23. Przyjaciele?

650 61 19
                                    

26 grudnia
Aktualnie przebywam w Polsce, ponieważ mama uparła się, abym spędziła z nią święta... Nie ukrywam, że jest to odrobinę męczące, a do tego właśnie dzisiaj rano dowiedziałam się dwóch rzeczy.

Po pierwsze napisał do mnie Gangnes i oznajmił wszem i wobec, że Sylwestra spędzam razem z nim oraz resztą kadry w Garmisch-Partenkirchen. Niezbyt mi się to uśmiechało, ponieważ wyjazd ten oznaczał prawdopodobne spotkanie Daniela. Skapitulowałam po tym jak trener Stöckl zadzwonił do mnie na Skypie, oznajmiając, że żaden z jego podopiecznych nie ma zamiaru skakać, jeśli nie pojawię się na imprezie sylwestrowej. Więc co mogłam zrobić? Oczywiście się zgodziłam...

Druga rzecz jest dużo gorsza... Otóż Celina wysłała mi zdjęcie Tande w towarzystwie jakiejś rudej laski. Zabolało mnie to, a w dodatku okazało się, że Norweg zaczął spotykać się z nią dwa miesiące temu. Na domiar złego przyjaciółka zapytała go o mnie, a on szczerze odpowiedział, że już o mnie zapomniał... Bolało jak cholera.

Postanowiłam jednak przyjechać do Ga-Pa, ale jeszcze nie teraz. Dopiero dzień przed Sylwestrem mam samolot do Niemiec, więc jest sporo czasu, aby się przygotować...

***

Jak się okazało te parę dni to było zbyt mało czasu... W hotelu zameldowałam się kilka minut po siódmej wieczorem i od razu dałam znać Gangnesowi. On jednak umówił się ze swoją dziewczyną, więc zamiast niego przyszedł do mnie Forfang.

- Nawet nie wiesz jak to dobrze cię widzieć - skoczek, gdy tylko przekroczył próg pokoju, porwał mnie w ramiona. - Wspaniale, że tu jesteś!

- Johann, daj spokój. Puść mnie - zaczęłam śmiać się jak małe dziecko i wyswobodziłam się z objęć szatyna.

Po tym powitaniu usiedliśmy na łóżku i rozmawialiśmy dobrą godzinę. W końcu jednak musiałam podjąć ten, jakże bolący, mnie temat.

- Powiedz, to prawda, że Daniel kogoś ma?

W oczach chłopaka nie dostrzegłam takiego zdziwienia jak się spodziewałam, wręcz przeciwnie. Wyglądał tak jakby już wszystko o tym wiedział. Najwidoczniej Celina mu o tym mówiła. Teraz było mi to obojętne.

- Z tego co wiem to chyba tak - sportowiec przepraszająco wzruszył ramionami. - Jeszcze na ostatnich zawodach widziałem go z jakąś laską. Wiem, że go kochałaś.

Specjalnie podkreślił czas przeszły. Ja jednak nie byłam tego taka pewna, bo chyba wciąż coś czułam do Daniela... To wszystko jest takie pokręcone.

- Oh - ciche westchnięcie wydobyło się z moich ust.

- Ale wspominał, że chciał z tobą pogadać.

W moim sercu zatliła się iskierka nadziei. Przynajmniej na przyjaźń miałam szansę... W takim nastroju zostawił mnie Forfang i wyszedł, argumentując to tym, że musi się wyspać, bo jutro kwalifikacje. Zrozumiałam i sama, po szybkim prysznicu, zasnęłam.

***

Nazajutrz
- A ta? - spytałam po raz niewiadomo który.

Już od godziny siedziałam w pokoju hotelowym wraz z bratem i starałam się wybrać jakąś sukienkę na dzisiejszą imprezę. Tym razem wyszłam z łazienki w jasnozielonej kiecce z przyległym do ciała gorsetem oraz rozkloszowanym dołem.

- Wyglądasz ślicznie - szatyn zmierzył mnie wzrokiem i uśmiechnął się szeroko. - Ale nie ubieraj do tego szpilek - poradził po czym wręczył mi czarne baletki z kryształkami.

- Dziękuję Kenny - cmoknęłam skoczka w policzek, a następnie założyłam buty. - Idziemy?

Trzy minuty później byliśmy już w jadalni w hotelu gdzie miała odbyć się impreza. Wszystko zostało urządzone na wzór typowego klubu co bardzo mi odpowiadało, ponieważ było ciemno. Szybko przywitałam się z resztą Norwegów, ale nigdzie nie widziałam Tande. No tak, pewnie obściskuje się z tą swoją nową dziunią... A tak zależało mi na rozmowie z nim. Chciałam wszystko wyjaśnić, spytać dlaczego przez ostatnie trzy miesiące nie dawał znaku życia i tym podobne sprawy...

- Natalie, zatańczysz? - z otępienia wyrwał mnie męski głos, który od razu poznałam.

Odwróciłam się i napotkałam roześmianą twarz Bardala. Uśmiechając się szeroko wtuliłam się w tors Norwega.

- Fajnie, że jesteś - wymamrotałam cicho.

Przetańczyliśmy razem kilka kawałków, ale wiedziałam, że ten moment w końcu nadejdzie. W mojej głowie zabrzmiało jedno słowo.

- Odbijany!

Sekundę później wylądowałam w ramionach Daniela. Nic a nic się nie zmienił. Jedynie włosy miał dłuższe, opadały mu swobodnie na czoło. Nogi się pode mną ugięły. Patrzył na mnie tak jakbyśmy widzieli się wczoraj.

- Danny... - wyszeptałam, wpatrując się w jego oczy.

Nie sądziłam, że to będzie tak proste, znowu go spotkać. Spodziewałam się raczej kłótni czy czegoś w tym stylu. A tymczasem po prostu tańczyliśmy na środku parkietu zupełnie nie przejmując się tym, że od przeszło trzech miesięcy nie mieliśmy ze sobą kontaktu.

- Możemy porozmawiać? - to pytanie padło z ust blondyna, a ja tylko skinęłam głową.

Skoczek nie czekał na nic więcej. Po prostu pociągnął mnie za sobą w stronę drzwi i już po chwili staliśmy na korytarzu. Bałam odezwać się pierwsza, kompletnie nie wiedziałam id czego zacząć. Na szczęście sportowiec przejął inicjatywę.

- Cześć Natalie - uśmiechnął się, a mnie to wszystko wydało się takie... nierealne...

- Cześć - zdołałam z siebie wyrzucić po czym spuściłam wzrok.

- Dobra, zacznę prosto z mostu. Przepraszam Nati. Za wszystko. Za to, że cię zostawiłem, że się nie odzywałem, nie próbowałem tego naprawić... - zamknął moje dłonie w swoich, lecz ja szybko się wyrwałam, pamiętając o tym, że ma dziewczynę.

- Nie, Danny. To moja wina. To ja wyjechałam... - pokręciłam głową. - Przepraszam. Więc jak? Przyjaciele? - przeszłam od razu do rzeczy.

- Jasne - w jego głosie wyczułam lekkie wahanie, ale nie przejęłam się tym specjalnie. Po prostu wpadłam wprost w jego ramionach i wtuliłam twarz w klatkę piersiową skoczka.

Nic nie potrafiło opisać mojego szczęścia. To było cudowne uczucie odzyskać przyjaciela. Najchętniej to po prostu bym go pocałowała, ale powstrzymywała mnie myśl o pewnej rudej lasce, z którą widziałam go na zdjęciu. To nie zmieniało jednak faktu, że wreszcie byłam zadowolona.

- Napijesz się czegoś? - ciszę przerwał w końcu głos blondyna.

- Trzeba jakoś uczcić tę przyjaźń, prawda? - odparłam pytaniem na pytanie.

Na naszych twarzach widniały szerokie uśmiechu gdy kierowaliśmy się w stronę baru. Tande, jak na dżentelmena przystało, zamówił nam drinki i już po chwili sączyliśmy nasz napoje umilając sobie czas rozmową i starając się nadrobić te stracone miesiące.

- Więc... Mówisz, że nikogo nie masz? - spytał w końcu chłopak, popijając drinka.

"W przeciwieństwie do ciebie, co?", chciałam odpowiedzieć, ale w porę ugryzłam się w język. To nie był zbyt dobry pomysł.

- Nie, nie mam - odparłam, wzdychając ciężko.

Nadal ledwo co mogłam uwierzyć, że siedzę tu z Danielem. Pogodziliśmy się po zaledwie paru minutach rozmowy co graniczyło z cudem.

- Przepraszam... - wymamrotał towarzysz, jakby czując, że to pytanie jest nie na miejscu. - Może wyjdziemy na taras? Będzie lepszy widok na fajerwerki - zaproponował po chwili, a ja zdumiona skinęłam głową, zdając sobie sprawę, że już prawie północ.

Zgodziłam się...

Nie wiem czy dalsze pisanie tego ma sens, bo z rozdziału na rozdział widać, że jest Was tu mniej. A według mnie nie opłaca się pisać jeśli (prawie) nikt tego nie czyta... Tak słowem wstępu. ^^ Ale ogólnie to mam pomysł, ale równie dobrze to opowiadanie może zakończyć się za dwa rozdziały. Wybór należy do Was, ale nie chcę też ciągnąć tego na siłę ani zmuszać Was do czegokolwiek. Jeśli jednak jesteś to zostaw jakiś ślad po sobie: gwiazdkę czy chociaż kropkę w komentarzu. Dziękuję <3

Why Not...?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz