PRZYPOMINAM ŻE TO AMATORSKIE OPOWOADANIE PISANE ROK TEMU XD
Astrid zeszła do kuchni i zobaczyła jak dziewczyna próbuje otworzyć słoik.
-Czekaj -powiedziała i zabrała słoik Mei. Jednym pewnym ruchem bez żadnego wysiłku odkreciła słoik.-Prosze -Oddała go Mei. Mei wzięła go do ręki i położyła na blacie. Westchnęła nadal się trochę trzęsąc.
-Dzięki -powiedziała.
-Coś się stało?-zapytała trochę zmartwiona Astrid.
-No bo ty.. No w ciąży.. I się wszystko.. Ugh-zaczęła jąkać się Mei.
-Że ja w ciąży? Eeee ale wiesz, że to niemożliwe?
-Nie ty! -powiedziała zła Mei- Sanny...
-Sanny jest w ciąży? -blood painter stał w drzwiach z zdziwieniem wymalowanym na twarzy
-nosz cholera.. Co ty tu robisz chłopie... -wymruczała Mei.
-Przyszedłem po ogórki kiszone dla Sanny.Sunny przemkneła do swojego pokoju tak aby nikt nie zauważył.
Mei i Helen zaczęli jej szukać.
-Co ja teraz zrobię.. Byłam głupia. Czemu dałam się namówić? Ja nie dam rady..
Przecież to nie.. Ja mam dopiero 19 (?) lat. To okropne. -żaliła sie nad sobą Sanny.
W tym czasie Mei i Helen rozmyślali gdzie ona może być.
-Helen ty poszukaj na dole a ja na górze.
-Dobra..
Gdy już Mei znalazła Sanny. Ona trzymała w ręku nóż który zabrała Jeffowi.
~~~~~ Chwila grozy xd ~~~~~~
-Hej.. Sanny tak nie można.. Ja, ja naprawdę ci pomogę - Mówiła zbliżając się do niej powoli. - Pomogę ci tak jak będę mogła. Obiecuję! Wiem że to dla ciebie bardzo trudne.. Ale..
Będzie dobrze. Obiecuję ci! Tylko oddaj ten nóż.
-D-dobrze. -Powiedziala z łzami w oczach dziewczyna.
Gdy już wszystko było dobrze Mei chciała pocieszyć Sanny.
-To niewiarygodne że ty i Helen byliście pierwsi.
Wyprzedziłaś mnie heh..
Jak mogłaś XD
- No weź.. - Powiedziała z uśmiechem Sanny.
Astrid wybiegła do pokoju w którym znajdowała się Mei i Sanny. Podniosła Sanny na rączki i mocno przytuliła.
-A-astrid- Zachichotała Sanny-Możesz mnie puścić... Nic mi przecież nie jest.
-Nieeee zjem cię teraz jak gofra. -zasmiała się Astrid i rzuciła się z Sanny na łóżko łaskocząc ją przy tym.
W tym samym czasie, Toby rozmawiał z Helenem.
-Ale nie jestem gotowy na dzieci -mówił załamany malarz.
-Gadanie-zaśmiał się Toby.
-A co jeśli twoja Astrid była by.. No wiesz.
-bym się cieszył -Toby zarumienił się odsunął się trochę i przewrócił razem z krzesłem. Jack był zaniepokojony całą sytuacją dlatego zszedł na dół do chłopaków.
-co się dzieje? -zapytał.
-Helen będzie ojcem- Zaśmiał się Toby.
-ugh- Blood painter uderzył czołem o stół
-Hump... -zaniemówił Jack i nastała niezręczna cisza.
-Pójdę do niej. -powiedział Helen i zerwał się z krzesła po czym uciekł na górę.
-Wstydzi się gumek kupować co? -zaśmiał się Jack.
-Ja nie mam z tym problemu - oznajmił Toby.
-Bo ty nie ruchasz xD - Powiedział Jack.
CZYTASZ
Żywa Creepypasta Moja Wersja
RomanceOpowiadanie to było napisane już dawno, amatorsko w notatkach na moim telefonie xD