Rozdział I

190 18 8
                                    

Idąc jesienną aleją

Szukam ciebie mój przyjacielu.

Chcę być tylko z tobą

Przez kilka małych chwil.

Pomóż mi

Przywołać dawne lata.

Ożywić śpiących ludzi.

Pomóż mi

Pomóż mi pokonać smutek

Który pozostał gdy nagle odszedłeś.

~Tsa, „51"

*****

Wracałem do Niemiec. Nie mogłem uwierzyć, że tak łatwo dałem się załatwić. Zostałem ranny na wojnie. Gdy nieco mi się polepszyło pozwolili mi wrócić do domu. Zadzwoniłem do Ludwiga, żeby mnie odebrał. Tak, odkąd wyjechałem z Polski mieszkałem z Luddym. Wbrew temu co obiecałem blondynkowi, zostałem żołnierzem. Ojciec nie dałby mi spokoju, gdybym zrobił inaczej. Chwilę po moim telefonie Lud był już na miejscu. Uściskałem go i pojechaliśmy do domu. Cieszyłem się, że brat miał czas. Nie, żebym tego jakoś potrzebował... Gdy byliśmy na miejscu dostałem obiad i od razu położyłem się spać. Ostatnio ciągle byłem wykończony. Miałem nadzieję, że dzięki bratu, kuzynowi, Elizie i Feliciano będę miał wreszcie spokojny sen. I nie pomyliłem się. Gdy się obudziłem, zszedłem do salonu.

-O, Gilbert, już wstałeś?

-Jak widać... Gdzie Feli?-Ludwig zrobił się czerwony. Uśmiechnąłem się złośliwie.-Tylko nie zrób mu krzywdy~

-G-Gilbert, przestań.

-Dobrze, dobrze, Sorki. Heh, gratuluję, mój Luddy jest wreszcie mężczyzną.-podszedłem do niego i poklepałem go po ramieniu.

-Przestań, do niczego nie doszło...

-Taaa, jaaaasneee~-otworzyłem lodówkę i wyjąłem puszkę zimniutkiego, pyszniutkiego piwa.

-Ciszej, on przecież zaraz przyj---

-Veee~! Gilbert~!-Włoszek podbiegł do mnie i mocno mnie przytulił.

-Feli~!-odwzajemniłem uścisk.-Jak tam~?

-Świetnie~! Tak się cieszę, że już jesteś~

-Oooo~ Ja teeż~ Strasznie za wami tęskniłem~

-My za tobą też~ Ludwig przygotował twój pokój, a on był straaaasznie zakurzony~ I wziął na kilka dni wolne~! I dzisiaj na kolację będą naleśniki kanadyjskie z syropem klono---

-Starczy.-Ludwig zakrył Feliciano usta.

-Ooo, mój mały Luddy tęęskniiłł~

-T-to chyba oczywiste.-blondyn był czerwony jak burak.

-To kiedy te naleśniki?-zapytałem, żeby go już bardziej nie drażnić.

-Jeszcze ich nawet nie zacząłem robić. Jeszcze nie jemy kolacji.

-Jest już szósta, o tej porze niektórzy jadają kolację.-Ludwig westchnął ciężko.

-To ja idę do kuchni...

~~~~

-Kurde, nie macie pojęcia jak dawno czegoś tak genialnego nie jadłem!

-Wiesz, możemy się domyślić...

-Ooo, dlaczego Luddy jest taki markotny~?-zapadła chwilowa cisza.

-Luddy musi jechać do Polski.-prawie zakrztusiłem się.

Ty i ja vs. świat (zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz