5

5.2K 291 267
                                    

Chujowy, przepraszam.

-----

Harry stał i ze złością patrzył, jak jego współpracownik flirtuję z JEGO tyłkiem, znaczy z jego Louis'em. Och, co to, to nie, ten tyłeczek ma już właściciela. W podskokach skierował się do dwóch flirtujących chłopców, z pudłem w ręku, w celu podsłuchania ich rozmowy, podczas rozkładania żelowych zabaweczek na półce, nie wiedział, która rzecz przerażała go bardziej.

- Może dałbyś mi swój numer, co? - zapytał Connor, używając swojego pieprzonego „Jestem dziany, a mój penis jest dłuższy od Twojego chłopaka" uroku. Cóż, Harry mógł dostrzec nutkę ekscytacji w pięknych, błękitnych oczach Louis'a, dlatego specjalnie upuścił pudło pełne dosyć ciężkich zatyczek, prosto na stopę Connor'a.

- Kurwa! - pisnął, zabierając obolałą stopę spod pudełka, na co Louis zachichotał słodko – Harry, uważaj z tym!

Kędzierzawy przytaknął, dołączając do rozmowy.

- Czego szukasz Louis? - zapytał kokieteryjnie, kręcąc na swoim palcu jednego z loków, cóż, to był atut posiadania takich włosów.

Młodszy nie zdążył odpowiedzieć, kiedy do lokalu wparował jego przyjaciel, Niall. Włosy miał rozwiane, oczy przerażone, a usta zagryzione.

- Boże, Louis – wleciał prosto w ramiona przyjaciela, chlipiąc – J-ja nie w-wiem jak to się s-stało – szatyn uspokajał go, gładząc po plecach, a Connor z Harrym wpatrywali się w dwójkę klientów – Nie ma hawajskiej w pizzeri obok!

Cóż, sytuacja wydawała się jak dla blondyna kryzysowa, więc Louis, jako dobry przyjaciel, obiecał mu, że pojadą do innej pizzeri. Connor westchnął po raz ostatni patrząc na pośladki szatyna, który opuszczał lokal.

- Kurwa, Styles! - popchnął bruneta – Byłem tak blisko wypieprzenia go!

Harry zagryzł wargę i zacisnął pięści, a następnie powrócił do przerwanej czynności.

***

Louis był już bliski płaczu, kiedy w żadnej z pizzeri jakimś dziwnym trafem nie sprzedawano pizzy hawajskiej, co burzyło blondyna, który uwieszony na jego barku, mamrotał przekleństwa.

- Niall – westchnął zrezygnowany szatyn – Jak chcesz to sam sobie idź do kolejnej, ja pizzy nie chcę – zepchnął Niall'a ze swojego barku, aby mógł iść samodzielnie – Już późno, zaraz Harry kończy zmianę! - syczy, patrząc na godzinę w telefonie, a następnie pędem kieruję się na autobus.

- Louis! - goni za nim zdyszany blondyn – Co ty chcesz tam zrobić, co?

Tomlinson uśmiechnął się zagryzając wargę.

- Uznajmy, że Harry musi pomagać niezdecydowanym klientom.

***

Dochodziła 20, a Harry szwendał się z ostatnimi rzeczami po sklepie. W końcu wszyscy klienci, razem z rozkapryszonym Connor'em opuścili sklep, co ucieszyło, ale i zasmuciło Harrego. Myślał, że skoro Louis był tutaj rano, może i zjawi się później, ale na jego nieszczęście nie było po nim śladu. Westchnąwszy po raz ostatni, Harry skierował się na zaplecze po klucz do zamknięcia lokalu. Kiedy chwycił go w swoje dłonie, obracają na jednym z palców, usłyszał znajomy dzwoneczek, oznajmiający przyjście kogoś do sex shop'u.

- Halo? - usłyszał cichy głos, tym samym zapalił wcześniej zgaszone światła.

- Miałem zamykać – westchnął męczarnie, kierując się do kasy, ale kiedy zobaczył owego klienta, wiedział, że akcja z „zamykaniem" i tak by się nie powiodła.

Boy Meets Boy / l.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz