Po wyjściu dyrektora, w Norze ze wszystkich stron rozbrzmiały głosy. Tu i ówdzie rozlegały się rozmowy na temat nowych zadań, ale głównym tematem była Hermiona. Większość zgromadzonych obawiała się o jej bezpieczeństwo na tak trudnej misji, lecz ona sama bała się najbardziej. Mimo to, starała się nie okazywać swojego strachu, aby nie martwić przyjaciół, a w szczególności Pani Weasley, która miała tendencje do wyolbrzymiania wielu spraw. Pomimo zapewnień dziewczyny, że zgodziła się zgodnie z własnej wolą, matka Rona rozsiewała naokoło panikę, o mało nie dostając palpitacji serca.
- A co jeżeli coś się stanie? Severus jest tylko jeden, nie da rady walczyć z całym wewnętrznym kręgiem jeżeli zostanie zdemaskowany! Myślę, że Albus powierzył Hermionie zbyt niebezpieczne zadanie!
- Molly, dobrze wiesz, że gdyby Dumbledore nie był pewien co do bezpieczeństwa Panny Granger, nigdy nie zaryzykowałby jej zdrowia czy życia - Minerwa dotknęła ramienia rudowłosej kobiety w geście dodania jej otuchy, mając nadzieję, że w ten sposób się uspokoi. Niestety, Pani Weasley nie było łatwo wyciszyć podczas jej napadów paniki. Złapała się za głowę, kilka razy szarpnęła za swoje ogniste loki, wzięła głęboki oddech i przymknęła oczy, które zaszkliły się od świeżych łez. Gestem dłoni przywołała do siebie Hermionę i zamknęła ją w mocnym, matczynym uścisku.
- Obiecaj mi, że będziesz na siebie uważać, Wróbelku - przełknęła gorzką ślinę i spojrzała na dziewczynę z żałością. Ta pokiwała głową, ledwo tłumiąc płacz, który niemiłosiernie cisnął jej się na powieki. Bała się rozpłakać teraz, a zwłaszcza gdy Pani Weasley zaczynała powoli się uspokajać.
- Moja droga, pamiętaj, że Severus zawsze będzie przy niej - zza pleców Hermiony rozległ się ciepły głos Lupina. - Może tego nie okazuje, ale jestem pewien, że nie pozwoli, aby coś jej się stało.
Stojący dotąd w zacienionym rogu pomieszczenia Snape przewrócił oczami z niesmakiem. Miał już dosyć całej sytuacji, więc postanowił się wtrącić, aby ukrócić cierpienie jakie zadają mu rozlegające się wokół żałosne jęki.
- Uspokój się, Molly - z szelestem szat podszedł do grupki ludzi zgromadzonych przy kobiecie. - Granger nie spadnie włos z głowy. Poza tym, za dużo papierkowej roboty tworzy się przy śmierci ucznia w trakcie roku szkolnego, a pracy mam już wystarczająco.
Pani Weasley zaśmiała się nerwowo, niepewna czy poczucie humoru Severusa jest dosyć specyficzne, czy faktycznie miał na myśli to, co powiedział. Aczkolwiek nie ukrywając, kobieta w końcu się uspokoiła i na jej twarz powrócił matczyny rumieniec, gdy zaczęła zaganiać Remusa do zjedzenia reszty pasztecików, gdyż według niej wygląda „na zbyt wysuszonego". Natomiast wilkołak zręcznie wymijał lewitujący przy jego głowie talerz pełen przysmaku, tłumacząc się, że zjadł już wystarczająco i naprawdę nie miał siły przełknąć niczego więcej. Z rogu pomieszczenia, gdzie z powrotem wrócił Snape dało się słyszeć kąśliwą uwagę dotyczącą oskórowanej sarny i wyjątkowej chęci na krwistego steka. Lupin oczywiście z uśmiechem zignorował złośliwy komentarz i czmychnął do kominka, aby parę chwil później zawołać „do zobaczenia moi drodzy!" i zniknąć w zielonych płomieniach.
Hermiona zadecydowała w końcu, że dobrze byłoby podejść do czarnowłosego profesora i dowiedzieć się więcej na temat swojego zadania, więc niepewnym krokiem ruszyła do kąta jadalni, gdzie oparty o parapet Mistrz Eliksirów wpatrywał się intensywnie w przestrzeń poza Norą.
- Panie profesorze, czy mogę zając panu chwilę?
- W jakiej sprawie, Granger? - mruknął cicho, wciąż zapatrzony na pola za oknem. Wyglądał jak sęp polujący na zwierzynę, nie odwracając nawet na moment wzroku od swojego celu.
CZYTASZ
Pocałunki//Sevmione
Fiksi PenggemarCzasami rodzina sprawia problemy. A szczególnie taka, o której się nie wiedziało przez całe swoje życie. Dwa różne światy, nowi wrogowie oraz Hermiona po przeciwnej stronie. Najwyższe notowania: #146 w fanfiction 28.07.18 #83 w fanfiction 04.08.18