-Nie no człowieku pogięło Cię! To się nie uda!!
-Jak się nie uda, jak się uda!
-Ty jakiś popiepszony jesteś! Jak mój ojciec się dowie to będzie po mnie!
-Cichaj tam człowieku z problemami, daje Ci 30 minut i masz być gotowa!
-Ughh... spłoniesz w piekle Harry... spłoniesz w piekle...
No co za idiota. Musze się szybko szykować!! Okej, spokojnie... prysznic 5 minut, wysuszenie włosów i jakieś ogarnięcie ich 10, makijaż 10, wciśnięcie się w jakieś mega seksowne mini i szpilki 3 minuty. Dam radę.
***
Harry:
OTWÓRZ OKNO KLOPSIEEE!! :DOkno? Po co? Ciekawa jestem co ten zjeb znów wymyślił...
-Hej słonko!
-Hej Harruś!- cmoknęłam w jego stronę- a to kto?- wskazałam na chłopaka w peruce, który ledwo co trzymał się na nogach.
-Twoja przepustka na imprezę, kotku.- uśmiechnął się głupio.
-Co? O co chodzi?
-Ty idziesz ze mną, a kolega w nocy prześpi się w twoim łóżeczku na wszelki wypadek, gdyby stary zajrzał.
No Tom, właź.-Okej, czasem jednak myślisz, ale jak jak mam do jasnej cholery zejść na dół?
-Pewnie się nie domyślasz, ale możesz skoczyć, a ja cie złapię.-Faktycznie, tylko błagam cię złap mnie!
-Spokojnie Lily.
-No to już.- z dużym trudem zaskoczyłam z parapetu. W sumie to fajne uczucie. Na dole Harry złapał mnie niczym księżniczkę.
Usłyszałam łomot z pokoju. No pięknie. Po chwili z okna wychylił się Tom.-Ae nic mi nie jeezd... - wybełkotał i upadł na podłogę z hukiem.
-No cóż... chłopaka chyba lekko chwyciło- zachichotał.
-Ty się módl, żeby ojca nie obudził.
-Ojj! Już nie narzekaj, idziemy na bawić!
Poszliśmy w stronę samochodu Harry'ego, który zaparkował przecznicę dalej, żeby nie było skapy. Chłopak otworzył mi drzwi, a sekundę później siedział już na fotelu kierowcy. IMPREZĘ CZAS ZACZĄĆ!!
Od razu, kiedy wysiadłam z samochodu do moich uszu dotarły basy klubowej muzyki z domu Harry'ego.
-To co kotku, idziemy się napić?
-Aff korss- odpowiedziałam z uśmiechem.
Na blacie w kuchni, jak na każdej typowej imprezie licealistów, stało pełno butelek alkoholu, od whisky po najzwyklejszą w świecie wódkę. Harry zrobił nam po dosyć mocnym drinku i udaliśmy się do salonu.
-Hej, hej skarbie.- ktoś szepnął mi do ucha i zaczął pocierać swoje krocze o mój tyłek. -Dalej jesteś zła?
Byłam pewna, że jest to Jake, jego krocze coraz intensywniej ocierało się o moje plecy i tyłek, a z moich ust wylatywały pojedyńcze jęki. Nagle w tłumie ujrzałam wściekłą twarz Alissy, dziewczyny Nicka, która z niewiadomych mi przyczyn zmierzała w naszą stronę.
-Ty puszczalska dziwko!- wydarła się i coraz szybciej szła w naszym kierunku.
-Jake o co jej może chodzić?
-Jake??- obejrzałam się za siebie i ujrzałam twarz Nick'a Barndon'a, zacisnęłam dłonie w pięści i liczyłam od 10 w dół. Idę o zakład że przy jego 185 cm wzrostu wyglądam jak wściekła chiuaua. Nagle poczułam mocne szarpnięcie za włosy,a kiedy chciałam sprawdzić kto jest tego sprawcą, czyjaś pięść zagościła na mojej twarzy. Trochę mną zachwiało... Podniosłam wzrok i ujrzałam cwany uśmieszek Alissy. Odpowiedziałam jej ty samym i rzuciłam się na nią z pięściami. Trafiłam dwa razy i były to naprawdę celne ciosy. Oberwała w nos i w oko. Już szykowałam się do kolejnego sierpowego lecz czyjeś ręce oplotły mnie w pasie i odciągnęły od dziewczyny.
-Co ty wyprawiasz psycholko??- krzyknął Nick.
-A ty co odpierdalasz?! Kazał Ci ktoś macać mój tyłek swoim kutasem?!?! Puszczaj mnie ty popierdoleńcuu!!!!!!- zaczęłam się szarpać, moja prawa ręka wyrwała się z jego uścisku, a łokieć spotkał z policzkiem. Pod wpływem uderzenia w końcu mnie puścił. Nagle na mojej twarzy pojawił się psychopatyczny uśmiech.
-Ojj... Księżniczka będzie miała ślaaad- zaśmiałam się szyderczo.
-Lily!- usłyszałam głos Jake'a. Szedł w moja stronę i obstawiam, że był troszeczkę wkurwiony.- Wszystko ok?
-Tak, tylko ten idiota Nick mnie obmacywał, a potem ta dziwka się na mnie rzuciła.- pokazałam palcem na Alissę siedzącą z boku, z lodem przy twarzy. Mam nadzieję, że ja nie będę miała tak opuchniętej twarzy jak ona.
-Chodź nad basen. Musisz się trochę odstresować.
Na miejscu był tłum osób, w którym dostrzegłam Harrygo z Jessicą, wyglądali już na ostro zjaranych.
-O matko! Lily! Co Ci się stało? Twój policzek jest cały czerwony!
-Spokojnie Jessi- posłałam jej uspokajający uśmiech- nic mi nie jest.
-Harry! Dawaj co tam masz najlepsze- krzyknął Jake, oplatając swoje ramiona wokół mojej talii.
Harry podał nam skręta, a Jake położył się na jednym z leżaków rozłożonych na tarasie. Podeszłam do niego kokieteryjnym krokiem, podczas gdy on brał pierwszego bucha. Usiadłam okrakiem na jego udach, złapałam rękami za jego koszulkę na wysokości piersi i przesunęłam swoje usta do jego. On bez chwili namysłu przekazał mi dym, którym zaciągnął się przed chwilą. Przyjemne uczucie rozeszło się po moich płucach. Mój umysł z każdym buchem uwalniał się od natłoku myśli. Zaczęłam poruszać biodrami i przysłałam się do jego szyii.
-Chyba masz ochotę na małe co-nieco- wymruczał mi do ucha.
Zanim wstałam ostatni raz otarłam się o krocze Jake'a i powoli zeszłam z jego kolan.
-Kotku, wracajmy juz do domu.
-Dla ciebie wszystko- wymruczał.
Powolnym krokiem udaliśmy się do wyjścia, najpierw jednak przeszliśmy do kuchni, gdzie chwyciłam pierwszą lepszą butelkę pełną alkoholu. Jake w tym czasie poszedł pożegnać Harrego. Wyszliśmy jakoś po 2 w nocy. Pociągnęłam spory łyk z butelki i skrzywiłam się. Jake mamtotał coś pod nosem, a później przyciągnął do siebie i objął ręką na wysokości tyłka. Jego ręka zaczęła wślizgiwać się pod materiał sukienki.
-Nie Jake, poczekaj aż będziemy u mnie- mruknełam i pociągnełam kolejny głęboki łyk z butelki.
Jeśli chodź troszkę Ci się spodobało, to zostaw nam gwiazdkę w prezencie, a wtedy będziemy pewne czy to co robimy, robimy dobrze :D
CZYTASZ
|Unthinkable|
RomanceLily to 18-letnia dziewczyna żyjąca pełną piersią. Korzysta z życia pod każdym jego względem. Imprezy w środku tygodnia, alkohol, narkotyki czy seks, to dla niej nic nadzwyczajnego. Należy do szkolnej elity i jak większość lasek w podobnej sytuacji...