2. Popsute plany.

223 25 11
                                    

Tylko nieliczne promienie światła z latarni oświetlały małą uliczkę za pubem  „Corona”. Hałas dobywający się z wnętrza, sprawiał wrażenie jakby było to samo siedlisko zła a wszędzie walające się śmieci za budynkiem dawały schronienie bezpańskim kotom i psom. 
Tą właśnie uliczką szli dziewczyna i chłopak, starający się przemykać jedynie nieoświetlanymi częściami żeby nie zostać zauważonymi.  Czuli się nieswojo, mimo że przechodzili co kilka dni, zawsze o tej samej porze ale teraz będzie to niezapowiedziana wizyta. Ze złymi wieściami i oboje nie wiedzieli jak ich szef zareaguje na nagły bieg wydarzeń, który rozegrał się w ciągu kilku godzin.
Chłopak nerwowo wyciągnął paczkę papierosów z kieszeni kurtki i zapalił go lekko drżącymi dłońmi.
-Denerwuje się.- wyznał zaciągając  się dymem.
Dziewczyna zgodnie pokiwała głową wystawiajac rękę by i ją poczęstował papierosem. 
- Jest sie czym denerwować - powiedziała cicho. - ON się wścieknie... Jak nigdy.
Podał jej papierosa po czym spojrzał na nią z naganą.
-Nie powinnaś palić, to niezdrowe.- objął ją delikatnie ramieniem a potem westchnął. Wieczór był piękny i najchętniej spędziłby go w barze , na imprezie albo jeżdżąc motorem a tak to musi iść , przekazać wieści i nie dać się zabić.- Lord Voldemort to będzie przy nim pikuś.
- Nie porównywałabym go do Voldemorta, bo jednak mamy tą przewagę że Avadą w nas nie rzuci - uśmiechnęla się nerwowo kompletnie ignorując wzmiankę o szkodliwości papierosów. Owszem był jej przyjacielem ale hipokrytą już być nie musiał. - Można uciec w ostatniej sekundzie... chyba że ma dobre oko. Słyszałam jego rozmowę jak mówil że kupił nowy pistolet. - aż przeszedł ją dreszcz.
-On sobie kupuje co miesiąc te pistolety , jakby je kolekcjonował albo jakby miał jakiś fetysz… może lubi się pieprzyć z pistoletem ?- zaśmiał się cicho, wyrzucając niedopałek na chodnik. – Może ta jego go nie zaspokaja…zresztą nawet nie rozumiem czemu on z nią jest…
Wywróciła oczami.
- Fakt, za piękna nie jest - stwierdziła zaciągając się. - Jednak mała dieta, lifting... totalna metamorfoza i coś z tego bedzie. - zachichotała próbując się uspokoić, bo serce tłukło się o klatkę piersiową.
-Wątpię żeby miała na to kasę, chyba że on jej zasponsoruje żeby mieć lepsze doznania w łóżku…- uśmiechnął się łobuzersko ale mina mu zrzedła gdy stanęli przed drzwiami do prywatnego mieszkania ich szefa.- Boję się… może nie będziemy mu mówić ? Może poczekamy aż to się samo rozwinie ? –spytał lekko spanikowany.
Prychneła patrząc na niego jak na totalnego kretyna. 
- Dobrze wiesz że on zawsze wie kiedy kłamiemy - powiedziała w końcu zastanawiając się czy ma zapukać czy jej towarzysz to zrobi. - Samo się nic nie rozwinie, doskonale wiesz... ze to było nieuniknione. Spotkały się..
-Ale się nie polubiły… pobiły się przecież sama widziałaś.- westchnął cicho pukając do drzwi. Ręce miał spocone a serce biło mu niespokojnie oraz szybko. Miał wrażenie, że zaraz zemdleje.
Dziewczyna nie zdążyla nic odpwiedzieć bo drzwi otworzyły się jakby właściciel już dawno na nich czekał. Zerknęła na zegarek na przegubie mężczyzny. Spóźnili się o dwie minuty, nic dziwnego że był taki wściekły. Piorunował ich swoimi ciemnymi oczami, a zmarszczki na czole pogłębiły się gdy unosił brwi.
- Wchodźcie szybko - burknął na nich a gdy weszli zamknął za nimi drzwi. Dziewczyna dostrzegła że przekręcił też klucz w zamku. Przełknęła ślinę. - Na litość boska, zdejmijcie buty. Nie chcecie ubrudzić mojego nowego dywanu, prawda? Znacie drogę do gabinetu...
- Tak oczywiście... - zdjęla swoje szpilki stawiając tuż obok małej szafki na buty. 
- Co macie takie miny... jakby coś się stało? - mężczyzna wykrzywił wargi w pogardliwym uśmiechu.
Chłopak przełknął ślinę i posłusznie zdjął swoje buty i lekko zdenerwowanym krokiem zrobił krok do przodu.
-Bo wiesz… one …- westchnął i skierował oczy do góry modląc się w duchu, żeby to wszystko skończyło się dobrze.-…spotkały się.-powiedział w końcu cofając się do tyłu.
- CO ZROBIŁY?! - wrzask wściekłego szefa usłyszało zapewne pól miasta. Zrobił się czerwony z gniewu, a całe ciało drżało. Oddychał ciężko patrząc na nich morderczym wzrokiem. - Wy tępi idioci, jak w ogóle mogliście do tego dopuśćcić!
-Wiesz… chodzą do tej samej szkoły… ciężko by było żeby się nie spotkały skoro są identyczne i wszyscy mylili jedną z drugą…-powiedział cicho, patrząc na dziewczynę szukając u niej jakiegokolwiek wsparcia.
- Na upartego to też małe miasto - powiedziała ledwo zdążając się uchylic przed lecącą doniczką w jej stronę. Ziemia z mała paprotką wylądowała na samym środku tego 'nowego' białego dywanu. Mężczyzna zaklął.
 - To pieprzone marne wymowki! Nie po to chronię wasze tyłki by teraz odpłacać mi się taką niesurbodynacją... - odetchnał głęboko wsadzajac dłonie w kieszenie gustownego garnituru.. - Skoro jednak sę stało będziecie musieli przypilnować by one się nie zgadały.
- Pokłóciły się - dziewczyna odetchnęła z ulgą że jednak nie beda martwi tego wieczoru.
-Właśnie.-dodał cicho chłopak, patrząc z lekkim rozbawieniem na leżącą doniczkę.- Właściwie… nie rozumiem  jak mogłeś dopuścic by obie zamieszkały w jednym mieście…
- Dotarły do mnie plotki że córka naszego kochanego burmitsrza uczy się w szkole z Internatem. Nie miałem jednak pojęcia że to nieprawda - westchnąl zirytowany. - Nie martwcie się... Wkrótce jednej z nich się pozbędziemy. Albo dwóch. Jeśli tylko zaczną węszyć.
Dziewczyna spojrzała na chłopaka a nastepnie na mezczyzne nieco zdenerwowana.
- Co masz na myśli mówiąc pozbędziemy? - zapytała.
Lekko zmierzwil jej włosy niczym ojciec dlatego cofnęla się o krok.
- Jesteś mądrą dziewczynką... i sądze że jeden grzech więcej ci nie zaszkodzi. Do nieba i tak nie pójdziesz... - uśmiechnął się krzywo.
Uśmiechnął się nerwowo i zmierzwił włosy w geście zestresowania. Pozbyć się ? Nie czuł, że byłby w stanie tego zrobić.
-Na razie nie ma potrzeby je likwidować . Są niegroźne , patrzą na siebie wilkiem,… może są głupie i nie domyślą, że coś je łączy.
- Masz prawie siedemnascie lat i nadal taaaki głupi - mężczyzna przewrocil oczami opierając się wygodnie o ścianę. - Są identycznie i nie domyślą się że je coś łączy? Wątpie by były głupie. Gdy obserwowałem jedną z nich na skończoną idiotkę mi nie wyglądała. Prędzen czy później sie zorientują. Trzeba będzie je zniszczyć. Naprawdę, ja nie zartuje.
- Domyślam się - jęknęła dziewczyna. - Nie jestem przekonana jednak czy chce iść za to siedzieć.
- Albo ich życie albo wasze. Decydujcie sami.
Przełknął ślinę.
-Nawet jeśli żywiłbym do jednej jakieś uczucia ?- spytał cicho, chowając ręce do kieszeniach.
- To tylko głupie nastolatki! - wykrzyknął.
Cofnął się do tyłu i wyciągnął ręce w geście pokoju .
-Dobra, dobra to się zdarza przecież.- warknął.- Seksowne są no.
- Możesz poużywać póki są żywe, wątpie by kręciła cię nekrofilia. - na surowej twarzy gospodarza zagościł krótki uśmiech który jednak szybko zszedł jakby w ogóle nie zaistniał. - Coś jeszcze co powinienem wiedziec?
-To chyba wszystko…-powiedział cicho i popatrzył na dziewczynę.- Chyba, że ty coś wiesz… byłaś pod gabinetem chyba, prawda ?
Pokręciła głową.
-Dyrektorka ma podwójne ściany; nic nie słychać. - powiedziała lekko znużonym głosem. - Jeśli się czegos dowiem od razu zadzwonię. 
- Świetnie. Będę czekał. Dzwońcie na numer który wam podałem. Nie chcę niepokoić nikogo w moich kręgach. Zrozumiano? A teraz wyjdźcie - wskazał na drzwi.
Oboje kiwnęli głową i szybko założyli buty i wyszli na chłodne jesienne powietrze.
-I pomyśleć, że kiedyś zapraszał nas na kawę i udawał ojczulka.- mruknął otulając się szalikiem. Spojrzał na dziewczynę z lekkim zaniepokojeniem.- Jeśli ci zimno mogę dać ci bluzę lub kurtkę.
- Dziś nawet nie zaproponwał wody, patrz jak ludzie zmieniają sę na gorsze - mrukneła kręcąc głowę na jego propozycję. - Jest mi idealnie. Ta kurtka nie jest taka zimna jak się wydaje.
-Czasem wydaje mi się, że poprawczak byłby lepszy od tego.- westchnął, przemierzając zniszczoną uliczkę . Rozglądał się żeby w razie czego nikt ich nie zaczepił. To niebezpieczna dzielnica i musiał być ostrożny. Był odpowiedzialny za dziewczynę, zawsze się tak czuł i nie dopuści, żeby stała się jej jakakolwiek krzywda.
- Przynajmniej by wypuścili w odpowiednim momencie. Teraz czuje sie jakbym do niego należała. - skrzywiła się wyraźnie. - Odprowadzisz mnie do domu? Będe spokojniejsza że nikt po drodze mnie nie zabije.
-Możemy iść do mnie. Mam wolną chatę, rano cię odwiozę maleńka.- objął i przyciągnął delikatnie do siebie.- Mam twój ulubiony film i w jednej czwartej pełną lodówkę.- zaśmiał się cicho.
Zagryzła wargę uśmiechając się słodko do przyjaciela.
- Zgadzam się, zgadzam się. Ta lodówka mnie przekonała - uśmiechnęła się przytulając się. - ale ty jesteś gorący!
Zaśmiał się serdecznie, całując ją w czoło.
-Przecież wiesz, że od zawsze jestem gorący. Dlatego wszystkie na mnie lecą.- uśmiechnął się seksownie, ukazując dołeczki w policzkach.
- Niestety... Czuje się przez to strasznie zazdrosna czasami - przeczesała palcami jego włosy. - Kto wie, może jednak jestesmy sobie przeznaczeni.
-Zawsze możemy to dzisiaj sprawdzić.- zaśmiał się, głaszcząc ją delikatnie po włosach. Wyprowadził ją z ciemnej uliczki a potem skręcili w prawo w stronę ciemnoczerwonej kamienicy.
- Zobaczymy czy film będzie nudny czy nie... - posłała mu łobuzerski uśmiech.
-Ze mną każdy jest nudny.- pochylił się i przelotnie dotknął jej warg swoimi.- Wiesz, że cię uwielbiam maleńka ? Od zawsze.
- Udowodnisz to juz za chwilę, no chyba że znów nazwiesz mnie maleńka - wymruczala.
Zaśmiał się i mocniej ją do siebie przytulił, powoli wdychając zapach jej perfum i  upajając się nim.
-Ale jesteś mała.- uśmiechnął się łobuzersko.- I jesteś młodsza o parę miesięcy i jesteś moja. Moja mała, malutka.-powiedział czule.
-  Więc jeśli chcesz twoją małą to się pośpieszmy. Zaczęło robić się chłodno a ja nie chcę się przeziębić - przejechała dłonią po jego policzku.
-Niecierpliwe dziecko z ciebie.- uśmiechnął się delikatnie a potem zaprowadził ją do drzwi i przepuścił ją przodem do mieszkania. Nareszcie czuł się uspokojony i wiedział, że dostali jeszcze kilka miesięcy życia od losu jeśli dobrze spełnią swoje zadanie. A  muszą. Chcieliby w końcu wyjść na prostą.

Złe IntencjeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz