Rozdział 3

68 4 1
                                    



Pomieszczenie urządzono w staromodnym stylu. Ilekroć próbowałam wszystko ogarnąć wzrokiem, wydawało mi się, że wchodzę do sali tronowej, gdzie na samym jej końcu siedział książę recepcjonista. Cóż, nie wyglądał zbyt królewsko, ale otoczenie to rekompensowało. Bogate, złote zdobienia na ścianach, wypolerowana podłoga, wysoki sufit z lśniącym żyrandolem. Wyglądał jak kryształowy wodospad, mieniący się wielobarwną tęczą. Gdy go zobaczyłam oczy otworzyły mi się szeroko. Robił duże wrażenie. Zwróciłam też szczególną uwagę na wielkie kanapy obłożone poduszkami. Aż miałam ochotę rzucić się na nie i skakać jak szalona. Okey, może wyglądało by to dziwnie, ale ile miałabym frajdy! Chociaż sądzę, że tutejsza obsługa hotelowa i goście nie podzieliliby mojego zdania. Zrobiłabym z siebie idiotkę. Jeśli kiedykolwiek dożyję dnia, w którym będę mogła kupić sobie wszystko co zechcę, to moim pierwszym wyborem będzie ta kanapa. Zastanawiało mnie jednak coś innego. Jakim cudem Willa stać było na taki hotel? Pokoje tutaj muszą kosztować fortunę. Rozumiem, że jest na wymianie, ale nie sądzę, aby szkoła mogła mu ufundować taką placówkę. Nie wiem dlaczego, ale coś w mojej głowie podpowiadało mi, że to wszystko kłamstwo. Tylko czy to Will jest oszukiwany, czy może ja? Musi istnieć inna opcja. Mój przyjaciel jest w niebezpieczeństwie, a ja muszę go ochronić.

Podeszliśmy do recepcjonisty, a on uśmiechnął się pogodnie.

- Dobry wieczór Panie Waterson. - wręczył Willowi kluczyk, a następnie spojrzał na mnie. W jego oczach było coś co mnie zaniepokoiło. Chyba, że mam jakąś obsesję na punkcie oczu. Ostatnio stwierdziłam, że wszystko wyczytuję ze wzroku. Zamiast coś powiedzieć, tylko gapię się na człowieka i świdruję jego oczy. Może to wynika z mojej wrodzonej nieśmiałości?

Mężczyzna miał na ramionach złote ozdoby, przypominające te, które nosili książęta w dawnych czasach. Dlatego nazwałam go książę recepcjonista. Więc Pan książę recepcjonista uśmiechnął się do mnie krzywo i mrugnął ukradkiem do Willa. - Przynieść może butelkę wina do pokoju?

Chłopak trochę się zarumienił podobnie jak ja. Czy książę recepcjonista coś sugerował? Oczywiście, że coś sugerował!

- Ja nie piję alkoholu. - powiedziałam dobitnie. Mam nadzieję, że zrozumiał aluzję. "Nie piję alkoholu" tak naprawdę znaczyło "Nie mam zamiaru spędzać tutaj nocy i nie potrzebuję do tego wina!"

Will chyba nie zrozumiał o co mi chodzi.

- Mimo wszystko możesz przynieść mi karafkę wina do pokoju, to był bardzo męczący dzień.

Miałam wrażenie, że wbijam się w ziemię.

Pragnąc zachować resztki godności, zmroziłam recepcjonistę spojrzeniem i uniosłam głowę. Jego uśmiech zgasł i szybko zanotował coś w notatniku. Will podziękował mu za obsługę i skierował mnie w stronę windy. Wielkie, szklane drzwi otworzyły się aby wpuścić nas do środka. Mój towarzysz sprawnie wybrał odpowiedni przycisk. Budynek był bardzo wysoki, a pokój znajdował się na przedostatnim piętrze. Jednak pognaliśmy na górę tak szybko, że nie zdążyłam nawet dobrze przyjrzeć się zdobieniom windy. Drzwi ponownie się otworzyły, a my wkroczyliśmy do wyścielonego dywanem korytarza.

Apartament Willa znajdował się naprzeciwko. Zrobiliśmy parę kroków, kiedy nagle zatrzymał się i spojrzał na mnie.

- Pamiętasz jak kiedyś bawiliśmy się w twoim domku na drzewie? Ubierałaś się w sukienki i tak słodko krzyczałaś „Jestem księżniczką, więc musisz mi oddać swojego batona Will. To rozkaz".

- Oh, nie przypominaj mi. – zaśmiałam się. – Mówiłeś wtedy „ A ja jestem twoim rycerzem i ochraniam cię przed otyłością."

Oboje wybuchliśmy śmiechem. Nie pamiętam kiedy ostatnio czułam się taka radosna. Wspomnienia dziecinnych lat zawsze dodawały mi otuchy, ale teraz kiedy pojawił się ktoś z kim je dzieliłam, czułam, jakby czas stanął w miejscu.

- Odkąd się tu zatrzymałem – ciągnął Will – zastanawiałem się czy podobało by ci się tutaj. Kiedyś zawsze marzyłaś o innym życiu.. Lepszym życiu.

Ciągle zastanawiałam się skąd wziął na to wszystko pieniądze.

- Nie sądziłam, że miałeś czas na myślenie o starej koleżance z dzieciństwa – powiedziałam, ale widząc jego wyraz twarzy, od razu tego pożałowałam.

- Wiesz... - wyszeptał zakłopotany – Byłaś dla mnie kimś więcej niż... - nagle zawiesił się, jakby coś sobie przypomniał i bez słowa przekręcił klucz.

__________________________________________________

Nowy rozdział z lekkim poślizgiem, ale mam nadzieję, że się wam spodoba :D Historia powoli układa nam się w myślach, więc z każdym kolejnym rozdziałem będziecie dowiadywali się o czym tak naprawdę będzie nasza praca.. xD Dziękuję za przeczytanie i zapraszam na kolejny rozdział, który pojawi się już po weekendzie! :D

by:fantasyxgirls

Noolinga NeraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz