Rozdział 17:Kosuko i miłość

116 16 1
                                    

Znalazłam siedzibę bardzo szybko. Wejść tam nie było trudno. Ale gdy tylko przekroczyłam próg drzwi złapali mnie na jakiś patyk z pętelką. Potem wsadzili do klatki.
-Co za przyjemna praca! Teraz same przychodzą pod nasz zakład!-powiedział ten, co mnie złapał. Tuż obok mnie, w tej samej klatce siedział Kosuko. Był smutny.
-Jak cię złapali?-spytał.
-Przyszłam cię zobaczyć, zapomniałam, że sama jestem nadprzyrodzona. Ale nie wszystko stracone! Mam jeszcze skrzydła...
-I tak się nie przydadzą!
-A ty? Czemu się w smoka nie zmienisz?
-Nie... Nie mogę...
-Czemu?
-Jestem za słaby... Tu wogóle nie karmią. Głodują cię, a potem umieszczają w walkach.-po tych słowach podeszłam do niego i
go przytuliłam.
-Nie przejmuj się. Wyciągnę nas stąd.-Po tych słowach udawałam, że boli mnie głowa. Nikt nie zwracał na mnie uwagi, oprócz jednej dziewczyny. Była to ich szefowa, zwana Akunin.
-Przestań udawać. W krótce twój kolega nie będzie miał wyboru. Będzie musiał się ze mną ożenić.
-CO?!-I odeszła.-Kosuko!!! Nic mi nie mówiłeś, że ona cię prześladuje!
-Nie chciałem cię martwić...
-Przynajmniej... Powiedz swoją historię.
-W sensie?
-Jak się stało, że Akrotes musiał cię uratować.
-Stało się to kiedy miałem 7 lat. Do mojej klasy chodziła właśnie ta cała Akunin! Ja spokojny, ona szalona,
Ja cichy, ona wariatka, ja 5 ze wszystkiego, ona łobuz i same 2. Nie pasowaliśmy do siebie, ale ona mnie kochała. Zmuszała mnie na wszystkie sposoby. W końcu postanowiłem opuścić tę szkołę. Było pięknie przez pierwsze dwa tygodnie. Potem gdy czekałem na autobus podeszła do mnie.
Spytała:-Zdecyduj się! Masz mi natychmiast powiedzieć, że mnie kochasz i będziesz ze mną chodził!-ja odpowiedziałem:-Nigdy!-i po tych słowach mnie popchnęła na ulicę. Ja przez przypadek upadłem na ulicę razem z jakąś dziewczyną[1]. Akurat jechał jakiś tir. Popchnąłem dziewczynę jak najdalej od jezdni, ale niestety: tir przejechał i mnie, i nogę dziewczyny.
-Dziękuję panu...
-Nazywam się Kosuko. Tamta dziewczyna mnie popchnęła.
-Wiem. Ja nazywam się Miley.-i zemdlała. Ja również. Ja teraz wiem, że dziewczyna umarła. Ja jakimś cudem przeżyłem. Cudem zwanym drugie życie.
__________________________
[1]-tutaj mamy sprawę Miley(zapraszam do mojego opka Życie w pudełku.

Psia córka POPRAWIANEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz