Krwawe ślady

78 5 1
                                    

JENNI POV
Godzina 00:00. Byłyśmy pewne, że wszyscy sobie poszli. My cicho wślizgnęłyśmy się do środka. Ja nie wiedziałam gdzie leży ciało, a tutaj można było się zgubić. Na szczęście ( lub nieszczęśce) Susan orientuje się w terenie i zawsze wie jak wrócić z/ do danego miejsca. Dlatego nie klucząc, spokojnie doszłyśmy do sypialni Osborna. Faktycznie ciało dalej tam było, tyle, że przykryte prześcieradłem. Oczywiście Holmes bez żadnych skrupułów natychmastowo zdjeła nakrycie. Wyjęłam latarkę z kieszeni czarnej kórtki, która jest idealna na każdą porę roku i chciałam zacząć oglądać ciało, ale mina Susan pokazała, że coś jest nie tak.
- Co się stało?- Spytałam.
- To nie to ciało.
- Wygląda tak jak Osborn.
- Wtedy miał zamknięte oczy, leżał na brzuchu, miał buty i miał czerwony, a nie granatowy krawat.
- Takie drobne rzeczy mogli zmienić.- Upierałam się przy swoim.
- Kto umarłemu zdejmuje buty i zmienia krawat?
- Czyli co? Uważasz, że prawdziwy Osborn sobie odszedł i wstawili innego?
- Tak, co potwierdzają ślady butów. - Palcem pokazała podłogę, a ja odruchowo wskazałam ją latarką. Faktycznie. Ktoś zszedł z łóżka i szedł w butach, które na podeszwie były umazane krwią. Jednak ja cały czas w to nie wierzyłam.
- Może wiedzieli, że tu przyjdziemy i specjalnie zamienili ciała, a tamto po prostu gdzieś przenieśli.
- Nie.
1.Rodzaj podeszwy nie jest bardzo wyraźny, więc musiała iść jedna lekka soba. Gdyby ktoś niósł ciało na pewno takich śladó by nie było. 2. Ta osoba zeszła z łóżka co można z łatwością zauważyć, ponieważ ślady zaczynają się od dwóch w jednej linii od razu przed końcem łóżka.
3. Osborn miał dokładnie taki rodzaj podeszwy i nawet rozmiar się zgadza.
- Eh...ale po co ktoś miałby udawać, że umarł i podmienił ciało?- Nie wiedziałam co myśleć. Czy Susan ma rację i Osborn na prawdę żył?
- Tego nie wiem, dlatego ta sprawa jest warta mojego wyjścia z domu!- Na twarzy Susan wciąż widniał ten lekko psychiczny uśmiech, który ma zawsze kiedy coś się dzieje. Wybiegła z mieszkania i jak zwykle natychmiastowo złapała taksówkę. Na szczęście, tym razem udalo mi się do niej dołączyć.
- To od czego zaczynamy?- Spytałam. Chyba widziała, że jestem śpiąca, bo poprosiła taksówkarza, żeby zmienił kierunek na Baker street. Ja o to oczywiście nie prosiłam i byłam zdziwiona, że o mnie pomyślała.
- Na razie to idziesz spać. Jak jesteś zmęczona to do niczego się nie nadajesz. - No tak. Ta jej troska właśnie tak wygląda. A więc pojechałyśmy do domu. Ja bezwładnie i nie myśląc położyłam się na łóżku i poszłam spać w butach. Jednak przez sen cały czas słyszałam kroki z salonu. Dla niej noc to najlepsza pora myślenia, bo wtedy jest cisza i nikt nie myśli. Śniłam o rzeczy dość dziwnej,ale przynajmniej wiedziałam, że to nie jawa. Byłam tam ja i Susan, tóra zachowywała się jak człowiek. Śmiała się, rozmawiała, była na powietrzu. Z nią był jakiś facet. Ona była szczęśliwa. Jednak nagle z miłej restauracji zrobił się dom. Ten sam mężczyzna stał z pistoletem w ręku, który przed chwilą wystrzelił. Po chwili spojrzałam w prawo gdzie leżała Susan, a wokół niej...krew. Chciałam do niej podbiec, wyciągnąć rękę, ale nie mogłam. Kiedy spojrzałam na siebie byłam zszokowana. Miałam na sobie biały kaftan jaki jest zakładany niebezpiecznym pacjentom w szpitalu psychiatrycznym. Zaczęłam krzyczeć. Próbowałam się ruszyć, ale jedyne co mi to dało to upadek na ziemię. Kiedy leżałam i przerażona zdzierałam gardło na widok rannej lub już nieżywej Susan ujrzałam napis na ścianie "Zemsta się zakończyła Holmes". Obudziłam się zalana zimnym potem. Po chwili zauważyłam także, że spadłam z łóżka i leżałam na podłodze z kołdrą. Szybko się otrząsnełam, ubrałam i zeszłam do salonu, gdzie czekała na mnie kawa i tosty.
- O, wreszcie wstałaś- Powiedziała żywa Susan. Aż mi się miło zrobiło, że widziałam ją całą i zdrową. Co prawda jest dziwna i mnie wczoraj zostawiła, ale to jednak moja przyjaciółka.
- Wreszcie?- Zdziwiłam się. Jednak po spojrzeniu na zegarek wszystko zrozumiałam. Była 12:37. Nie wiem czemu, ale ten sen miałam ciągle w głowie i żeby się go pozbyć musiałam komuś opowiedzieć. - Wiesz, możesz mnie uznać za wariatkę, ale muszę ci coś opowiedzieć.
- Opowiadaj.- Powiedziała i usiadła na krześle.
- Śniło mi się, że ktoś cię zastrzelił, a ja wylądowałam w psychiatryku. Ty pewnie uważasz, że sny to tylko...
- Było coś napisane na ścianie?- Spytała zaciekawiona. Zdziwiło mnie to, że pyta się o napis. Przecież nie była w moim śnie.
-Tak. ,, Zemsta się zakończyła Holmes", a o co chodzi?
- Nie mówiłam ci tego, a wczoraj było za ciemno, ale na ścianie było napisane ,, Zemsta się zaczęła Holmes".
- Komuś wyjątkowo zalazłaś za skórę.- Powiedziałam udając, że tym się nie przejmuje tak jak to często robi Susan. Jednak teraz nawet ona nie wyglądała jak zawsze. Chyba się bała. Postanowiłam, że jej pomogę.- Wiesz kto to może być? Czy to Moriarty?
- Może. Chociaż ona i zemsta? Megan woli mieszać i wykorzystywać ludzi do jej planów, a nie strzelić mi kulkę i napisać na ścianie coś krwią.
- Ale w moim śnie nie zastrzeliła cię dziewczyna tylko jakiś facet przy którym wcześniej...- Nie wiedziałam czy powiedzieć tą pierwszą część. Wtedy moglaby uznać, że to bzdury.
- Przy którym co...?- Dopytywała się Susan.
- Zachowywałaś się normalnie.
- Czyli? - Eh. Jaka ona czasami jest tępa.
- Czyli jak człowiek. Śmiałaś się, rozmawiałaś i chyba się w tym facecie zakochałaś...
- Eee do bani.- Wstała z krzesła i położyła się na kanapie.- Myślałam, że to będzie coś ciekawszego. Nawet jeśli miałaś wizję to ona się nie sprawdzi dopóki ja go nie spotkam i nie będę ,, człowiekiem", a to jak, wiesz za szybko nie nastąpi.- Wiedziałam, ze zbagatelizuje. To w końcu Holmes. Prawda taka, że jak ona będzie normalna, to chyba będzie koniec świata. Jednak to,że Susan sobie odpuściła nie dawało mi spokoju i się zdenerwowałam.
- Więc uznasz to za durny sen!- Krzyczałam i nie zauważyłam, że do pokoju wszedł pan Hudson.
- Za chwilę ja uznam, że zwariowałaś.- Powiedział pół żartem pół serio.
- Nie zwariowałam! Coś nam grozi i to dotyczy głównie Susan!
- Nam?- Spytała znów zainteresowana przyjaciółka.- Przecież powiedziałaś, że to mnie zastrzelono. Co stało się tobie.- Nie wiem czemu, ale tego nie chciałam mówić. Tak jakby to była tylko moja sprawa.
- Nie ważne. Mi nic wielkiego się nie stanie.- Eh... tyle, że Susan prawdopodobnie już dawno coś wyczuła. Czemu ja się z kimś takim zadaję!?
******
Ale się porobiło :D.Czy Jenni powie Susan co naprawdę działo się w jej śnie? Kto stoi za krawymi napisami?
Do następnego :)

Holmes.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz