japonii, dlatego powinni odbierać niektóre rzeczy jak prawdziwi dorośli, a nie wiecznie dzieci.

Gdy Jungkook dotarł do domu poczuł zapach jego ulubionych szaszłyczków, co oznaczało, że jego rodzice są dzisiaj prędzej w domu. Rzadko się to zdarzało, ale skoro już byli to trzeba korzystać. Zostawił kurtkę i plecak na szafce w korytarzu, a następnie zamienił swoje adidasy na puszyste, niebieskie kapcie, które dostał na święta od babci.

Wszedł do kuchni i tak jak myślał, zastał tam mamę wraz z tatą. Średniego wieku pan, którego siwizna dogoniła prędzej niż meteoryt dinozaury zasiadał przy ogromnym stole. W dłoniach trzymał bodajże najnowsze wydanie jakiegoś brukowca. Wertował kartkę za kartką zatrzymując się na najistotniejszych artykułach kompletnie nie zwracając uwagi na swojego syna. Natomiast jego matka stała przy kuchence, na której podsmażała mięsko. Dziwne, nieprawdaż? Jedni z bogatszych mieszkańców w Tokio, a sami zajmują się takimi codziennymi czynnościami, ale już dążę z wyjaśnieniami. Otóż wybierając taką ścieżkę kariery oboje przyrzekli sobie, że nie przestaną zajmować się samodzielnie swoim domem. Czasami do pomocy wpadali dziadkowie Jungkooka, bo bądź, co bądź to wielki domek. Czasami nawet on sam musiał wyrzucić śmieci albo skosić trawnik. Żadne z nich nie chciało, aby kręcili się tu jacyś obcy ludzie, bo przecież nigdy nie wiadomo, na kogo się trafi.

Po zjedzonym posiłku brunet udał się długim korytarzem do swojego pokoju. Kiedyś marzył o tym, by mieć swój własny kąt na pierwszym piętrze. Jednak, kiedy poznał swojego pierwszego chłopaka dziękował Bogu, że rodzice postawili na parterowy domek.

Na jasnoniebieskich ścianach poprzewieszane były najróżniejsze plakaty G-Drangona, którego Jungkook uważał za istny ideał. Były tam nawet wycinki z gazet, w których pojawiał się, chociaż w najmniejszym stopniu. Oczywiście było też miejsce na zdjęcia pozostałych członków Big Bang, jednak w porównaniu do Jiyonga było to niczym. A zapomniałabym wspomnieć, że ich wspólne zdjęcie, które Kookie jakimś cudem zrobił im po koncercie, na który poleciał aż do Seulu, wisiało oprawione w ramkę, chyba w największym możliwym rozmiarze, nad jego łóżkiem.

Jak to miał w zwyczaju wchodząc i wychodząc z pokoju całował zdjęcie , nie omijając chociażby najmniejszego skrawka twarzy Kwona. Kiedy załatwił już ich rytualne powitanie chwycił laptopa, a następnie rozłożył się wygonie na stercie poduszek. Czekał dobre 10 minut zanim jego niemalże pięciowieczny sprzęt zadziała. Rodzice chcieli kupić mu nowy na urodziny, ale ten uparł się, że nie wymieni go do końca jego żywota.

Kiedy wszystko załadowało się wystarczająco dobrze, aby móc z tego korzystać zalogował się na długo nieodwiedzanego facebooka. Odczytał nieliczne powiadomienia oraz pierdyliart nic niewnoszących do jego życia wiadomości od Jimina. Następnie bez większego celu przewijał to w górę to w dół tablice aktualności. Pooglądał zdjęcia Taehyunga, bo mimo tego, że ponoć jest w jakimś chorym „związku" z Jiminem, który uznaje tylko wcześniej wspomniany, to należy mu się coś więcej od życia. Ślęcząc już kolejną godzinę nad laptopem wpadł na świetny, jego zdaniem, pomysł. Bez dłuższego zastanowienia wpisał w wyszukiwarkę Kim Seokjin, po czym kliknął pierwszy wyświetlony profil, który okazał się strzałem w dziesiątkę.

Kim Seokjin, urodzony 4 grudnia 1992 roku. Z tego, co zdążył jeszcze wywnioskować oglądając jego tablicę: najlepszy przyjaciel, Kim Namjoon oraz coś, co najbardziej go zasmuciło. Dziewczyna. Mianowicie Kwon Sohyun. Niska brunetka, twarz dosyć pulchna, według Jungkooka w ogóle nie pasowała do Jina. Ale dziewczyna to tylko dziewczyna, a dziewczynę zawsze można zmienić.


*Jungkook i Jimin są w tym samym wieku, więc kluczową rolę odgrywają tutaj tylko miesiące. 

Teach me (Touch me) °jinkook°✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz