Rozdział II

399 21 15
                                    


UWAGA!

Rozdział zawiera WULGARYZMY, niestety trudno jest ich uniknąć, kiedy pisze się opowiadanie o nastolatkach. Oczywiście nikt nie klnie co drugie słowo, aczkolwiek niecenzuralne słowa występują. Mam nadzieję, że nie będą Was razić.

~ Pani M.



Rozdział II – Mistrz i Madeline.

Madeline

Stał oparto o ścianie i bezczelnie się gapił. Rzuciłam mu pytające spojrzenie, ale uśmiechnął się jedynie, drwiąc ze mnie. Nie rozumiałam czego ode mnie chce. Jacob McAdams należał do domu Salazara Slytherina. Był nieprzeciętnie wysoki, przewyższał wzrostem większość siódmoklasistów i nauczycieli, nie mówiąc o rówieśnikach. Miał włosy w ciemnym odcieniu blondu i nigdy nie widziałam, żeby równo zawiązał swój krawat w srebrno-zielone paski. Póki nie wchodził mi w drogie nie zwracałam na niego uwagi, ale teraz, tym bezczelnym gapieniem się, naprawdę mnie irytował. Wiem, że w zeszłym roku ledwo zdał historię magii, oczywiście ze zwykłego lenistwa, bo na lekcjach profesora Binnsa nie czarowaliśmy. Albo się nauczyłeś, albo nie. Krótka piłka. Odwróciłam się do niego plecami i czekałam na nauczyciela i Cam. Jednak czułam, jak jego spojrzenie świdruje tył mojej głowy. Po lekcji po prostu zapytam go, czego chciał. No dobra, raczej tego nie zrobię, jak będzie chciał sam przyjdzie. Nie będę się o nic prosić.

Wtedy na końcu korytarza pojawiła się Camilla. Stanęła obok mnie i zaraz została zaatakowana przez Kropkę, to jest Janet.

– Cześć – przywitała się Krukonka. Cam wzniosła oczy ku niebu i odwróciła się do niej.

– Cześć Janet, dziś nie mam czasu, jestem już umówiona – wyrecytowała. Zdziwiła mnie trochę, bo zazwyczaj ma więcej cierpliwości jeśli chodzi o pannę Dot-Dash. Janet otworzyła usta, ale kompletnie nie wiedziała co odpowiedzieć, więc oddaliła się szybko. Cam z powrotem odwróciła się do mnie i westchnęła.

– Co się stało? – zapytałam konspiracyjnym szeptem, bo widziałam jak Angie McLewis nadstawia uszu. Angie była Krukonką i największym źródłem plotek w Hogwarcie. Dla własnego dobra rozmawiałam z nią tylko o pogodzie i serdecznie polecałam wszystkim tą metodę. Camilla znów westchnęła.

– Spieprzyłam, znowu. Zresztą opowiem ci potem. – Oczywiście domyśliłam się, że chodzi o Drake'a, bo w innych kwestiach trudno jej było cokolwiek „spieprzyć".

– A jak twój plan? I czego chciała od ciebie Molins? – zapytałam, uświadamiając sobie, że blondynka nadal milczała w tej sprawie.

– Mam wszystkie rozszerzenia, które chciałam. Mamy razem eliksiry – powiedziała, a humor momentalnie jej się polepszył. – W dodatku mamy z Gryfonami transmutacje i eliksiry, więc będziemy częściej widywać Ali.

W zeszłym roku dostałyśmy tylko jedną lekcję z Gryfonami i widziałyśmy się z Alison dopiero po lekcjach we wszystkie dni oprócz środy i piątku, to były istne tortury. Tym bardziej, że większość zajęć przydzielono nam z Puchonami, nie żebym miała coś do uczniów spod patronatu Helgi Hufflepuff, ale rozrywkowi to oni nie byli, nie ma co.

– A co chciała do ciebie dyrektorka? – ponownie zapytałam Cam. Pani Prefekt wzruszyła ramionami, co uświadomiło mnie w przekonaniu, że było to coś ważnego.

– Chciała, żebym chodziła na rozszerzenie z numerologii.

– Tylko tyle?

– Mhm. Znaczy... – Widziałam, że się waha. – Była jakaś dziwna, okej?

Godryk Salazar i resztaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz