Rozdział 4

4 0 0
                                    

     Proszę przeczytajcie informację na dole.

*******************************

 Lekarz mnie zbadał. Okazało się, że miałam tylko skręconą kostkę. NA SZCZĘŚCIE. Boli mnie głowa ale pielęgniarki mówią, że może podczas wypadku lekko się uderzyłam i nic mi nie będzie. Leżałam na łóżku i do sali wszedł Lucas.

   - Może zacznijmy od nowa. Jestem Lucas, mam 18 lat. Mieszkam z tobą i jestem twoim lokatorem- uśmiechnął się.

  - Niech ci będzie- przewróciłam oczami - Jestem Merry, mam 17 lat, prawie 18 i codziennie będę musiała słuchać twojego bezdennego śpiewania.

    W tym momencie wszedł lekarz i okazało się że mogę wrócić do domu. Był jeden problem- moja Yamaha. Została pod szpitalem więc Lucas musiał przejechać dwa razy bo sam przyjechał swoim Suzuki. Więc posadził mnie delikatnie na nim uważając na kostkę i ruszyliśmy do domu. Odniósł mnie do pokoju. Kiedy wyszedł ostrożnie podeszłam do szafki, zabrałam czystą bieliznę, piżamę i poszłam pod prysznic. Wracając do pokoju spotkałam na korytarzu Lucasa. Chował się pod kapturem.

   - Lucas, co ty odpierdalasz? - zapytałam obojętnie.

  - Nic, idź już spać. 

   Udało mi się zobaczyć w końcu jego twarz gdy do mnie mówił. Przeraziłam się!\

  - Kurwa, Lucas kto Ci to zrobił ?! - krzyczałam na niego.

  - Jakiś typ mnie zaczepił i wypytywał o to co nie trzeba to mu przywaliłem a on mi oddał- zdjął kaptur.

   Mama mi coś o tym mówiła, jego siostra była bardzo puszczalska w liceum i jeszcze nikt o tym widocznie nie zapomniał. 

  - Rozumiem. - przytaknęłam głową - Dobranoc.

  - Dobranoc.

   Położyłam się do łóżka. Kostka trochę mnie bolała ale byłam taka zmęczona, że zaraz zasnęłam. 

   Wstałam o 6 i nie mogłam spać. Przypomniałam sobie, że za szafą mam stare kule więc wzięłam je i  zeszłam na dół. Wzięłam składniki do sałatki i zrobiła jej dużo bo z Lucasa był prawdziwy żarłok. Kiedy już jadłam schodził do kuchni śpiewając coś. Nie przejęłam się tym tylko powoli odłożyłam talerz i poszłam na górę się ubrać. Wybrałam dżinsowe spodenki i białą męską koszulkę. Stwierdziłam, że w tym tygodniu nie trzeba chodzić do szkoły bo jest po radzie więc poczekam do zakończenia roku szkolnego.  Skoro już mówimy o szkole to napisałam sprawdziany końcowe prawie najlepiej w klasie, co bardzo mnie zdziwiło. No i teraz będzie matura. Ehhh, dobrze, że to już wakacje.

Postanowiłam obejrzeć jakiś film na laptopie w pokoju i w tym momencie wszedł Lucas.

  - Mógłbyś pierwsze zapukać- już chciała pukać ale mu przerwałam - mam nadzieję że następnym razem zapamiętasz. Dobra, czego ode mnie chcesz?

  - Idę się przejechać jak będziesz czegoś potrzebować dzwoń- kiwnęłam głową odwracając wzrok.

   W połowie filmu zaczęło grzmieć na dworze. Od razu napisałam sms-a Lucasowi, żeby powoli wracał do domu. Zamówiłam sobie pizzę i zeszłam na dół, przygotowałam pieniądze i czekałam na nią. Zadzwonił dzwonek i pomyślałam, że w końcu przyszła. W drzwiach stanął jakiś przystojny chłopak. Miał bujną fryzurę.

  - Proszę, o to twoja pizza, Smacznego!

  - Proszę, beż reszty - zapłaciłam.

  - Czekaj, my się chyba znamy z niemieckiego.

   Chciałam przewrócić oczami, ale uznałam, że nie ładnie tak.

  - Możliwe dzięki za pizze - szybko zamknęła drzwi i poszłam z kulami do salonu. Z chwilę przyjechał Lucas.

  - Co wystraszyłaś się tak tych grzmotów, że aż musiałaś wezwać swojego księcia z bajki? - uśmiechnął się.

  - Nie, po prostu myślałam, że księciunio musi już wracać.

  - A ja, powiedziałem że muszę jechać bo księżniczka mnie wzywa - uśmiechnął się łobuzersko - i bardzo chcą cię poznać.

  - Bez wzajemności. Ty mi wystarczasz, żeby zaczęło mi odbijać, a z nimi stała bym się wariatką.

  Lucas na to tylko pokręcił głową. Za chwilę zaczęło padać i rozpętała się prawdziwa burza. Piorun walnął gdzieś blisko, tak że aż podskoczyłam na kanapie.

  - No to chyba będę musiał tutaj z tobą zostać - siadł koło mnie i objął ramieniem.

  - Robię to tylko dla tego,że się boje - wtuliłam się w niego a on tylko się uśmiechnął.

   Znowu poczułam lawendę. Uwielbiałam ten zapach. Przesiedzieliśmy tak już kilka minut milcząc aż w końcu Lucas się odezwał.

  - Wiesz co, skoro mamy już tutaj siedzieć razem aż dwa miesiące to możemy się zaprzyjaźnić.

  - Możemy ale nie musimy - zobaczyłam smutek na jego twarzy - ale w sumie co mi szkodzi i tak jestem na ciebie skazana.

 Od razu poprawił mu się humor. Poczułam się pewniej i jeszcze bardziej się w niego wtuliłam i błysnęło się na cały salon. Powoli zasnęłam w ramionach Lucasa.

********

Dzisiaj  aż 732 słowa. 

A tak propo to mam dla was informację. W komentarzach odpowiadajcie na pytanie:

,, Merry ma być miła dla Lucasa czy oschła pomimo przyjaźni?"

Jeśli nie będzie komentarzy to zrobię po swojemu C: Dobranoc Kochani bo u mnie już 23.23 <3 

 

Miłość zmienia życie...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz