Rozdział 25

7.7K 432 75
                                    


Walpurgia i Orion Black byli niesamowicie szczęśliwi gdy tego samego dnia Tom Riddle wrócił od swojej ukochanej. Aż promienieli pozytywną energią, co niezwykle denerwowało dziedzica. Chodził to w jedną, to z druga stronę myśląc gorączkowo nad słowami Albusa Dumbledore'a. Przyszłość jednak jest dla niego przegrana.

- Opowiedz raz jeszcze, jak wygląda Hermiona? - pisnęła z podekscytowania dziewczyna. Ciemnowłosy partner kobiety zdawał się nie być tym zdziwiony, co tak bardzo różniło go od drugiego mężczyzny, usta wyglądały jak cienka linia.

- Mówiłem Ci to już tyle razy. Wygląda jak dawniej tylko brzuch jej urósł - mruknął. Nie podobało mu się wcale to wypytywanie. Może jeszcze miał im zdradzić swój największy sekret, o którym wie tylko Hermiona? Nie, to nie do pomyślenia.

Starał się skupić na książce, którą zabrał jeszcze od swojej połówki. Poleciła mu ją przeczytać aby przygotować się dostatecznie do egzaminu z eliksirów. Nie docierało do niego niestety za dużo, po dzisiejszym dniu i w rezultacie po raz czwarty czytał to samo zdanie. Dodatkowo, żeby jeszcze było mało, ta dwójka uwzięła się za niego. Doskonale wiedział, że Walpurgia powinnam jak on uczyć się do egzaminów jednak cały czas siedziała z Orionem.

- Nie powinnaś się uczyć? - poruszył jednak sprawę. Możliwe, że to zmotywuje ją do działania.

- Skądże znowu. To ostatni rok jak tu jestem, a dodatkowo Orion zostanie sam. Będzie mógł tu mieć inną kobietę jak mnie nie będzie. To takie smutne

- Dobrze wiesz, że nie będę miał innej - wtrącił jej narzeczony.

- Ale możesz. Przypominam Ci, że nasza umowa obowiązuje tylko czas po ślubie, a nie przed nim.

- Chyba nie skorzystam patrząc na standardy naszego domu - wydawał się kompletnie niewzruszony tym co trapi dziewczynę.

- A jeśli znajdzie się taka, która Cię zainteresuje? - nie odpuszczała.

- Wtedy będę się masturbował myśląc o tobie. Nie martw się, dam sobie radę. Uwierz wreszcie, że jestem na tyle odpowiedzialny, mimo swojego młodego wieku, że mogę podźwignąć na barkach miłość do takiej osoby jak Ty - w dalszym ciągu, ta wymiana zdań nie wyglądała jak rozmowa kochanków. Tom skrzywił się słuchając tego wywodu.

- Bądźcie tak łaskawi i pójdziecie do ciebie. Chce się poczuć, a wręcz muszę się poczuć - wysyczał w dalszym ciągu przez zaciśnięte zęby.

Oboje wzruszyli ramionami i zerwali się z miejsc. Wyszli z dormitorium trzaskając głośno drzwiami. Specjalnie, żeby wiedział, że nie są zachwyceni tym, że musieli opuścić te ciepłe gniazdko.

- Jak ja nienawidzę tej dwójki - bąknął pod nosem Riddle. Wcale nie miał nastroju na taką wymianę zdań z Hermioną. Teraz musiał wreszcie zrobić coś, co należało uczynić już dawno. Modlitwa będzie jego odkupieniem za grzechy, które popełnił w przeszłości.

(***)

Jeśli ktoś wiedział w życiu szczęśliwszą osobę niż Hermiona Granger, trzeba było zrobić jej zdjęcie i wysłać do Proroka Codziennego. Dziewczyna aż emanowała pozytywnymi emocjami, zupełnie jakby ciągle taka była. Wiele osób z personelu zupełnie zapomniało, że wcześniej była taka bez życia.

- Jak się dzisiaj czujemy? - medyk wchodząc do pomieszczenia od razu spotkał się z uśmiechem kobiety. Był naprawdę piękny.

- Całkiem dobrze tylko bolą mnie niezwykle żebra - powiedziała wskazując na nie. Mężczyzna podszedł do niej. Dotknął dłonią bolesne miejsce, a następnie przemówił.

Zmienię czas, by z Tobą być | TomioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz