Rozdział 1

201 19 7
                                    

Nie mogę uwierzyć w to, że już nigdy nie będę widziała oraz spędzała czasu w tym domu. Tutaj znajdują się moje wszystkie wspomnienia z dzieciństwa, przedwczesnego dojrzewania, na tym azteckim dywanie bawiłam się lalkami, rozmawiałam z rodzicami, plotkowałam z Trish - moją jedyną przyjaciółką. Oczywiście robiłyśmy to w sekrecie przed moimi rodzicami, bo oni nie uznają plotkowania - dla nich jest to obrzydliwy grzech. "Plotkując obrażasz Boga" - tak powiedziała kiedyś moja matka. Jednak ja mam swoje sumienie i wiem co jest dla mnie dobre, a co złe. Tak samo jest z książkami, w których bohaterami są stwory, ludzie z nadprzyrodzonymi mocami. Nie mogę czytać "Harry'ego Pottera", "Zmierzchu", czy mojej ulubionej serii o nocnych łowcach, którą jest "Dary Anioła" oraz książki z nią powiązane. Dlatego też często, długo nie ma mnie w domu, bo siedzę wtedy w pokoju u  Trish  i czytam te wszystkie "zakazane książki". Nie chodzi mi tu o to, że ona je wszystkie posiadała, tylko ja z zarobionych przeze mnie pieniędzy w pączkarni oraz publicznej pralni kupowałam te ciekawe powieści.

Tak, zarabiałam na siebie pieniądze, bo mimo że moi rodzice zarabiali całkiem niezłą sumę pieniędzy to i tak nie dzielili się nimi z ich córką. Często część z tych pieniędzy oddawali na cele dobroczynne, Kościół oraz na potrzebne rzeczy do domu. 

Bo ich zdaniem muszę sama na siebie zarabiać.

Do piętnastego roku życia uczęszczałam do szkoły baletowej, a za występ dostawałam 10$.Jakbym zliczyła te wszystkie moje występy, to było ich ponad sto. Za swoje solówki dostawałam trochę więcej, ale odejmowali mi od mojej "pensji", kiedy oklaski niebyły huczne. Więc po dziesięciu latach męczenia się z tym całym baletem postanowiłam zakończyć tą przygodę. I od razu po moich piętnastych urodzinach zrezygnowałam z bycia baletnicą i zaniosłam podanie do trzech miejsc, w których mogłam podjąć pracę. Pracowałam w każdej z tych zawodów po dwa dni, czyli w sumie sześć dni pracy " bo siódmego dnia tygodnia nie można pracować, to niezgodne z naszą wiarą, religią" - tak powiedziała mi mama, kiedy chciałam iść w niedzielę do pracy. Miałam zakaz w niedzielę na jakiekolwiek wychodzenie z domu. Tylko spędzanie czasu z rodziną, nauka oraz modlitwa wchodzi w grę. A te pierwsze i ostatnie to w szczególności. Na każdym piętrze oraz na parterze w przedpokoju w naszym domu były umieszczone na ścianie krzyże oraz stolik, gdzie stała miska z wodą święconą oraz było pismo święte.

Pamiętam, jak w dzieciństwie moją lekturą obowiązkową było przeczytanie całej Biblii. Pierwszą książką, którą przeczytałam była to "Dzieje Jezusa Chrystusa". Masakra, inne dzieci czytały oraz oglądały bajki a ja święte książki oraz filmy. Cóż, takie życie...

Może to przez moją katolicką rodzinę nie mam tak wielu znajomych. Ale w sumie lepiej jest mieć jedną, prawdziwą przyjaciółkę niż wielu fałszywych znajomych.

Będę tęsknić za tym drewnianym, ciepłym domkiem. Rodzice powiedzieli, że może on nam służyć jako domek letniskowy. Z czego się cieszę, bo jednak ten dom to moje całe życie. Ten stary, zniszczony już ganek z nowymi meblami ogrodowymi to ja. I zawsze tu będę chciała wracać , bo tu się zaczął mój żywot.

Mimo tych moich "upadków", to kocham te miejsce. Czuję się w nim tak bezpiecznie, swojo. Nie wiem jak będę się czuła tam w tym miasteczku koło wielkiego Nowego Jorku. Czy się tam odnajdę? A może los się w końcu uśmiechnie i w końcu znajdę tam swoją miłość? Albo w końcu otworzę się na świat? Nie będę takim ponurakiem jakim byłam tutaj przez cały czas? Jeszcze tylko ostatnie spojrzenie na to mieszkanie i się już trzeba z nim pożegnać aż do naszego albo mojego następnego przyjazdu tutaj.

What's Wrong With Me?|H.S ⭕Where stories live. Discover now