IV

34 5 0
                                    

Dokładnie o godzinie 2 w nocy obudził mnie telefon odebrałam zaspana i pierwsze słowa jakie usłyszałam to:
-Jessica!Co się z tobą dzieje!
-Rin nie drzyj mi się do ucha, dziewczyno wiesz która jest godzina ?
-Zdaje sobię z tego sprawę. Wiesz czemu dzwonie o tej godzinie ?! Musiałam pomóc temu chłopakowi! Nieźle go urządziłaś...Strasznie krwaiło mu z nosa a prawy policzek ma cały siny. Chyba złamała mu nos co w ciebie wstąpiło?!
-Mógł mnie nie dotykać ! Szanuję sobie swoją przestrzeń osobistą i nikt nie ma prawa jej naruszać.
-Rozumiem masz jakieś kompleksy ale mimo to nie powinnaś tak reagować...
-Dobra może trochę przesadziłam ale ten typ nie rozumiał co się do niego mówi !
-Ostrzegłam go że do miłych i delikatnych dziewczyn to ty nie należysz ale jakoś wcale się nie zniechęcił. Musisz go jutro w szkole przeprosić.
-Pff ! Nie mam najmniejszego zamiaru...
-Masz to zrobić! ~Przerwała mi zdenerwowana Rin.
-Nie!
-Nie denerwuj mnie! Nieźle chłopaka urządziłaś!
-Dobra ! Już dobra... ale tylko przeprosze i sobie pójdę ok ?
-Okej
-Ale jak zacznie mnie prowokować to nie ręczę za siebie !
-Dobrze tygrysie ty!
Uśmiechnęłam się do telefonu ona zawsze prawi mi humor.
-Kończę już dobrze wiesz że mam kłopoty ze snem...~odparłam śnięta
-Do zobaczenia !Przyjdę po ciebie. Razem pójdziemy do szkoły. Dobranoc
Rozłączyłam się i kontynuowałam sen. O 6:30 zadzwonił budzik. Dzisiaj znowu mam na 8:00 ehh jebana nauka... Wstałam z mojego mięciutkiego łoża (ehh mogłabym tylko spać i spać) umyłam zęby i rozpuściłam włosy. Nagle ktoś zapukał do mojego pokoju:
-Dziecko śniadanie na stole ! (Ehh moja matka)
-Nie możesz zanieść mi go tutaj ?
-Tak dawno z nami nie jadłaś ojciec się o ciebie martwi ...
-Oo jak miło nagle kochający ojciec ( sarkazm)
-Jak nie chcesz z nami jeść to nie!
Na tym skończyła się nasza rozmowa... Właściwie to praktycznie wogóle nie rozmawiamy... Kocham moją matkę chociaż okropnie mnie denerwuje tym że pozwala jeszcze mieszkać z nami mojemu ojcu. Nienawidzę go !
-Postaw śniadanie przed moimi drzwiami i tyle...
Jak zwykle poranne sprzeczanie się z mamą...Normalne
Kontynuowałam poranną rutynę.Postanowiłam dzisiaj ubrać czarną sukienkę z pudrowo-różową czaszką, czarne conversy i biały wianek na włosach. Szybko jebłam sobię kreski na oczach i tyle.Była już 7:30 dziwne że Rin jeszcze nie ma. I jeb moja ukochana przyjaciółka wpatowała mi do pokoju gdy tylko o niej pomyślałam.Przypadek ? Nie sądzę.
-Co taka ponura?~powiedziała uśmiechnięta Rin w moją stronę
-Hehe (zaśmiałam się sarkastycznie) znowu myślałam że może nie będę znowu budzić się w tym popierdolonym świecie.No ale cóż jeszcze żyję..
-Dobra kończ z tą nienawiścią do świata.Nawet upadłe ptaki szykują się do lotu.~znów się uśmiechnęła
-Dobra ale ja nie jestem ptakiem
-Możesz nim zostać kiedy tylko zechcesz
(Dziwne jesteśmy inne Rin zawsze jest optymistycznie do wszystkiego nastawiona.Szuka szczęścia w nieszczęściu.Jednak ja jestem realistą widzę wszytsko w nieco innych kolorach niż ona.Lecz chyba za to ją lubię..Jest inna ode mnie a nadal próbuje mnie przekonać abym przeszła na stronę optymistów.Inni by tyle nie walczyli dla mnie.)
-Dobra zła księżniczko idziemy do szkoły~Rzuciła mi mój plecak
I poszłyśmy.Była godzina 7.45 kiedy byłyśmy już w budzie(mówiłam już że mam blisko szkole nie ?).
-Pamiętasz co mi wczoraj obiecałaś przez telefon nie Jess?
-Taa.Mam przeprosić tego gnojka...
-Dokładnie
-Ok ale zrobię to gdy go spotkam dobra ?
-Dobra.Teraz idę do toalety spotkamy się w klasie ~Wypowiadając te słowa przytuliła mnię
Postanowiłam iść do swojej szafki wziąść potrzebne książki.Oczywiście wszystkich których mijałam patrzyli się na mnie krzywo.Jebać to nie potrzebuje nikogo.Kiedy otwierałam szafkę zza zakrętu kątem oka zobaczyłam czejj jak on miał ? Aaa zobaczyłam Tobiasza.On chyba też mnie widział ale nie podszedł.Dziwne teoretycznie teraz powinien podejść i rzucać jakimiś tępymi ripostami w moją stronę.Ale nie zrobił tego.Zignorował mnie ale czym ja się przejmuję ?! To chyba dobrze nie ? Przynajmniej nie będzie już trud mi dupy. Jednak przypomniałam sobie co OBIECAŁAM Rin...Musze go przeprosić.Szybko wpakowałam potrzebne rzeczy do torby i pobiegłam w jego stronę nie zważając na nic dookoła.Jakgby to ya najważniejsza rzecz do zrobienia w tym momencie.Ale tak nie było prawda? Nie wiem co robię.Cała zsapana wypowiedziałam tylko:
-Too-bb-biasz! (Nie wiem czemu tak ciężko było mi powiedzieć jego imię)
Obrucił się w moją stronę.Tak piękny był przedtem jednak teraz... Co ja mu do cholery zrobiłam ? Cała jego twarz była w siniakach.Pfuu nawet wcześniej nie był piękny co ja pierdolę!)
-Oo jak miło~odparł sarkastycznie
-Słuchaj chciałam cię..
I w tym momencie zadzwonił dzwonek.Cholera już 8.00
-Ojj chyba dzwonek.Idę~powiedział nie zważając na to co miałam mu wcześniej do powiedzenia
Cholerny ignorant.To ja się tu przed nim otwoerałam a on tak mnię traktuje!Nie mam zamiaru go przepraszać.Pobiegłam do klasy matematyczniej i szybko usiadłam na swoje miejsce obok Rin.
-Słuchaj musze ci coś powiedzieć~wyszeptałam do niej
-Co się stało widziałaś się z nim?
Już wiedziała o co chodzi...
-Taa..
-I jak przeprosiłaś?
-Upierdliwiec postanowił mieć mnie w dupie i kiedy już zaczynałam moją przemowę zadzwonił dzwonek i poszedł sobię!
-Panno Jessico proszę o spokój!
-Ciszej Jess.Dziwisz mu się ? Ja na jego miejscu też byłabym zła gdyby lasia mnie pobiła a potem normalnie się do mnie odzywała.Nie myśl że cię zignorował.Odrazu było przejść do rzeczy..Nie jesteś tutaj najważniejsza.
-Jak zwykle szczera.Chyba masz rację sprubuję jeszcze raz przeprosić go.Ale to ostatni raz!
-Prosiłam o spokój!Jak panienka się nie uspokoi zaprowadzę panią do dyrektora zrozumiano?
-Taa.
-Okej spróbuj ponownie i wszytsko mi powiedz.
-Okej.
Ehh nie chce tego robić.Zignorował mnie.Jednak Rin ma rację nie wszytsko kręci się wokół mnie...Zrobię to po zajęciach.

#Niezależna#Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz