Przed drzwiami stał " pan trochę się spiesze".
Chciałam szybko zamknąć drzwi, ale zdążył wsadzic miedzy je nogę.- Uuu, jeśli takie widoki mają mnie zawsze spotykać gdy będę tu pukac to będę to robił często - taa, stałam w samym reczniku - To ty?! Co ty tu robisz?- taa, mile powitanko
- Yyy... Mieszkam? To chyba ciebie powinnam o to spytac. Przesladujesz mnie czy co?
- Nie ja tylko witam się z nową sąsiadką z dołu - puścił do mnie oczko - mogę wejść?
- Nie ma takiej potrzeby - jeju nie może sobie stad pójść?! Zaraz co?! - Jak to chcesz się przywitać z sąsiadką?! Ty tu mieszkasz?! - What?! Nie zgadzam się! Nie ma mowy.
- Yep, właśnie się wprowadziłem i mieszkam centralnie nad tobą. To jak wpuscisz mnie?- uniósł brew do gory. I co ja mam teraz zrobić?
- Ugh... Właź.
Chłopak wszedł do środka domu.
- Idź na lewo.
Weszlismy do salonu. Usiadł na sofie stojącej na środku pomieszczenia, ja natomiast usiadlam na fotelu obok.
- Nie bój się nie gryze - znów pościł oczko
- Może i nie, ale boje się ze masz tam gdziesz jakąś wodę i mnie zaatakujesz nią.
Zaśmiał się. Tak słodko. Jeju, żołądek podskoczyl mi do gardła.
- Przytulne mieszkanko- powiedział rozgladajac się po salonie.
- Taa dzięki. Em... Może się czegoś napijesz? - jejku ale nie zreczna sytuacja.
- Nie dzię... Albo w sumie napilbym się soku pomarańczowego.
- Wedle życzenia. Zaraz wracam a ty...- wskazalam na niego palcem- nie zdemoluj mi salonu. A i ide sie jeszcze ubrac.- wyszlam z salonu i szybko pobieglam na gore. Założyłam szare dresy i białą koszulkę z nadrukiem. Zeszlam do kuchni i z szafki nad kuchenka wyciagnelam dwie szklanki do których wlalam mniej więcej po tyle samo soku.
Gdy weszlam do salonu chłopak stal przy komodzie i oglądał ramkę ze zdjęciem. Szklanki odstawilam na stolik i podeszlam do niego.
- Kto to? - zapytał wskazując na kobietę na zdjęciu które trzymał w dłoni.
- Ym.. To... To jest moja mama. Możesz je zostawić? Proszę.- posłuchał się i odstawil ramkę na miejsce - Dzięki.
- Och wybacz, zapomniałem się przedstawić. Zayn Malik - podał mi swoją dłoń wiec ja tez to zrobilam.
To co zrobił kompletnie mnie zbilo z tropu, a mianowicie uniósł moja dłoń i pocałował jej zewnętrzną stronę.- Lia. Um... To znaczy Amelia, ale każdy mówi na mnie Lia.
- Piękne imię.- kąciki jego ust delikatnie drgnely w gore.
Speszona komplementem spóścilam głowę. Moja cera jest blada przez co napewno było widać moje rumience.
- Uroczo się rumienisz Amelio.- kurcze a juz myslalam ze nie zauważy. - Ja juz będę leciał, ale napewno niedługo się spotkamy - i znowu pościł to cholerne oczko.
- Taa, juz się nie mogę doczekać.
- A widzisz? Tak się dobrze sklada ze ja tez - i ten pewny siebie usmieszek. - To do zobaczenia Amelio.
- Um... Cześć.- ale on mnie oniesmiela. Gdy wyszedł szybko zamknelam drzwi.
Gdy tylko zamknelam drzwi na klucz, odetchnelam z ulgą.
Poszlam na górę do pokoju Toma.
Zawsze tam chodzilam gdy mi go bardzo brakowało. Z szuflady obok jego łóżka wyjelam jego zapasowy telefon. Musialam do niego zadzwonić. Wykrecilam odpowiedni numer i już po chwili Tomo odebrał.- Hejka skarbie - oo tak, tego właśnie mi brakowało, jego głosu.
- Hej Tomo - powiedzialam smutno
- Ey co jest kochanie? Cos się stało? - wiedziałam ze zacznie wypytywac
- Po prostu straszliwie tesknie Thomas, chciałabym żebyś mnie teraz przytulil. Miałam ciężki dzień.
- Chciałbym teraz tam kolo ciebie usiąść, pocałować w te piękne, malinowe usteczka i powiedziec ze cie kocham i ze wszystko będzie dobrze skarbie
- Thomas kocham cie nad życie. Nie mam pojęcia co bym bez ciebie zrobiła. O której jutro będziesz?
- Wieeesz...- o niee to przeciagniete "e" źle świadczy
- Tom co jest? Tylko bez owijania w bawełnę.
- No bo jest mały problem. Nie dam rady jutro przyjechać. - Co?! - Skarbie strasznie cie przepraszam. Będę w sobotę obiecuje ci to, a jeśli złamie obietnice to kupię ci bilet żebyś tu przyleciała i własnymi rękami mnie udusila. Obiecuje. Gdy przyjadę będę cały twój. Przepraszam.
- Jasne Tom, nic się nie stało. Ja muszę już lecieć pa kochanie. - pociągnęłam nosem a po moim policzku poleciała łza
- Ey Misiek nie płacz tylko, proszę cię bo nie wytrzymam i przyjdę do ciebie na piechotę za chwile. Trzymaj się i nie zapomnij ze cie kocham. Dobranoc kochanie.
- Dobranoc
Rozlaczylam się i rzuciłam telefon na poduszkę. Opadłam na łóżko i zaczęłam płakać. Było mi bardzo smutno ale wiedziałam że Thomas miał ważny powód żeby przełożyć wyjazd.
Wstałam z łóżka i podeszlam do szafki naprzeciwko okna. Stało na niej nasze zdjęcie na którym ja i Tom całujemy się. Było robione w moje osiemnaste urodziny. Nigdy ich nie zapomnę. Thomas wyprawij mi wspaniala imprezę. Mam takie samo zdjęcie u siebie w pokoju tylko ze robione z innej perspektywy.
Gdy skończylam oglądać zdjęcia, wyszlam z pokoju uprzednio zabierając mu koszulkę i bokserki. Poszłam do jego łazienki i wzięłam szybki prysznic.
Po ogarnięciu się położyłam się w jego łóżku. Pościel nim pachniala dlatego jeszcze bardziej wtulilam się w poduszkę.
Chwilę później zmozyl mnie sen.~*~
Kolejny rozdział. Mam nadzieje ze się spodobał.
Zapraszam do dalszego czytania, gwiazdkowania i komentowania.Malikowa ;*
