- Och, zapomniałem wspomnieć – Harry ugryzł kawałek kebaba, patrząc na równie (nie) zainteresowanego rozmową Luke'a – Ma na imię Lewis.
Blondyn przytaknął powoli, sumując wszystko, o czym powiedział mu przyjaciel.
- Odpowiedź brzmi: tak – odpowiedział chłopak – Jesteś pedofilem i gwałcicielem do kwadratu.
Harry zmarszczył brwi, biorąc kolejny kęs jedzenia, a następnie pijąc Colę z gwinta. Cóż, przecież on nie mógł być pedofilem. Louis na pewno nie ma poniżej 15 lat!
- Sądzę, że się mylisz – stwierdził dumnie kędzierzawy, odstawiając słodki napój dalej, aby go nie kusił. Próbował przejść na dietę, ale jak teraz o tym myśli, widząc tego soczystego kebaba w swoich rękach, dieta może poczekać.
- Ja się mylę? - zapytał głupio, palcami plotąc swoją bransoletkę, którą dostał od Mike'a na swoje 18 urodziny – Och, przecież to całkiem normalne i NIE pedofilskie, że mówisz mi, iż chciałbyś zrobić autostradę z jego dziurki, od swojego ptaka. To jest niepokojące.
Harry zarumienił się wściekle. Cóż, on naprawdę nie panował nad sobą, kiedy mówił te wszystkie rzeczy o pośladkach Lewis'a, czy o jego zgrabnych nogach, grubszych udach oraz ... no dobrze, może to brzmiało odrobinę pedofilsko, ale może Lewis był naprawdę pełnoletni?
- Och, po prostu ja mówiłem to z miłym akcentem, a ty jesteś chamski – odpowiedział Harry udając oburzenie, niestety jego mikry uśmieszek zdradził, o czym teraz myśli.
- Niech zgadnę – westchnął blondyn, bawiąc się telefonem, a dłonią podpierając o policzek – Myślisz o Lewis'ie, który jest nagi, potrzebujący i skomlący Twoje imię?
Harry zamrugał kilkakrotnie, bo, do cholery jasnej, czy jego przyjaciel to Wróżbita Maciej? On naprawdę o tym myślał i to jest przerażające, że znają się tak długo, aby o tym wiedzieć, przynajmniej jak dla Harrego.
Luke po raz kolejny zerknął w ekran telefonu, oczekując wiadomości.
Harry prychnął.
- Czyżby nasz Lukey pokłócił się z Mike'm?
Luke westchnął.
- Odrobinkę.
- O co tym razem poszło?
Chłopak zagryzł wargę, patrząc w błękitne, bezchmurne niebo, tym samym prosząc Boga o deszcz. Naprawdę Los Angeles dnia dzisiejszego mogło uchodzić za Afrykę, albo jeszcze gorzej, za sypialnię Harrego, gdzie zawsze było gorąco, z dotąd niewiadomych przez Luke'a powodów.
- Zapomniałem o jego urodzinach – westchnął, a Harry poklepał go po plecach cicho świszcząc ustami.
- No to się wkopałeś.
***
- Och, kurwa! - starszy chłopak pacnął Luke'a w ramię, chowając się za budką z mięsem – Patrz! - wskazał palcem na chłopca, który z lodem w ustach przechadzał się po ulicy handlowej. Koło niego stał dosyć dobrze zbudowany chłopak o karmelowych włosach. Harry poczuł ukłucie zazdrości, ale to równie dobrze mógł być jego przyjaciel.
- Kto to? - zapytał blondyn, przystawiając rękę do czoła, aby słońce nie przeszkadzało mu w dostrzeżeniu, czegoś, na co kędzierzawy zwrócił uwagę – Powiesz mi w końcu kto tam stoi, czy dalej będziesz się ślinił? Poza tym mogłeś wybrać lepszą kryjówkę, wali wołowiną.
- Odezwał się wegetarianin, jeszcze wczoraj kebaba z rąk mi wyrywałeś – Harry zaśmiał się, obserwując jak Lewis niepozornie łapie dłoń Pana Mam Karmelowe Włosy i przemierza z nim chodnik, śmiejąc się uroczo. Tak, Harry był wścibski, ale ten Karmelczyk, jak nazwał jego towarzysza, nie ma prawa go dotykać! Chociaż, gdyby Harry stanął z nim na równi, Karmelczyk mógłby zmienić pseudonim na Chodzący Wpierdol, cóż, brunet wolał pierwszą opcję.
CZYTASZ
Boy Meets Boy / l.s
FanfictionChłopiec spotyka chłopca, a to wszystko za sprawą sex shop'u, który mieści się na końcu ulicy handlowej, gdzie starszy Harry ma obowiązek pracować, a odrobinę młodszy Louis jest potrzebujący i niesamowicie ponętny. Zayn i Liam próbują zgrywać pozory...