Yoongi policzkuje dwójkę, kiedy ci docierają do szpitala, trzęsący się i o bladych wargach. Namjoon chciałby, by ten zrobił tak jeszcze raz, byle tylko złagodzić dygot w jego piersi, lecz Jimin powstrzymuje starszego. "Hyung, przestań." Na rękawach Jimina widnieją czerwone plamy, co kołysze brzuchem Namjoona.
"Czy to... Czy to Seokjina-hyunga.."
Jimin spogląda na materiał i markotnieje. "Przyszedłem wcześniej ze szkoły i leżał na podłodze w kuchni. Nie krwawił, po prostu miał krew na ustach i kaszlał nią, więc ją wytarłem. Kuchenka była włączona, więc, jak zgaduję, oparzył się, kiedy upadł w zaniku sił, bo ma poparzenie na ramieniu. Nie wiem... Jeśli przyszedłbym trochę później, dom mógłby się.. on mógłby.."
Namjoon nie chce o tym myśleć. Hoseok wygląda na chorego, euforia z wcześniej całkowicie zniknęła. "Miał zapalenie płuc." Mówi Jimin. "Taehyung oraz Jungkook nadal są w szkole. Mają zajęcia dodatkowe, a Yoongi powiedział, by jeszcze im o tym nie mówić. Ale... Miał to już od jakiegoś czasu i strasznie się pogorszyło. To dlatego jego gorączka nigdy nie znikała i bolały go boki."
"A-Ale nie umiera się od zapalenia płuc, prawda?" Pyta Namjoon z drżącymi rękoma. "Czy... Czy jest w tak złym stanie?"
Yoongi nawet na niego nie patrzy. "Nie umiera się na zapalenie płuc, kiedy wcześnie się je wykryje. On z kolei miał je od tygodni, a wszystkim, co mu daliśmy był Tylenol i antybiotyki."
Namjoon myśli, że tak to jest, kiedy cały twój świat zawala się wokół ciebie.
--
Seokjin wygląda tak blado i drobnie w nudnej szacie szpitalnej. Jego oczy są zapadnięte, wargi niebieskie i spierzchnięte, skóra chłodna i lepka. Z płuc wychodzi rura, która zbiera płyn, jaki tam powstaje, maska tlenowa założona na nosie i ustach, a przewód z kroplówką przechodzi przez bark. Jest tyle maszyn pikających obok niego, lecz oczy Namjoona opadają na bandażach owiniętych wokół jego lewego ramienia.
Oparzenie od gazówki. Seokjin pewnie gotował posiłek dla niego oraz Hoseoka, by mogli zjeść coś ciepłego, gdy wrócą do domu. Ta myśl zmusza Namjoona do odwrócenia się na pięcie oraz rzucenia się na muszlę klozetową. Ogień wciąż się palił, podczas gdy Jimin przyszedł do domu. Odrobinę później, tylko odrobinkę, a wszystko uniosłoby się w płomieniach. Z Seokjinem w środku, bezradnym, bezbronnym oraz nieświadomym. Ta myśl sprawia, że Namjoon zwraca wszystko, co zjadł.
Yoongi wygląda jeszcze bladziej niż Seokjin, o ile to w ogóle możliwe. Ma jego rękę w swojej, krąży kółka palcami po zewnętrznej stronie dłoni najstarszego. Jimin ma na kolanach książkę wyglądającą na zadanie domowe, lecz nie spuścił oka z brata.
Hoseok wygląda na dotkniętego najgorszą chorobą. "To nasza wina. Gdybyśmy.. Gdybyśmy tylko zostali w domu.." mówi Namjoonowi, przerywając tam, gdzie nie jest w stanie dokończyć, a drugi krztusi się na prawdziwość tych słów.
--
O dziesiątej Taehyung pisze do nich sms-a z pytaniem gdzie oni, kurwa, są. Yoongi każe Jiminowi odpisać, a trzydzieści minut później dwaj najmłodsi są w szpitalu, wparowują do sześcioosobowego pokoju i ściskają się w rogu, w jakim leży Seokjin.
"O Boże.." szepcze Taehyung, upadając na kolana tuż przy łóżku brata, usilnie szukając jego dłoni. Przestaje jednak, widząc, iż ręka, której nie trzyma Yoongi, jest cała zabandażowana, więc zamiast niej ściska pościel, jaka okrywa Seokjina.
Jungkook zamiera, stanąwszy obok Jimina, otwierając oczy szeroko i będąc tak bladym, że aż sinym. "Czy on umrze?" Szepcze.
"Nie." urywa Yoongi, a jego brew drga. "Nie umrze. Jungkook, nawet nie gadaj takich rzeczy."
CZYTASZ
We Are Bulletproof
Fanfictionzgoda na tłumaczenie: jest! oryginał - resonae -> http://resonae.tumblr.com link do oryginału -> http://archiveofourown.org/works/2171805/chapters/4750407 zespół: BTS paringi: delikatny yoonjin Namjoon nie udaje, nawet na chwilę, że nie wie, c...