Rozdział 1

8 1 1
                                    


-Sandra obudź się,zaraz spóźnimy się na samolot.

Odwracam się na drugą stronę i zakładam poduszkę na głowę.
Nie mam ochoty nigdzie wyjeżdżać.

-Czemu ty mi robisz na złość,wiesz,że jestem z Lucasem szczęśliwa?!-Zapytała rozpaczona matka

-Wiesz gdzie są drzwi-Powiedziałam i wskazałam.

-Dosyć tego za dziesięć minut widzę cię na dole z uśmiechem na twarzy.

Dobra chyba trzeba wstać,nie chcę znowu wysłuchiwać jak skarży się temu chłoptasiowi,o tym jak ma niedobrą córkę...

Zakładam kapcie na nogi i wchodzę do przestronnej łazienki.
Rozbieram się i wchodzę pod prysznic.
Po krótkiej kąpieli wychodzę,owijam się ręcznikiem i podchodzę do lustra.

No Sandra,dzisaj chyba wyglądasz jeszcze gorzej niż wczoraj.

Nie należe do najpiękniejszych,natura obdarowała mnie ciemnymi oczami oraz pełnymi ustami...
Tylko takie zalety widzę w sobie.
Miałam kiedyś paskudne brązowe włosy,ale przefarbowałam je na siwo.

Biorę szczotkę do ręki i patrzę się na nią,obyś dzisiaj dała radę.
Moje włosy żyją własnym życiem.
Po dłuższej chwili włosy doprowadziłam do porządku.

Teraz tylko jeszcze się ubrać-Pomyślałam wychodząc z toalety.

Pochodzę do szafy i wyjmuje pierwsze lepsze ubrania.

Rzuciłam ubrania na łóżko i pobiegłam szukać telefonu,codziennie w moim łóżku tonie telefon.(Moja domowa rutyna).Nareszcie cię znalazłam,nie wiem co ja z tobą robie w nocy,że zawsze znajdujesz się za łóżkiem.

-Sandra.
Usłyszałam krzyk matki,odwracam się i patrzę na zegarek miałam być gotowa za dziesięć minut ale już minęła godzina.

Ubieram się powoli,dzisiaj dobrze mi poszło-Pomyślałam patrząc w lustro.
Mam na sobie czarne getry,bluzkę z długim rękawem w małe dziurki,jeszcze tylko biorę z komody tak zwaną obrożę i moje ukochane okulary.
Po drodzę chywtam kolczyk i delikatnie wkładam nad usta.

Schodzę ze schodów i wpada. na matkę.

-Nareszcie jezteś gotowa,przez to że się spóźniłyśmy,polecimy godzinę później-Oznajmiła.

-Czyli mogę spokojnie zjeść śniadanie.

Matka wzruszyła ramionami i dalej rozmawiała przez telefon...
Chyba z tym swoim chłopakiem.

Mam ogromną nadzieję,że nie będą chcieli dzeci-Powiedziałam na głos i poszłam jeść kawałek ciasta.

Ledwo zdążyłam odłożyć talerz do zlawu,a już matka wyciąga mnie z domu.

Wsiadłam do auta i po chwili odjechałyśmy.

-Córeczkio,proszę bądź dla Lucasa miła,ja go bardzo kocham.

Nic nie odpowiedziałam tylko patrzyłam się za mijające nas krajobrazy.
Po jakimś czasie zrobiłam się senna i usnęłam.

UdręczonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz