Budzę się nagle jak ze stuletniego snu. Już chcę wstać gdy widzę, że mam przymocowane do ciała miliony rurek i jestem pod kroplówką. Boję się ruszyć, żeby jeszcze bardziej nie cierpieć, bo boli mnie wszystko. Od głowy aż do palców stóp. Leżę na jakiejś poduszce i mogę spojrzeć tylko w biały sufit. Przygotowuję się do lekkiego poruszenia głową w bok, ale moje próby chyba się nie powiodą. Próbuję wyrwać z siebie plastikową rurkę, która podłączona jest do wypełnionego cieczą woreczka, ale moje ręce odmawiają mi posłuszeństwa i leżę przez dobre kilka minut na składanym łóżku nie mogąc nic zrobić.
Powoli oswajam się z otoczeniem. Jakby ktoś chciałby mnie zabić to już by to zrobił. Jednak nie czuje się stuprocentowo bezpieczna, ktoś może chce mnie wyleczyć, żeby przeprowadzać na mnie badania, jak na króliku doświadczalnym.
Po 20 lub 30 minutach od obudzenia się wreszcie mogę swobodnie poruszać szyją. Chociaż ciągłe patrzenie na tę białą ścianę doprowadza mnie do szału. Odwracam głowę w lewo i w prawo i widzę -jaka niespodzianka- , że cztery ściany tego pokoju są pomalowane białą farbą. Pokój tak naprawdę jest malutki, zawiera tylko moje szpitalne łóżko, biały stolik z białym krzesłem i oczywiście białą lampę, jak już szaleć to na całego.
Po 5 minutowym obejrzeniu jak na razie mojego nowego pokoju czuję, że powoli odzyskuję czucie w innych częściach ciała. Wyciągam rękę i dotykam plastikowej rurki, tej wydaje mi się najważniejszej i żeby sobie nic nie uszkodzić wyciągam ją z ciała. Po przeprowadzeniu operacji "wyciąganie rurki z ciała" trochę krwi wypływa z miejsca, w którym kiedyś była rurka i kapie na moją szpitalną szatę i na podłogę, jednak zbytnio się tym nie przejmuje. Nie mam hemofobii. I dziękuję za to Stwórcy.
Nagle słyszę skrzypienie otwieranych drzwi i czyjeś przytłumione głosy. W oddali trzaskają kolejne drzwi. Po chwili zapada cisza. Słychać już tylko donośne walenie mojego serca.
Ktoś próbuje otworzyć drzwi.
Nie mogę się podnieść, więc uderzenie wroga odpada. Zostaje tylko niespokojne czekanie w łóżku jak na egzekucję. Najlepiej leżeć nieruchomo i udawać martwą jak najgorszy tchórz, nic więcej nie mogę zrobić.
Momentalnie moje łóżko składa się w pół tak, że mogę zobaczyć kto mnie odwiedził, para ludzi, kobieta i mężczyzna wcale się nie denerwują, pewnie są przyzwyczajeni do takich osób jak ja -zagubionych we własnych myślach, będących w swoim świecie. Kobieta w średnim wieku ma na sobie zwyczajną białą "sukienkę", a włosy luźno związane w koka. Natomiast mężczyzna, tak po czterdziestce jest ubrany w czarny garnitur i krawat, a w ręce trzyma małą niebieską teczkę.-Pewnie nie wiesz dlaczego się tu znalazłaś i nic nie pamiętasz, tak? - kobieta zaczyna rozmowę. Nie ma przy sobie żadnej plakietki tak jak i mężczyzna więc nie wiem jak się nazywają. Teraz kiedy kobieta się do mnie bardziej zbliża widzę zmarszczki na jej twarzy. Mężczyzna pozostaje w bezpiecznej odległości, jakby się bał, że za chwilę zacznę się szarpać jak jakaś wariatka i go uduszę gołymi rękami. Nie no, nie zrobiłabym tego. No chyba, że byłabym bardzo głodna.
-Nie pamiętam co się wydarzyło, czy miałam jakiś wypadek czy coś innego, ale pamiętam wszystkie inne rzeczy czyli wspomnienia i to jak mam na imię -"lekarze" są w szoku. Chyba jestem wyjątkiem. Nie wiem czy się cieszyć czy nie.
- Pamiętasz co się działo, kiedy walczyliśmy o twoje życie? Zapamiętałaś jakiś obraz, dźwięk lub zapach? - mężczyzna wreszcie się odzywa, najwyraźniej stwierdził, że jednak nie jestem taka straszna. Chociaż ma nieco piskliwy głos.
- Tak....pamiętam. Jego głos też... - wspomnienia zaczynają wirować w mojej głowie. Nie wiem jak go nazwać....właściwie nie pamiętam jak się nazywa. Był dla mnie wszystkim, mogłabym tak siedzieć dniem i nocą i mówić co dla mnie zrobił. Ile mu zasługuję. Ale nie chcę mówić o nim całemu światu. To jest niepotrzebne.
- Kogo? - kobieta świdruje mnie wzrokiem, jakby myślała, że można ze mnie czytać jak z otwartej księgi.
- Mojego Anioła Stróża - mówię i zamykam oczy. Nagle czuję jakby coś mnie ukąsiło w kark, spoglądam w tamto miejsce i widzę, że mężczyzna niebezpiecznie się do mnie zbliżył i wbijał mi teraz ogromną strzykawkę w kark. Odpływam.
CZYTASZ
Rzew
Mystery / ThrillerMłoda dziewczyna zostaje ciężko ranna i ma niewielkie szanse na przeżycie.Jeśli lekarze ją uratują resztę swojego życia będzie musiała spędzić w psychiatryku.Tam wreszcie dowie się czego chce i będzie próbować oszukać swoje przeznaczenie.