Część 3 - Urodziny

2 0 0
                                    

-Eee... Pomyślałam, że byłoby Ci miło...

-Annie... -OMÓJBOŻE ZDROBNIŁ MOJE IMIĘ!!!!! -Dopiero co się poznaliśmy.

Przytłoczyłam go. Na bank. Jaka ja jestem głupia. Co robić?

-Wiesz w zasadzie to ja i An mamy taką tradycję, że dla swoich znajomych, z którymi się spotykamy czyli można ich już nazwać powoli przyjaciółmi robimy drobne prezenty na urodziny... Kiedy przyszedłeś An zastanawiała się jakie materiały kupić,  żeby coś stworzyć.  - powiedziała Cat

-Oh. Macie super pomysły dziewczyny! - wyraźnie poprawił mu się humor. - Muszę uciekać. Cześć.

Mój entuzjazm diabli wzięli.

-Cat, dzięki za ratunek... Ale co teraz?

-Kup coś co będzie wyglądało na ręcznie robione i po sprawie.

Dla niej to wszystko było takie proste...

Spojrzałam w stronę Alexa. Stał i rozmawiał z jakimś brunetem, nawet całkiem przystojny, ale aktualnie w głowie siedział mi tylko ON.

Kiedy wróciłam do domu po długim i męczącym dniu w szkole zaczęłam się zastanawiać co zrobić, żeby go zdobyć. On jest jakiś zdystansowany, chętny do pomocy, szczery w swojej pomocy, a jednocześnie ma swoje poglądy na temat pieniędzy i jest kompletnie nie do rozgryzienia. Co jest z nim nie tak? Jeszcze te urodziny...

-J, proszę pomóż mi. - zawołałam Jamesa.

-Tak Annie? - czy to nie dziwne, że z każdym problemem od małego razem z Alice biegłyśmy prosto w ramiona Jamesa?

-Taki jeden chłopak... Ekhm... Ma jutro urodziny i tak jakby... chciałabym zrobić mu prezent, ale coś czego nie da się kupić ot tak.

-Powinienem się już martwić? - zaśmiał się wujek.

-J! To jest poważna sprawa! Kompletnie nie wiem co robić. On jest dziwny taki zdystansowany, a w dodatku wydaje mi się, że gardzi ludźmi bogatymi. Nawet jeszcze nie wie gdzie mieszkam.

-An, nie możesz go oszukiwać, musisz powiedzieć mu prawdę. Co do prezentu hmm... Mam taką znajomą, która robi ręcznie bransoletki.

-Bransoletka dla chłopaka? J, oszalałeś.

-Nie oszalałem, sam mam taką, zobacz. - odkrył nadgarstek i pokazał piękną czarną bransoletkę z malutką przywieszką.

-Mogę? - zapytałam chwytając przywieszkę w palce.

"Love, Maggie"

-Maggie? - zapytałam.

-To długa historia, a my spieszymy się po prezent. - wymijająco odpowiedział James.

To chyba w tym momencie, dotarło do mnie jak niewiele o tym człowieku wiem.

Po kilku minutach jazdy, zaczęłam się strasznie stresować. Co napisać na przywieszce? Love, Annie? Nie to tandetne, z resztą spotkaliśmy się raz a ja wyjadę mu z Love? Uciekłby szybciej niż bym zdążyła powiedzieć STO LAT.

-Czy życzy sobie pani grawer?

-Tak, poproszę. 9 listopad 2011r Annie. Jakby pani mogła jeszcze zrobić jakieś ładne wywijasy przy tym Annie, byłabym zobowiązana.

-Okej, do odbioru w sobotę.

Świat mi się zawalił, ale musiałam jakoś to rozwiązać, więcej pomysłów nie miałam.

-Czy jeżeli zapłacę dwa razy tyle, uda się pani wykonać bransoletkę na jutro rano?

-Trzy razy więcej i zdążę.

Antoine Linton - część 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz