3.

190 18 5
                                    

Jorge

Biegliśmy przed siebie, zobaczyłem . Stała oparta o drzewo, cała blada. Ubrana była w długą, białą suknię. Gęste włosy osiadywały na jej drobnych ramionach. Blada cera jeszcze bardziej podkreślała jej duże, brązowe oczy, które patrzyły na mnie ze smutkiem. Zbliżyłem się, a ona wyciągnęła do mnie dłoń. Chciałem chwycić, jednak niczym powietrze przenikała przeze mnie. Zrobiłem krok w przód, jednak ona zaczęła się oddalać. Odchodziła ode mnie. Chciałem za nią pobiec - nie mogłem. Ziemia niczym wielki magnes przyciągała mnie do siebie. Chciałem krzyczeć, lecz z moich ust nie mogłem nic wydusić. Nic nie mogłem zrobić, a dziewczyna na której mi zależało z każdą sekundą się oddalała. Po chwili już jej nie widziałem. Znów straciłem.

- Znowu ten sen...- powiedziałem, zrywając się do pozycji siedzącej. Ręką przetarłem z czoła kilka kropel potu. Mój oddech był dość szybki. Wyciągnąłem rękę w kierunku szafki by po omacku znaleźć telefon. Po efektownych dążeniu ręką po blacie udało się. Wiedziałem, że lada moment moje oczy stracą kontakt z rzeczywistością, po bliskim spotkaniu z wyświetlaczem urządzenia. Sprawdzam godzinę.
- 7:01 - wyczytuję na głos liczby zauważone przez zmrużone oczy.

Powoli wstałem z łóżka, poprawiłem kołdrę i udałem się w kierunku komody. Wyjąłem z niej białą koszulkę oraz ciemne jeansy. Następnie poszedłem do łazienki by wykonać poranną toaletę.

Po skończonych czynnościach podszedłem do lustra. Jednym gestem dłoni poprawiłem włosy, a następnie skierowałem się w kierunku kuchni. Nie oczekiwałem zastawianego stołu przy którym rodzice będę w spokoju pić kawę i czytać gazety. Nigdy tak nie było.

W kuchni nie zastałem nikogo. Ojciec wczesnym rankiem wyszedł do pracy, natomiast matka..

-Właśnie...- powiedziałem popijąc resztkę zimnej kawy zostawioną przez mojego ojca.
Ruszyłem w kierunku sypialni mamy. Pewnym ruchem dłoni złapałem za klamkę, a następnie otworzyłem drzwi. W pomieszczeniu nie było nikogo. Spojrzałem na łóżko.

-Znowu spędziła noc poza domem..-powiedziałem, gdy zauważyłem łóżko w nienaruszonym stanie. Zamknąłem sypialnię i ruszyłem do swojego pokoju.

Martina

Kilka godzin spędzonych w autobusie...nigdy nie lubiłam długich podróży. Były dla mnie dość męczące... Dlaczego ojciec musiał wywieść mnie, aż tak daleko? Zapomniałabym..przez 5 lat nie mógł znieść mojej obecności przez co perfidnie postanowił się mnie pozbyć. Dzisiaj po tylu latach nastąpił ten dzień.. Dzień w którym mam wrócić do domu. Rodzinnego domu. Jak się czuję z tym faktem? Szczerze: z jednej strony jestem szczęśliwa, że mogę wrócić do swojego domu, pokoju, spotkać znanych mi ludzi, ale z drugiej czuję strach. Nie wiem co postanowi tata. Mimo wszystko jest moim tatą, zawsze mnie kochał. Jednak czy ta zmiana korzystnie wpłynęła na jego samopoczucie?

Po paru naprawdę męczących godzinach dojechałam na miejsce. W okolicy zapadł nuż zmrok. Wysiadłam z autobusu, wzięłam swój bagaż i zaczęłam się rozglądać dookoła. Prawie nic się tu nie zmieniło. Te same budynki, sklepy, mieszkania. Ta sama historia. Schwytałam walizkę i zaczęłam przemierzać okolicę w kierunku mojego domu.

-Jak łazisz kretynko? Może byś patrzyła czy nikt nie jedzie autem?!- z rozmyśleń wybudził mnie pisk hamujących opon, oślepiające lampy auta oraz ten głos..

-Nie wiem skąd jesteś, ale wypadałoby uważać! Wiesz jakie miałbym problemy, gdybym nie wychamował?!- męższczyzna podszedł bliżej do mnie, zbyt blisko, wciąż nie dając za wygraną. Widać było jak jest wściekły. Ja jednak nie zważałam na jego słowa. Cały czas byłam wpatrzona w jego oczy. Brązowe oczy..

-Jorge?- powiedziałam niepewnie, wciąż utrzymując kontakt wzrokowy z chłopakiem. Jego mina natomiast przybrała łagodniejszy wyraz twarzy.

____________________________________________

Chciałabym was zaprosić na moje nowe opowiadanie El Caso? || No, es el destino. Mam nadzieję, że przypadnie wam ono do gustu c;

Medalla del pasado.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz