Chłopak czarnymi jak smoła włosami wszedł do budynku szkoły. Odgarnął spadającą na czoło grzywkę i spuścił głowę. To tylko ostatnio rok gimnazjum. Powtarzał sobie w myślach. Tak cholernie nienawidził tego miejsca, tych ludzi. Każdy sobą gardził, tylko on widział pod paskami cwaniaczków te pokrzywdzone przez życie osoby. Mimo to nimi gardził. Tak jak oni nim. Nie lubili się, bo byli inni. Levi nie ukrywał tego jaki jest zmęczony życiem, nie miał siły, a oni wręcz odwrotnie. Nienawistne spojrzenia w jego kierunku, popychanie drobnego ciała i wyzwiska pod jego adresem. Nie chciał już tak żyć, on w ogóle nie chciał żyć. Codziennie marzył o przecięciu głównych żył ręki. Jednak za każdym razem coś go powstrzymywało. Jakaś nieistniejąca siła powtarzała, że jest jeszcze nadzieja. Wtedy wstawał i szedł, ale po drodze dostawał jedynie nowe ciosy.
Przez apel, rozdawanie planów nie spotkało go nic niemiłego. Właściwie miłego też nie, ale nie narzekał. Było mu to na rękę. Z obojętnością patrzył na wychowawcę mówiącego coś o nowym uczniu w szkole. Był tak podniecony kiedy gestykulował rękami, że myślał tylko o drzewku niedaleko jego dłoni. Biedna roślina upadła równo z dźwiękiem otwieranych drzwi. Oczy Levi'ego nawet nie drgnęły w tamtą stronę. Było mu to obojętne jak wszystko inne. Będzie, nie będzie, co za różnica? Czy to chłopak czy dziewczyna. Nowy uczeń, jak każdy. Każdy kiedyś był nowy i wzbudzał zachwyt, jednak teraz był on wyjątkowo głośny.
-Eren usiądź obok Levi-ego w ostatniej ławce. Poznasz się z kolegami na przerwie, nie mamy czasu.
Te zdania wywołały, że jednak jego głowa powędrowała w górę. Każdy patrzył to na Erena, to na Levi'ego. Zaskoczeni na twarzach chłopców było ogromne kiedy chłopak podał rękę czarnowłosemu, a wzrok dziewczyn przeszywał siedzącego i na pewno niższego chłopaka. Czując wszystkie spojrzenia zignorował dłoń i spojrzał na ławkę.
-Jestem Eren.. cześć.-zrezygnowany spuścił dłoń i usiadł w ławce obok. Smutno spojrzał na postać szczupłego chłopaka. Poczuł lekkie szturchnięcie w plecy i odwrócił się ostrożnie. Starszy chłopak,, który powtarzał klasę specjalnie głośnym tonem powiedział słowa, które bardzo skrzywdziły psychikę Leviego jeszcze bardziej.
-Lepiej nie zadawaj się z tym pedałem, nie będziesz miał znajomych.-Chłopak spojrzał na pochylonego chłopaka i nie wiedział co ma myśleć. Nie wiedział, że z jego oczu właśnie uciekły dwie ciche łzy. To nie była jego wina. Nie chciał taki być, nie panował nad swoja orientacją. Nienawidził w sobie tego. Tego, że lubił chłopców, że był niski, chudy, całego siebie. Coś drgnęło w sercu Erena. Rozejrzał się po jeszcze zaspanych twarzach uczniów, które właśnie śmiały się z wypowiedzi starszego Yoki. Postanowił nic nie mówić. Rozpętałby jeszcze większe piekło uroczemu koledze. Czuł, że chce go poznać, zaopiekować się nim i zdobyć jego zaufanie. Chciał, żeby to on został jego pierwszym przyjacielem.
***
-Levi! Zaczekaj!- wysoki, umięśniony brunet wybiegł ze szkoły i zakładał po drodze bluzę. Dopiero co mieli w-f, a chłopak nie zamierzał się zlitować i przyspieszył kroku. Levi nie miał najmniejszej ochoty na styczność z przystojnym Erenem.- Cholera, zaczekaj!
-Daj mi spokój.-Chłopak stanął i zrezygnowany spuścił ręce.

CZYTASZ
Levi & Eren
Fiksi PenggemarSzkolna nienawiść. Szkolna samotność. Szkolna codzienność. O chwilka! Szkolna miłość.