Wstałam o 6:30 i pomyślałam, że dzisiaj do szkoły. Na szczęście jeszcze miesiąc. A później studia. Moja bezrobotna mama jak zwykle spała. Więc zakradłam się do jej pokoju po szare dresy. Założyłam jeszcze białą koszulkę z Nike. Jestem blondynką i mam długie bo aż do pasa włosy, więc zrobiłam sobie pięknego koka. Zjadłam kanapki i poszłam na busa. Oczywiście musiałam się na niego spóźnić a w drodze zaczął padać deszcz. Byłam cała mokra. Kiedy poszłam do łazienki musiała przyjść Amanda. Ta cholerna żmija, która się ciągle chwali a nie ma czym.
-O, kopciuszek. Jeju dresy ci przemokły, o cała przemokłaś. Wyglądasz jak mokry pies.- zaczęła się śmiać.
- A ty jak dziwka. Nosisz tylko króciutkie spódniczki i sukieneczki. A psa ani kota nawet nie dotkniesz. Boisz się że cię zarazi wścieklizną. Nie przepraszam to oni się boją że ty ich zarazisz swoją głupotą. - powiedziałam najłagodniej jak się dało, chyba.
- A ty... - nie zdążyła powiedzieć bo przyszedł jakiś chłopak.
- A ty jesteś pięknością nawet kiedy jesteś mokra. - zwrócił się do mnie.
- Ja pierdole, Lucas. Nie wtrącaj się. - Amanda się wkurwiła.
- Spokojnie. Złość szkodzi piękności.- powiedział do Amandy.- A my księżniczko się przejdziemy.
Odeszliśmy od tej żmij i poszliśmy na ławkę.
- Poszłam z tobą tylko dlatego, że nie chciałam stać z Amanda. - uświadomiłam mu.
- Na początek, jestem Lucas.- uśmiechnął się do mnie.- Zdejmij tą koszulkę w łazience i weź moją koszule.
Podał mi czarną koszule. Nie miałam wyboru. Nie chciałam się przeziębić więc ją wzięłam, a poza tym Lucas wydawał mi się całkiem miły, no i był przystojniakiem muszę przyznać.
*****
Założyłam jego koszulę. Pachniała lawendą i czymś jeszcze, czułam to. Spaliny! Zawsze kiedy jeździłam z tatą na motorze później tak pachniałam. Wróciłam do niego, a on od razu musiał coś palnąć.
- Wiesz co, księżniczko? W tej koszuli wyglądasz pięknie. Do twarzy ci. - uśmiechnął się łobuzersko.- Może powiesz mi jak się nazywasz? Nie wiem jak mam do Ciebie mówić.
- To masz Problem.- odparsknęłam.
- Rozumiem. Jeśli nie powiesz jak się nazywasz będę do ciebie mówił "kochanie".- rozzłościł mnie.
- Ty jesteś jakiś popaprany! Szantażujesz mnie?!
- Tak jakby. - puścił mi oczko.
- No dobra Merry. Merry Morgan. - powiedziałam niechętnie.
- Lucas Garix. - uśmiechnął się.
*****
Po lekcjach oddałam mu koszulę i założyłam swoją z Nike. Oczywiście musiał się do mnie przyczepić.
- Merry, może cię odwieźć?
- Nie dzięki. Jestem już samodzielna.
- No nie jestem pewien. - puścił mi oczko.
- Narka.
Wróciłam do domu. Na obiad nic nie było więc zrobiłam sobie frytki i poszłam oglądać telewizję. Zastanawiałam się, jak on może być tak pewien siebie? I dlaczego właśnie mnie się uczepił?
*****
Mam nadzieję, że się spdobało. Liczę na gwiazdki i komentarze :)
CZYTASZ
Miłość zmienia życie...
RomanceCześć, jestem Merry Morgan. Mam 17 lat. Pół roku temu zmarł mój ojciec. Od tamtej pory jestem zamknięta i obrażona na cały świat. Na dodatek moje kontakty z mamą są dość nieprzyjemne. Ale czy to wszystko zmieni się przez jednego chłopaka- Lucasa? Cz...