...jej 8 urodzin. Jak zwykle ze szkoły odebrał ją tata. Poszli na lody tym razem podwójne jak w każde urodziny. Gdy wrócili do domu mama krzątała się po kuchni. Co chwilę donosiła na stół jakieś potrawy. Piętnaście minut przed przybyciem gości mamie przypomniało się, że nie kupiła świeczek do tortu. Wsiadła w samochód i miała za chwilę wrócić. Goście przyszli, a mama nie wracała. W połowie przyjęcia tato odebrał pewien telefon , po którym ani razu się więcej nie uśmiechną. Szepnął coś babci na ucho i pośpiechu wyszedł z domu. Przyjęcie się skończyło goście wyszli, a Aurora została z babcią i czekała na rodziców. Wrócił (należy dodać, że bardzo późno) sam tata. Powiedział dziewczynce, że mama jest bardzo chora, a ona już musi iść spać. Posłusznie skierowała się do pokoju lecz w połowie drogi usłyszała szloch babci i słowa, które nie miały sensy dla dziecięcego rozumu. Były to słowa typu czołowe zderzenie, pijany kierowca tira, operacja i nikłe szanse na przeżycie. Następnego dnia tata oznajmił , że mama fruwa z aniołkami, A trzy dni później Aurora stała pośród czarnej, płaczącej masy ludzi patrząca na opadające drewniane pudło. Po tym całe jej życie jak to pudło zaczęło opadać.
197 słów.
Dzieje się dzieje się!!
Pozdrawiam i całuje.- Kinga ;))
