Rozdział V

128 12 4
                                    

W Paryżu rozpoczął się kolejny dzień. Adrien wstał i jak zwykle usłyszał głos Nathalie wydobywający się z głośników w jego pokoju.

- Adrien, twój ojciec pragnie się z tobą widzieć.

Chłopak trochę się zdziwił, bo ojciec zazwyczaj z nim nie jadał śniadania, ale bez zbędnej zwłoki zaczął się ubierać.

Kiedy zszedł do szarego pokoju, jakim była ich rodzinna jadalnia, dostrzegł swojego ojca siedzącego przy stole.

,,Kurcze, co tu się tak właściwie wyprawia?"

- Witaj, ojcze.

- Cześć, Adrien. - Odparł pan Agreste z entuzjazmem.

,,Czekaj, czekaj.... On powiedział ,,cześć" i to do tego z entuzjazmem?"

Chłopak aż przystanął ze zdziwienia. Spojrzał na Nathalie. Ona również wyglądała na zaskoczoną. Ojciec jednak zbytnio się tym nie przejął i jednym ruchem ręki nakazał synowi się dosiąść.

- Widzisz, Adrien, chciałem ci kogoś pokazać. - Zaczął mężczyzna. - Ameli, pozwolisz?

Przez boczne drzwi weszła kobieta. Nie byle jaka kobieta. Była ona nieprzeciętną blondynka drobnej budowy. Była zgrabna, powabna, urodziwa i... Bliźniaczo podobna do matki Adriena.

Chłopak wytrzeszczył oczy i zerwał się z miejsca. Podbiegł do kobiety i mocno ją przytulił.

- Mamo, gdzie byłaś? - Szlochał. - Tak tęskniłem.

Ojciec na ten widok trochę się zasmucił. Zaraz będzie musiał powiedzieć synowi prawdę.

- Mamo, jak wrócilaś? - Nagle do głowy przyszła mu myśl. - Mamo, czemu Ameli?

Spojrzał się na wszystkich w pomieszczeniu.

- Dlaczego Ameli? - Otarł oczy.

- Adrien... Posłuchaj... - Westchnął starszy Agreste. - Ameli nie jest twoją matką.

- Jak to? - Przyjrzał się dokładnie kobiecie. Dopiero zauważył, że jej kości policzkowe miały trochę inny kształt od tych jego mamy. - Kto to jest?

- Ameli jest twoją ciocią. To siostra twojej matki.

- Nie wiedziałem, że mam jakąś inną rodzinę. - Zasmucił się chłopak. - Nie powiedziałeś mi.

- Adrien...

- Daruj sobie. - Burknął chłopak i poszedł na górę.

Szybko spakował torbę i poprawił źle założoną bluzkę.

- Wyluzuj, Adrien. - Powiedział Plagg. - Teraz masz chociaż ciocię.

- Nie chodzi o to... - Mruknął Adrien wychodząc z pokoju. - Nikt mi nie powiedział, poza tym... To trudne.

Schodził po schodach i już był w holu, kiedy usłyszał głos Nathalie.

- Adrien! To nie tak. - Wysapała. - Twój ojciec, on nic nie wiedział.

- Nieistotne. - Rzucił chłopak przez ramię i po prostu wyszedł.

Było mu głupio, że rozpłakał się praktycznie bez powodu. Zacisnął pięści. Nie powinien tak łatwo się rozczarowywać. Poza tym miał jeszcze jedną misję do wykonania.

Był już blisko szkoły, kiedy zobaczył coś bardzo dziwnego. Po drugiej stronie ulicy zatrzymał się piękny samochód. Dodge, bodajże charger. Z auta wysiadł dobrze zbudowany chłopak mniej więcej w wieku Adriena. Był też równie przystojny, choć zupełnie inny. Miał ciemno zielone oczy, włosy w jasnym brązie ze złotymi pasemkami od słońca i delikatne rysy twarzy. Do tego był modnie ubrany i trochę wyższy od Adriena.

Choć blondyn zauważył aparycję chłopaka, zbytnio się nie przejął i ruszył dalej. Dopiero kiedy doszedł do szkoły zobaczył, że nieznajomy idzie za nim. Westchnął i wszedł do środka. Gdzieś przez myśl mu przeszło, że Marinette mógł by się spodobać nowo przybyły.

,,Ale z ciebie idiota, Adrien."

Kiedy był już na dziedzińcu wszyscy zajmowali się sobą. Rozmawiali, śmiali się, niektóre dziewczyny grały w klasy. Była wśród nich Alya i Mari. Adrien nie uważał tego zachowania za głupie, bo wiedział, że to jedna rzecz z cyklu ,, Powrót do Przeszłości". Przynajmniej tak nazywał to w swojej głowie. Pod koszem koszykarskim spostrzegł Nino i zaczęli rozmawiać. W między czasie na dziedzińcu zdążył pojawić się już nowy chłopak. Wszedł cicho, niepostrzeżenie.

,,I całe szczęście, zrobił by niepotrzebne zamieszanie".

Przeszło przez myśl Adrienowi, jednak jego nadzieję legły w gruzach, kiedy do chłopaka krzyknęła jakaś kobieta z ulicy. Wszyscy na moment odwrócili się w stronę wejścia. Chlopcy patrzyli na gościa z lekką urazą, za to dziewczyny przyglądały się mu z rozdziawioną buzią.

***

,,Ideał", przeszło przez myśl Marinette, ale zaraz potem spojrzała na Adriena. Byli porównywalnie przystojni, chociaż nowy wyglądał tak... Świeżo, egzotycznie.

- Niezłe ciacho, prawda? - Zaśmiała się Alya.

- Alya! - Zdenerwował się Nino, który właśnie podszedł razem z Adrienem. - Słyszałem.

- Oj, nie denerwuj się. - Potargała go po włosach. - To ty jesteś moim skarbem. To była sugestia dla Marinette, bo nie wiem czy zauważyłeś, ale wciąż chodzi sama.

Na te słowa i Marinette, i Adrien zarumienili się i spuścili głowę.

Do grupki przyjaciół podszedł nowy chłopak.

- Część, Ives. - Podał rękę dziewczynom i chłopakom.

- Część, jestem Marinette. - Zarumieniła się dziewczyna lekko, a Adrien gotował sie w środku ze złości.

Kiedy Nino i Alya się przedstawili przyszła kolej na Adriena.

- Adrien. - Powiedział szybko i nieuprzejmym tonem.

- Czekaj... - Zamyślił się nowy. - Adrien...

- Agreste.

- Jestem Ives Blake-Agreste.

Adrien przyjrzał się chłopakowi.

,,Kim on do licha jest?"

- Powinniśmy się znać? - Zapytał w końcu.

- Zdecydowanie, jesteśmy braćmi.

Miraculous: Kim Jesteś?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz