Rozdział 8

1.8K 177 168
                                    

Jestem pewny, że spałem jak zabity po wczorajszej męczącej wycieczce, ale komuś udało się mnie obudzić. Otworzyłem powoli oczy, ale nikt się nie odezwał, więc ponownie je zamknąłem i jak się okazało, na krótko.

- Niall? - słysząc Harry'ego przewróciłem się na drugi bok, po czym przetarłem oczy, by lepiej go widzieć.

- Co jest? - wymamrotałem i nie przypominam sobie, żebym miał tak bardzo ochrypnięty głos jak teraz. Co jak co, ale gdyby jakiś chłopak z takim głosem odezwał się do mnie z samego rana to byłbym pewny, że nie skończyłoby się tylko na porannym całusie.

- Chciałem ciebie zawołać na śniadanie oraz przeprosić.

- Przeprosić? - spytałem zdziwiony marszcząc czoło - Za co?

- Uhm za to... że ciebie przytuliłem.

- Czemu mnie za to przepraszasz?

- Myślałem, że później uderzysz mnie za to, czy coś...

Czekaj, co? Miałbym go uderzyć za to, że mnie przytulił? Okej, to było gwałtowne i nie przewidziałbym tego, ale... Coś mi tu nie gra.

- Słuchaj, Harry, ktoś kiedyś uderzył cię za to, że go przytuliłeś? - spytałem, a on nie odpowiedział - Nie jestem zły na ciebie ani trochę. Poza tym, ja zrobiłem to pierwszy.

- To było miłe.

Z tym się zgodzę.

Odkryłem z siebie kołdrę, ale cofnąłem to, gdy zrobiło mi się zimno, bo miałem na sobie tylko bokserki i białą koszulkę.

- Dziś pada? - zapytałem.

- Jest słońce - odpowiedział i w tym momencie kichnąłem.

- Kurwa, wiedziałem, że tak będzie - wymamrotałem - Powiedz im, że nie przyjdę na śniadanie, bo chcę zostać w łóżku.

- Na zdrowie i... Nie ma ich.

- To gdzie są? - spytałem owijając się szczelniej kołdrą.

- Na spacerze.

- To po co wołałeś mnie na śniadanie? Niepotrzebnie się obudzi...

- Bo zrobiłem je dla ciebie - powiedział i wtedy zmarszczyłem czoło patrząc gdzieś w bok. Nie pamiętam kiedy ktoś ostatnio zrobił śniadanie specjalnie dla mnie i okej, ale poczułem się dziwnie, bo to było miłe.

- Dlaczego? - spojrzałem na niego, a on wzruszył ramionami.

- N-nie wiem, może w zamian za wczorajsze słowa.

- To nic takiego, przecież to tylko...

- Dziękuję, Niall - powiedział patrząc się prosto na mnie i wtedy zauważyłem, że jego oczy są zielone.

O mój Boże.

- Proszę, Harry.

Ale czy teraz możesz wyjść z mojej głowy? Zdecydowanie za często w niej siedzisz, to mnie przeraża.

- Więc zszedłbyś na dół?

- Jasne - powiedziałem zrywając się z łóżka, ale szybko podszedłem do mojej walizki, by założyć szare, dresowe spodnie.

- Chciałbyś herbaty? - zapytał, gdy siadałem przy stole.

Druga pani Anne.

- Nie, dzięki. Poza tym, kocham fasolkę, więc jestem zaskoczony - powiedziałem patrząc na talerz znajdujący się przede mną - Mój ulubiony zestaw śniadaniowy - uśmiechnąłem się.

- Domyśliłem się - stwierdził siadając naprzeciwko mnie.

- Jak? - spytałem patrząc na niego, a on wzruszył ramionami.

- Jestem dobrym obserwatorem.

Patrzyłem się chwilę na niego, a on na mnie i zdałem sobie sprawę, że zamiast mówić, rzeczywiście wolał wszystko obserwować. Może dlatego tak bardzo zwracał uwagę na moje tatuaże i przyglądał się mi? W przeciwieństwie do niego nigdy nie robiłem czegoś takiego. Zawsze skupiałem się na sobie, a inni jakoś szczególnie mnie nie obchodzili.

Harry miał na sobie zieloną koszulę w kratę, a pod nią białą koszulkę. Jego oczy miały intensywny kolor, który dziś rano zauważyłem i bez żadnego zastanowienia musiałem stwierdzić, że były piękne. Jego twarz, którą po bokach okalały kręcone włosy była równie ładna, ale nic nie pobije jego uroczego uśmiechu.

Harry zaśmiał się i wtedy wróciłem do żywych. Wzdrygnąłem się i zacząłem jeść, bo okazało się, że bezsensownie przemieszczałem widelec na talerzu.

- Ty też jesteś dobrym obserwatorem, Niall - uśmiechnął się.

- Co? Nie, ja nie - zaprzeczyłem i wtedy chciałem uderzyć się w czoło, bo rzeczywiście dopuściłem się do obczajania Harry'ego, który siedział kilkadziesiąt centymetrów przede mną.

Po śniadaniu ogarnąłem się w łazience, ale i tak skończyłem w dresie, w którym miałem zamiar przeleżeć cały dzień. Harry wszedł razem ze mną do pokoju, w którym otworzyłem okno, by zapalić papierosa. Gdy to zrobiłem, on usiadł na moim łóżku i prawdopodobnie mnie obserwował, ale nie zwracałem na to uwagi, bo zamknąłem oczy i z przyjemnością oddawałem się nikotynie. Gdy skończyłem palić, wyciągnąłem kolejną fajkę, ale odwróciłem się, gdy Harry zakaszlnął.

- Co jest, aniołku?

Zamrugał słysząc przezwisko, które mu nadałem ze względu na jego sposób bycia, ale po chwili westchnął, by się odezwać:

- Jedna wystarczy, prawda?

- Gdyby wystarczyła to nie sięgałbym po kolejną.

- Uhm...

- Niech ci będzie - schowałem papierosa do paczki, mimo że chciało mi się dalej palić. Harry uśmiechnął się, gdy zobaczył co zrobiłem i wtedy mrugnąłem do niego, idąc w jego kierunku. Chłopak nerwowo się rozejrzał i odsunął, gdy wszedłem na łóżko na czworaka, ale po chwili położyłem się lądując twarzą w poduszce.

- Spokojnie, przecież nic ci nie zrobię - wymamrotałem nie będąc pewny, czy mnie zrozumiał.

Mimo, że miałem teraz na coś pewną ochotę.

- Uhm, chcesz iść spać? - zapytał, gdy zakryłem się kołdrą.

- Sam nie wiem, ale nie przeszkadzasz mi jeśli o to ci chodzi.

- W porządku.

Rozmawiałem z Harrym, a właściwie to w większości słuchałem jego historii, które o dziwo opowiadał bez żadnych skrępowań. Patrzyłem na niego jednym okiem i to ledwo, bo byłem bliski zaśnięcia, ale był szczęśliwy mówiąc o tak nieistotnych rzeczach, co wywoływało u mnie uśmiech. Gdy położył się obok mnie, zapewnie robiąc to nieświadomie, zlustrowałem go w miarę możliwości i znów skorzystałem z okazji, by przypatrzeć się jego twarzy i chcąc lub nie, zasnąłem patrząc na jego delikatne usta.

Another Face ✔ || Narry StoranOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz