Otworzyłam torbę i zaczęłam wyjmować z niej ubrania i kosmetyki. Wszystkie rzeczy były dokładnie przeliczone na 92 dni. Własnie wyjmowałam ręczniki, gdy nagle usłyszałam jakąś kłótnie. Odłożyłam je na bok i wyszłam z pokoju. Korytarz był pusty, żadnej żywej duszy, jednak głosy nadal było słychać. Poszłam w prawo, rozmowa była coraz głośniejsza. Gdy doszłam do pokoju 24 drzwi były już uchylone. W pomieszczeniu panowała ciemność. Powoli stawiałam kroki w głąb apartamentu, by nikt mnie nie usłyszał. W pewnym momencie głosy cichły. Spanikowałam, zaczęłam wycofywać się już trochę mniej uważniej niż przedtem. Nieoczekiwanie wpadłam na karton, który zakończył tą nieprzyjemną cisze. Momentalnie odwróciłam się w stronę wyjścia i ruszyłam szybszym krokiem. Kiedy przekraczałam framugę drzwi, ktoś chwycił mnie za ramię i popchnął na ścianę. Potworny ból przeszył mój kręgosłup.
-A ty gdzie się wybierasz słońce?- powiedział ostro chłopak, który przywarł swoje ciało do mojego, tak abym nie miała drogi ucieczki. Jego głos był bardzo niski i zachrypnięty,a twarz pochłaniała ciemność.
- Własnie wychodziłam.- odpowiedziałam na tyle spokojnie, na ile pozwoliły mi nerwy. Chłopak nadal na mnie patrzył, nie odsuwając swojego ciała. Czułam jak jego wzrok przeszywa każdy kawałek mojej twarzy, z racji tego ze padało na nią światło z korytarza i widział ją w całej okazałości.
- Chciałabyś coś jeszcze dodać od siebie?- zapytał ironicznie.
- Pewnie i bym chciała, ale niestety trzymam się dokładnie swojego grafiku. A więc, jeżeli był byś tak miły, uwolnić mnie z tej pułapki, abym mogła się oddalić zapominając o tym co tu słyszałam. Czy taki układ ci odpowiada?- zapytałam patrząc w ciemną otchłań, która miała stanowić jego twarz. Chłopak bez słowa odsunął się ode mnie, tym samym mnie wypuszczając. Wyszłam na zewnątrz cała roztrzęsiona, jednak nie dałam tego po sobie poznać. Skierowałam się w stronę stołówki. Jestem tutaj naprawdę krótko, a już wiem gdzie znajduje się moja sypialnia, stołówka, wejście do budynku i pokoju psychola. Zeszłam po schodach i skręciłam w lewo, wchodząc do wielkiego pomieszczenia, gdzie znajdowali się wszyscy militarni. To tutaj ma się uroczyście rozpocząć obóz. Wzięłam tackę, a kucharki stopniowo nakładały mi obiad. Kiedy już wzięłam załadowany przedmiot, zaczęłam szukać wolnego miejsca. Kiedy wreszcie je znalazłam, nie byłam jakoś szczególnie zadowolona.
-Czy to wolne miejsce?
- A któż to. Czyżby zielony chciał się dosiąść do najpopularniejszej paczki na obozie?- zapytał chłopak pokazując swoje białe zęby, a ja tylko przewróciłam oczami.- Nie gadaj tyle bo majtek nie upierzesz. - powiedziałam siadając obok bruneta, który nadal się szczerzył.
-Jak cię nazywają? - zapytał, dłubiąc w swojej sałacie.
-Maya moi drodzy koledzy.- odpowiedziałam sarkastycznie.- A wy?
- Cóż moja droga koleżanko, jestem Josh, to jest Matt, to Theo, a to Liam.-odrzekł. Nagle do sali wszedł jakiś facet w garniaku. Stanął na środku i zaczął swoja przemowę:- Witajcie militarni! Jak mija dzień? Ciesze się, że tu jesteście. Już od jutra zaczynamy treningi. Każdy ma swój własny plan zajęć, który elektronicznie będzie się wyświetlał na waszych drzwiach. Jeśli chcecie się zapoznać dokładnie z budynkiem, to dzisiaj jest idealny dzień na zwiedzanie!- nie trawiłam jego tak, jak i mojego schabowego- Także życzę wam miłej reszty dnia i to tyle na dzisiaj, dziękuję za uwagę.- garniak skończył i wyszedł w towarzystwie dwóch moderatorów.
- A więc, Mayu- wyraźnie zaakcentował moje imię- przyjdziesz do nas po obiedzie? My cię oprowadzimy po całym ośrodku, a przynajmniej się zapoznamy.- po tych słowach uniósł brwi do góry.
- Świetnie.- zgodziłam się wstając od stołu- to do zobaczenia.- odłożyłam poł pustą tacke i skierowałam się do swojego pokoju.
Będąc na swoim pietrze zauważyłam chłopaka, który, jeżeli się nie mylę, był tym znajdującym się w apartamencie 24. Stał przy swoim pokoju. Teraz mogłam dokładnie mu się przyjrzeć. Miał jasną cerę, ostre kości szczęki i parę pieprzyków na twarzy, które tylko dodawały mu uroku. Jego włosy były ułożone w artystyczny nieład. Nagle z przeciwnej strony korytarza zobaczyłam mężczyznę idącego w moim kierunku. Schowałam się za automat i stąd obserwowałam sytuację. Facet podszedł do chłopaka i wyciągnął coś z kieszeni. Brunet rozejrzał się i wziął. Po w chwili wszedł do pokoju, a mężczyzna odszedł w drugą stronę. Zakłopotana szybko wbiegłam do swojego tymczasowego mieszkania.
MAYA
CZYTASZ
Start Over
Teen Fiction- Jesteś słaba... - Lepiej poddaj się już... - Nie przejdziesz tej szalonej "gry". - Nawet nie potrafisz udawać. - Naprawdę zastanawiam się jak ty sobie w życiu poradzisz. Przez całe życie mi to wmawiano, a teraz mam szansę pokazać innym, że się myl...