- Danny, mogę cię o coś spytać?
Chłopak na sekundę oderwał wzrok od drogi i spojrzał na mnie przelotnie. Jechaliśmy już dobre 10 minut, a były to dopiero pierwsze słowa jakie padły w samochodzie.
- Jasne - odparł i obojętnie wzruszył ramionami.
- Jakim cudem ty nie masz żadnej dziewczyny? - wyrwało się szybko z moich ust; nie chciałam, aby blondyn poczuł się urażony.
- Po prostu nie znalazłem jeszcze tej jedynej - westchnął cicho i mocniej zacisnął palce na kierownicy. Aż zbielały mu kostki. - Większość lasek leci na moją kasę. Żadnej nie interesuje to co lubię. Do kadry zostałem powołany w zeszłym roku w połowie sezonu no i wtedy zaczęły się pojawiać te wszystkie dziewczyny - uśmiechnął się słabo, a mnie zrobiło się go trochę żal. W końcu życie sportowca nie jest łatwe...
- Sorry, że spytałam... - mruknęłam i odwróciłam się w stronę okna. Nie ukrywam, że ta rozmowa przybiła nas oboje. Już miałam coś dodać, może go pocieszyć, ale właśnie w tym momencie zadzwonił mój telefon. - Halo? - rzuciłam, natychmiast odbierając.
- Gdzie jesteś? - usłyszałam w słuchawce głos Gangnesa. On oczywiście nie wiedział, że jestem z Tande; powiedziałam mu, że wyszłam się przejść, pozwiedzać. Nienawidziłam okłamywać brata, rzadko to robiłam...
- Za jakieś 10, góra 15 minut będę w domu - westchnęłam, nawijając kosmyk włosów na palec. Postanowiłam jednak wyznać mu prawdę. No, jej bardziej okrojoną wersję... - Jestem z Danielem. Spotkałam go po drodze i stwierdził, że mnie podwiezie.
- Dobra, nieważne. Dzwonię, żeby ci oznajmić, że koło siódmej idziemy na imprezę. Może tym razem się wybierzesz? Celina też idzie... - dodał, jakby wierząc, że tymi słowami uda mu się mnie przekonać.
- Kenny... - zajęczałam cicho, ale przetrawiłam to sobie szybko w myślach. Tak w sumie to czemu by się nie wybrać? Przyda mi się trochę rozrywki i rozluźnienia. - A zresztą. Okay, niech będzie. Mam nadzieję, że nie będę żałować - dodałam, śmiejąc się pod nosem. - Do zobaczenia, Kenny.
- Pa, maleńka - odparł chłopak i rozłączył się.
- Aż tak boisz się brata, że musiałaś go okłamać, że zgarnąłem cię po drodze? - blondyn wykrzywił usta w grymasie; z pewnością był urażony...
- To nie tak, że się go boję - zaprotestowałam szybko, nie chcąc, aby towarzysz obraził się na mnie wtedy gdy zaczęłam się z nim w miarę dogadywać. - Po prostu... Dobra... Po prostu słyszałam, że jesteś podrywaczem. Tyle, jasne? - uraziłam go tymi słowami, widziałam to po jego minie... - Przepraszam, Danny.
- Daj spokój. To nie twoja wina. Sam zapracowałem sobie na taką opinię - wzruszył ramionami po czym zatrzymał samochód.
Zdziwiłam się, że już jesteśmy na miejscu. Czas spędzony z blondynem minął mi bardzo szybko. W sumie to świetnie się bawiłam w jego towarzystwie. Tymczasem on już wysiadł z pojazdu i otworzył mi drzwi. Niby taki drobny gest, ale ja po prostu uwielbiam takie dżentelmeńskie zachowanie.
- Dzięki - wymamrotałam cicho po czym wysiadłam. Stanęłam naprzeciw sportowca i ku zarówno jego, jak i mojemu zdumieniu, wspięłam się na palce i delikatnie musnęłam ustami jego policzek. - Świetnie się bawiłam - dodałam, uśmiechając się szeroko po czym zniknęłam w domu, zostawiając odrobinę oszołomionego chłopaka na zewnątrz.
- Co to było? - niezbyt się zdziwiłam, kiedy już w korytarzu Ganges na mnie naskoczył.
- Cholera, Kenny, o co ci chodzi? - spytałam zirytowana tym nagłym wybuchem. Wiedziałam jednak, że pewnie zobaczył w oknie jak pocałowałam Daniela. Kurwa, czasem zachowywał się jak mój ojciec albo jakąś pieprzona przyzwoitka... - Podziękowałam mu za podwózkę, jasne?
CZYTASZ
Why Not...?
FanfictionNat to zwykła dziewczyna, studentka psychologii. Pewnego dnia, po jednym telefonie, jej życie zmienia się o 180°. Czy dziewczyna sobie z tym poradzi? Czy znajdzie miłość i szczęście? Dowiecie się tego czytając "Why Not...?" :)