Rozdział 6

12.2K 552 53
                                    

- Al-Alfą? - zająkałam się. Zamarłam ze strachu. Stoję przed najgroźniejszą istotną na ziemi, a przed chwilą się z nią kłóciłam. Bałam się o to, co teraz ze mną zrobi. Już mnie raz słyszałam opowieści o tym, jak robił krzywdę komuś, kto się na niego krzywo spojrzał.

- Co tak zamarłaś? - zaśmiał się Alfa - Przecież ci nic nie zrobię.

- Bo ty jesteś Alfą i j-ja na ciebie nakrzyczałam i...

- Boisz się mnie? - przerwał mi. Wyglądał na przybitego - Skarbie, jesteś moją Mate. Nie zrobię ci krzywdy - oznajmił, ale nie zrozumiałam tego, co powiedział.

- Kim jestem? - spytałam cicho

- Mate. Moją bratnią duszą - wytłumaczył, ale widząc moją minę, która mówiła, że i tak nie bardzo to rozumiem, dodał - Mate to osoba przeznaczona wilkołakowi. Gdy wilkołak zobaczy ją po raz pierwszy, od razu rozpozna swoją bratnią duszę. Nie możemy bez niej żyć, bo po pewnym czasie bez niej słabniemy. Ty jesteś moją Mate. Wiem, że ty też odczuwasz naszą więź. Wiem, że czujesz iskierki przeskakujące pomiędzy naszymi ciałami - powiedział, a na dowód swoich słów złapał mnie za rękę. Rzeczywiście poczułam delikatne iskierki. To jest Alfa. Nie znasz go. Jest niebezpieczny - przypomniała mi moja podświadomość. Szybko wyrwałam rękę z jego uścisku.

- To nic nie znaczy. Chcę wrócić do domu - oznajmiłam

- Już ci mówiłem, że tu jest twój dom - westchnął - Od dzisiaj mieszkasz ze mną i nie próbuj protestować - dodał, gdy zobaczył, że chcę coś odpowiedzieć. Ton jego głosu nie brzmiał tak, jak chwilę temu. Teraz był taki władczy. Spóściłam wzrok na moje dłonie i zaczęłam się bawić palcami. Alfa głośno westchnął, po czym uniósł moją brodę dwoma palcami i spojrzał mi w oczy. Czułam się, jakbym miała się zaraz utopić w jego oczach. Były takie piękne. Nie myśl tak. On jest zły - zganiłam się w myślach. Wyrządził tak dużo krzywd ludziom, że nie mogę mu tego zapomnieć.

- Nie chcę, żebyś była tu nieszczęśliwa - wyznał - Będę się starał robić wszystko, żebyś była szczęśliwa, ale nie mogę cię stąd wypuścić. Ja oraz moja wataha zaczniemy wtedy słabnąć. Ty jesteś moją wewnętrzną siłą - powiedział. To było słodkie... - Usiądź na kanapie - polecił. Wykonałam jego polecenie. Matt usiadł obok mnie, po czym chwycił delikatnie moją zranioną nogę. Położył ją sobie na kolanach i zaczął podwijać nogawke moich spodni.

- Co ty robisz!? - spytałam, przestraszona jego zamiatarki

- Spokojnie - uspokoił mnie - Chcę ci coś pokazać.

Alfa zdjął bandaż z mojej łydki. Przejrzałam się ranie. Była okropna. Na mojej skórze widziały duże czerwone ślady zębów wilka, który mnie zaatakował. Nadal mnie bardzo bolała.

- Bratnie dusze zaraz po tym, jak się zobaczą, tworzą więź. Pozwala ona wyczuć nastrój drugiej połówki, można rozmawiać między sobą w myślach i tego typu rzeczy. Wszystko zależy od siły więzi. Teraz pokaże ci jedną z możliwości, którą daje nam więź.

Matt delikatnie zaczął dotykać moje rany i ból powoli znikał. Rany stawały się coraz mniejsze, aż w końcu zniknęły. Patrzyłam na to z szeroko otwartymi oczami.

- Jak to możliwe?

- Nie wiem - wzruszył ramionami - Tak po prostu jest. Nie zagłębiaj się w to. Tego nie da się do końca wyjaśnić. A teraz wstawaj. Idziemy na kolację.

- Na kolację? Ile ja spałam? - spytałam

- Jeden dzień - powiedział. Wstałam z kanapy i poszłam za Alfą. Wyszliśmy z pokoju, a potem zeszliśmy schodami do kuchni połączonej z salonem. Weszliśmy do kuchni. Matt polecił, żebym zajęła miejsce przy stole, a on w tym czasie zrobi kanapki. Mężczyzna krzątał się po kuchni, a chwilę potem położył przede mną talerz z kanapkami. Zjadłam dwie, a reszty już nie mogłam.

- Zjedz jeszcze - powiedział Matt, gdy zobaczył, że już nie jem.

- Już nie mogę.

- Zjadłaś tylko dwie kanapki, a nie jadłaś nic ponad dobę.

- Po prostu mam mały żołądek i nie potrzebuje więcej jeść - wytlumaczyłam

- Ale tak mało? Czy ty w ogóle w domu coś jadłaś? - spytał. Jego głosie słyszałam poddenerwowanie, ale nie zwróciłam na nie uwagi. Byłam zbyt zdenerwowana, by zwrócić na to uwagę. Przez wilkolaki ludzie zarabiają coraz mniej, nie mają z czego żyć, umierają w biedzie, a on się dziwi, że mało jem, znając sytuację ludzi.

- Nie wierzę, że o to zapytałeś. Doskonale wiesz, że ludzie żyją w nędznych warunkach przez was! Żyjemy w biedzie, martwiąc się o każdy kolejny dzień, żeby mieć co jeść, a ty się mnie o to pytasz?! - krzyknęłam - Tak jadłam w domu, ale wyobraź sobie, że mało. Tyle ile zjadłam dzisiaj często musiało mi starczać na kilka dni! I zgadnij dzięki komu! Dzięki tobie i twojej zapchlonej rasie! To wy pozbawiliście nas środków do życia i przez was żyjemy w biedzie, więc zastanów się zanim zadasz jakieś pytanie! - krzyknęłam i wybiegłam z kuchni. Wybiegłam na drugie piętro i skierowałam się do pokoju, w którym się obudziłam. Zamknęłam drzwi na klucz i rzuciłam się na łóżko. Łzy spływały po mojej twarzy. Mam dość tego miejsca. Mam dość Alfy. Chcę wrócić do mojej rodziny.

Muszę stąd uciec.

I co sądzicie? To mój najdłuższy rozdział. Proszę o komentarze i ☆
Następny rozdział pojawi się za około tydzień, ponieważ w tym tygodniu wyjeżdżam na zieloną szkołę.
~Karo

Nowa EraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz