Zaraz po tym, jak wróciłam do domu, przyjechali rodzice z Meggi. Skierowałam się w ich stronę.
- Jak było na zakupach? - spytałam rodziców. Nikt mi nie odpowiedział. Zamiast tego mama wysłała siostrę do swojego pokoju.
- Kończą się nam pieniądze - oznajmiła mama - Do wypłaty zostały dwa tygodnie, a my już nie mamy czym płacić - schowała głowę w dłonie.
- Poradzimy sobie - powiedziałam. Zawsze sobie radziliśmy, więc teraz też damy radę.
- Charlotte ma rację - poparł mnie tata - Nie możesz się tak martwić Skarbie.
- Jak mam się nie martwić? Meggi potrzebne są nowe ubrania, Charlotte też by chciała sobie coś kupić, a ja nie mam pieniędzy, żeby im to dać.
Co prawda moja siostra prosiła mamę o ubrania, a ja wspominałam coś o nowych przyżądach do rysowania, ale nie naciskałyśmy na mamę, bo wiemy jaka jest sytuacja.
- Nie martw się tym mamo - pocieszałam ją - Nie potrzebujemy tych rzeczy od zaraz. Zaczekamy z Maggi do kolejnej wypłaty. Poza tym mogę iść do pracy.
- Nie możesz - zaprzeczyła - Nie nie masz jeszcze osiemnastu lat. Do tego czasu nie możesz pracować. Prawo tego zabrania.
- Wiem, ale za tydzień mam urodziny. Mogę zacząć szukać pracy, ale pracować zacznę dopiero po urodzinach.
- Skoro tego chcesz, to nie możemy ci tego zabronić - oznajmił tata - Ale wiedz, że nie musisz szukać pracy ze względu na nas. My sobie poradzimy. Jeśli nie znajdziesz pracy, która by ci odpowiadała, to nie musisz pracować. Rozumiesz o co mi chodzi?
- Tak - przytaknęłam - Teraz jeśli pozwólcie, pójdę na górę. Jutro mam test z matmy i chciałabym się do niego przygotować.
Rodzice pokiwali głowami, dając mi tym samym znak, że mogę już iść. Wróciłam do swojego pokoju i otworzyłam podręcznik. Powtórzyłam sobie wszystko, mimo tego, że było to łatwe. Jutrzejszy test zadecyduje o moje ocenie końcowej. Muszę mieć dobrą ocenę końcową, bo inaczej nie dostanę się na moje wymarzone studia plastyczne.
***
Nim się obejrzałam, był już wieczór. Gdy poczułam się śpiąca umyłam się i poszłam spać.
Ubudził mnie budzik. Mozolnie wstałam z łóżka i poszłam się ubrać do łazienki. Wybrałam ogrodniczki z krótkimi nogawkami, a do tego czarne trampki. Wyszłam z łazienki i po zjedzeniu śniadania, udałam się do szkoły. Na pierwszej lekcji miałam test. Napisałam bo, a gdy skończyłam pomagałam mojemu przyjacielowi Michael'owi. Po lekcji czekałam na niego pod salą. W końcu z niej wyszedł.
- Jak ci poszło? - spytałam
- Okropnie. Gdyby nie ty nic bym nie napisał - wyznał
- Jak zwykle - zaśmiałam się - Tak w ogóle gdzie jest Rose? Nie widziałam jej dzisiaj... - powiedziałam. Rose była moją przyjaciółką. Razem z nią i Michael'em tworzyliśmy paczkę.
- Nie wiem. Też jej dzisiaj nie widziałem. Pewnie jest chora czy coś - wzruszył ramionami. Postanowiłam nie drążyć tematu. W tym momencie zadzwonił dzwonek na kolejną lekcję.
***
Wyszłam ze szkoły w towarzystwie Michael'a.
- Odprowadzić cię do domu? - spytał
- Nie dzięki. Wrócę sama - powiedziałam
- Na pewno? - upewnił się. Pokiwałam twierdząco głową i pożegnałam się z przyjacielem. Ruszyłam w stronę domu. Postanowiłam iść przez las. Byłam już niedaleko domu, gdy usłyszałam warknięcie w krzakach. Zatrzymałam się z nadzieją, że był to wilk, którego spotkałam wczoraj. Podeszłam w stronę krzaków. Nagle wyskoczył z nich szary wilk. Przestraszyłam się i zrobiłam kilka kroków do tyłu. W tym momencie cała uwaga wilka skoncentrowała się na mnie. Nie zdążyłam zareagować, gdy wilk rzucił się na mnie. Powalił mnie na ziemię i ugryzł mnie w nogę. W moich ust wyrwał się przeraźliwy wrzask. Czułam jak ból paraliżuje moje ciało i jak coraz więcej krwi ubywa ze mnie. Powieki stawały się coraz cięższe. Ostatnie co zobaczyłam przed straceniem przytomności o czarny wilkołak biegnący w moją stronę.
I co sądzicie?
~Karo
CZYTASZ
Nowa Era
WilkołakiTak już jest od dawna. Nowa Era zaczęła się 483 lata temu. 483 lata temu wilkołaki ujawniły swoje istnienie i przejęły władze nad światem. Od tamtego czasu żyją w dostatku w przeciwieństwie do nas. Do ludzi. Żyjemy z dnia na dzień, wiecznie obserwow...