[TsukiYama] Burza uczuć

20K 510 665
                                    

Ulewa zaskoczyła wszystkich.

Ponieważ tego dnia cała drużyna Karasuno trenowała do późnej godziny, kiedy niebo ściemniało nikt nie zauważył nadchodzących ciemnych chmur. Nie było żadnych grzmotów ani błysków, nawet wiatr nie próbował ich ostrzec – ot, w jednej chwili zawodnicy biegli spokojnie przez boisko, by w następnej wręcz ścigać się pod bezpieczny dach sali gimnastycznej. Większość zdążyła, nim ich ubrania przemokły bez reszty, jednak Yamaguchi znajdował się akurat w najdalszej części boiska, toteż jemu „oberwało się" najbardziej. Kiedy dobiegł w końcu do stojących u drzwi sali gimnastycznej kapitana oraz Sugawary, był przemoczony do przysłowiowej suchej nitki.

– Ach, kto by się spodziewał takiej zmiany pogody – westchnął Sawamura, opierając dłonie na biodrach.

– Cóż, nic na to nie poradzimy – mruknął Koushi, patrząc z troską na młodszego kolegę.- Yamaguchi, skoro jesteś już taki mokry, to pobiegnij do pokoju klubowego i przebierz się. Na regale obok okna leży zapasowy dres dla graczy oraz parasolka, więc wróć razem z nią, żeby znów nie zmoknąć.

– Dobrze, Sugawara-san.- Tadashi skinął mu głową, uśmiechając się przepraszająco i odbierając klucz, który ten mu podał.- Zaraz do was dołączę.

– Nie spiesz się, Yamaguchi – polecił kapitan, uśmiechając się do niego i odwracając w stronę sali, by wraz z przyjacielem wrócić do reszty drużyny. Yamaguchi tymczasem obrał przeciwny kierunek, ruszając biegiem do pokoju klubowego.

Kiedy dotarł już do budynku i wspiął się po schodach, podszedłszy do odpowiednich drzwi, przeczesał dłonią mokre włosy i otarł twarz. Chwilę zajęło mu dopasowanie klucza do zamka, gdyż brak jakiekolwiek światła na zewnątrz utrudniało mu sprawę. W końcu jednak udało się i chłopak wszedł do pomieszczenia, ciesząc się suchym i ciepłym powietrzem.

Zapalił światło, jednocześnie odkładając na bok klucz. Podszedł do regału, o którym wcześniej wspomniał mu Sugawara i przesunął wzrokiem po jego półkach. Na złożony w schludną kostkę dres natknął się od razu, sięgnął więc po niego i, rozłożywszy, położył na krześle obok, by było mu wygodniej.

Tadashi zaczął już unosić koszulkę do góry, kiedy drzwi pokoju klubowego otwarły się. Nieco zaskoczony, wypuścił z dłoni materiał i spojrzał na swego gościa. Jak się okazało, był to jego przyjaciel Tsukishima, który tego dnia, z powodu natrętnego nauczyciela został zmuszony do opuszczenia treningu.

– Tsukki.- Yamaguchi uśmiechnął się do niego lekko.- Skończyłeś już pracę dla nauczyciela? Przyszedłeś na końcówkę treningu?

Kei nie odpowiedział. Przerzuciwszy torbę przez ramię, spojrzał z góry na chłopaka, stopą zamykając za sobą drzwi.

– Przebierasz się, Yamaguchi?- zapytał. Zmrużył nieco oczy, przesuwając wzrok po jego ciele.- Miej to na sobie.

– Eh? Ale Tsukki, jeśli się nie przebiorę, to się przeziębię...- zauważył mądrze Tadashi, patrząc bez zrozumienia na blondyna.

– Nie rozumiesz?- zapytał cicho Kei, podchodząc do niego i, stanąwszy tuż przed nim, palcem wskazującym przesunął po jego koszulce, zatrzymując go tuż pod lewym sutkiem.- Twoje ciało robi się w tym miejscu nieprzyzwoite...

– T-Tsukki...- wymamrotał Tadashi, rumieniąc się na twarzy i spuszczając nieco głowę, choć wciąż patrząc przyjacielowi w twarz. Jak zawsze widział w niej pewność siebie, ale poza nią było coś jeszcze, coś, co sprawiało, że ciężko było mu myśleć o czymkolwiek.

– Ta drużyna naprawdę jest pełna imbecyli – mruknął Kei, odkładając swoją torbę i podchodząc do drzwi. Chwyciwszy po drodze klucz, wsunął go do zamka i przekręcił.- Żeby nie zauważyć, że zaraz się rozpada... Nic dziwnego, że jesteś teraz taki mokry. Ale przecież ty prawie zawsze jesteś mokry, prawda?- zapytał, wracając do niego i stając tuż przed nim, zmuszając go tym samym, by cofnął się kilka kroków, aż pod ścianę, gdzie podsunięto niewielki stolik.

||Haikyuu!!|| ShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz