Rozdział 1

12 1 0
                                    

Wstałam o 6:30 i pomyślałam, że dzisiaj do szkoły. Na szczęście jeszcze miesiąc. A później studia. Moja bezrobotna mama jak zwykle spała. Więc zakradłam się do jej pokoju po szare dresy. Założyłam jeszcze białą koszulkę z Nike. Jestem blondynką i mam  długie bo aż do pasa włosy, więc zrobiłam sobie pięknego koka. Zjadłam kanapki i poszłam na busa. Oczywiście musiałam się na niego spóźnić a w drodze zaczął padać deszcz. Byłam cała mokra. Kiedy poszłam do łazienki musiała przyjść Amanda. Ta cholerna żmija, która się ciągle chwali a nie ma czym.

  -O, kopciuszek. Jeju dresy ci przemokły, o cała przemokłaś. Wyglądasz jak mokry pies.- zaczęła się śmiać.

  - A ty jak dziwka. Nosisz tylko króciutkie spódniczki i sukieneczki. A psa ani kota nawet nie dotkniesz. Boisz się że cię zarazi wścieklizną. Nie przepraszam to oni się boją że ty ich zarazisz swoją głupotą. - powiedziałam najłagodniej jak się dało, chyba.

  - A ty... - nie zdążyła powiedzieć bo przyszedł jakiś chłopak.

  - A ty jesteś pięknością nawet kiedy jesteś mokra. - zwrócił się do mnie.

  - Ja pierdole, Lucas. Nie wtrącaj się. - Amanda się wkurwiła.

  - Spokojnie. Złość szkodzi piękności.- powiedział do Amandy.- A my księżniczko się przejdziemy.

  Odeszliśmy od tej żmij i poszliśmy na ławkę.

  - Poszłam z tobą tylko dlatego, że nie chciałam stać z Amanda. - uświadomiłam mu.

  - Na początek, jestem Lucas.- uśmiechnął się do mnie.- Zdejmij tą koszulkę w łazience i weź moją koszule.

  Podał mi czarną koszule. Nie miałam wyboru. Nie chciałam się przeziębić więc ją wzięłam, a poza tym Lucas wydawał mi się całkiem miły, no i był przystojniakiem muszę przyznać. 

*****

  Założyłam jego koszulę. Pachniała lawendą i czymś jeszcze, czułam to. Spaliny! Zawsze kiedy jeździłam z tatą na motorze później tak pachniałam. Wróciłam do niego, a on od razu musiał coś palnąć.

  - Wiesz co, księżniczko? W tej koszuli wyglądasz pięknie. Do twarzy ci. - uśmiechnął się łobuzersko.- Może powiesz mi jak się nazywasz? Nie wiem jak mam do Ciebie mówić.

  - To masz Problem.- odparsknęłam.

  - Rozumiem. Jeśli nie powiesz jak się nazywasz będę do ciebie mówił "kochanie".- rozzłościł mnie.

  - Ty jesteś jakiś popaprany! Szantażujesz mnie?!

  - Tak jakby. - puścił mi oczko.

  - No dobra Merry. Merry Morgan. - powiedziałam niechętnie.

  - Lucas Garix. - uśmiechnął się.

  *****

  Po lekcjach oddałam mu koszulę i założyłam swoją z Nike. Oczywiście musiał się do mnie przyczepić.

  - Merry, może cię odwieźć?

  - Nie dzięki. Jestem już samodzielna.

  - No nie jestem pewien. - puścił mi oczko.

  - Narka.

  Wróciłam do domu. Na obiad nic nie było więc zrobiłam sobie frytki i poszłam oglądać telewizję. Zastanawiałam się, jak on może być tak pewien siebie? I dlaczego właśnie mnie się uczepił?

*****

            Mam nadzieję, że się spdobało. Liczę na gwiazdki i komentarze :)

Miłość zmienia życie...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz