Chapter 4.

478 51 14
                                    

Castiel

Jeśli nie wziąłbym pod uwagę biadolenia Gabe'a, cały wczorajszy wieczór byłby zacny. Epoka Lodowcowa okazała się przezabawna, a Charlie mniej humorzasta niż by się wydawało. Robiliśmy to, co mamy w zwyczaju: obsmarowywanie ludziom tyłków, łaskotanie się, bicie poduchami, śmianie wniebogłosy i rzucanie pestek od czereśni na ogród Winchesterów. Nic wielkiego, ale to ostatnie zdecydowanie było strzałem w dziesiątkę. Kilka razy nawet udało mi się strzelić w ich lśniącą dachóweczkę, a Char wycelowała w okno pokoju Deana. I nie chybiła. Po całej zabawie o mały włos, a zasnęłaby wtulona we mnie na dywanie, ale oczywiście Mike wywalił ją za drzwi, bo jak sam uważał "Wygoni wszystkich, którzy naruszają jego przestrzeń osobistą po wieczorynce".

Kiedy Char opuściła mój pokój, panował tam niezły rozgardiasz. I jest w sumie do teraz, bo nie miałem ochoty zbierać opakowań po lodach, jej brudnych ciuchów, moich brudnych ciuchów i miliona zużytych chusteczek. Płakaliśmy jak bobry, ze śmiechu i nie tylko. Jak to bywa z Char " w tych dniach", musiała poryczeć się na jakiejś głupiej telenoweli, bo pan zakochał się w pani, a ona nie..blah, blah, blah. Próbowałem jej przetłumaczyć, że uczucie, kiedy ktoś Ci się podoba i ty się jemu podobasz, to wyobraźnia, ale ona nie mogła wbić sobie tej mądrości do głowy. W kącie były nawet tampony, które przytargała ze sobą, mówiąc, że to "w razie sytuacji podbramkowej". Nie wnikam.

W każdym razie mój braciszek Gabriel jak zwykle musiał popsuć mi humor swoją bezdenną troską o mnie. Słodziak z niego, co? Odpowiedź brzmi: nie. Całą noc prawił mi wykłady o bezpiecznym stosunku płciowym. Dowiedział się o akcji w szkole i o tym, że jaszczur powiedział nam, że możemy prawnie uprawiać seks od piętnastki. Biedaczek wpadł w panikę i zrozumiał to jako "Gabe, idę się ostro pieprzyć z nieznajomymi". Później mamrotał coś o zabezpieczeniach i innych rupieciach, a ja jednym uchem wpuszczałem jego gadaninę, drugim wypuszczałem. Myśli, że jak ma osiemnastkę na karku to pan świata i wielki lord milord. Dopowiedział jeszcze, że jeżeli przez najbliższe dwa lata użyję tej lekcji (nie pytajcie, co on tam bredził), to będzie ze mną naprawdę źle. Nieprzekonany zapewnieniami, że wszystko rozumiem i bezcelowym kazaniem, żeby wynosił się z mojej oazy spokoju, sprawdził moje SMS-y. Nosz cholera. Grzebał w mojej prywatnej komórce i znalazł tam wiadomości od "głośnego wielbiciela". Był nim nie kto inny jak Dean Winchester. Nawet nie przeglądałem tych bredni, nie mam zamiaru zarazić się głupotą tego debila.

Ale za to w odwecie sięgnąłem po jego telefonik i to, co tam znalazłem, przerosło moje oczekiwania. Od kilku dni pisał z jakimś dzieciakiem na czacie i nic się nie pochwalił swoją nową miłością.

"Anonim: A co jeśli jesteś czarnoskórym szamanem? Albo pedofilem, który masturbuje się do fotografii otyłych waleni?
Gejbuś: Jestem bursztynkiem w tym nędznym świecie pełnym niepełnosprawnych umysłowo idiotów, promyczkiem nadziei [...] "

Reszty nie miałem ochoty czytać.

A tym dzieciakiem okazał się kto?

Sam Winchester we własnej osobie.

Przekręciłem się dwukrotnie na skamielinie, kiedy poczułem czyjś oddech na karku. Nie przejąłem się tym, ponieważ to zapewne Gabe, pogwałcający moją prywatność. Robi tak codziennie od dwunastu miesięcy i chyba już do tego przywykłem.

- Gabe, złaź ze mnie, jest do cholery jasnej, szósta rano. - wymamrotałem w poduszkę. Poduszki są takie miłe. Zawsze udzielą wsparcia, pomogą, pocieszą, rozwiążą wszystkie nasze problemy. Nie to, co wredna rodzinka.

- Gabe? - szepnął ktoś, na pewno nie Gabriel, tuż przy mojej skroni.

Ale miałem to w nosie. Jak nie Gabe, to Mike, Baltazar albo inny ćwok. Ja chcę tylko spać.

I hate U, I love U. [destiel]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz