VI

62 12 1
                                    

                                                  '' Upita Szczęściem, Naćpana Marzeniami  ''

Obudziłam się. Oczy miałam zmrużone, w pewnym sensie zaspane. Raziło mnie światło...To co zobaczyłam potem spowodowało nie znane mi uczucia..Uczucia wielkiego strachu...Nie takie uczucia, które powstawały przez mojego ojca..To była złość, a wręcz wściekłość...A to był ogromny strach...Leżałam w morzu kwi..Gdzie nie spojrzeć znajdowała się czerwona ciecz..To było przerażające..Na ścianach były napisy '' Dla nikogo nic nie znaczysz suko ! '', '' Zdychaj '' , '' Jesteś tylko ździrą ! ''. Te wyrazy przyprawiały mnie o dreszcze..W oczach z nie wiadomo jakiego powdu zaczęły zbierać się łzy..A do pokoju w tym samym momencie wszedł mężczyzna średniego wzrostu. Czarne oczy, a włosy jak węgiel..Lecz najbardziej o dreszcze przyprawiła mnie jedna rzecz...Broń znajdująca się w Jego prawym ręku...Jak poparzona wstałam i oparłam się o ścianę...Po chwili prawa ręka mężczyzny zaczęła powoli się podnosić na wysokość mojej głowy..Byłam zdezorientowana....Wtedy obraz zaczął się rozmazywać..I jedyny dźwięk, który dochodził do moich uszu to krzyki Abrahama..

- Lily ! Obudź się ! Wstawaj ! 

- Czego się drzesz ?! - Krzyknęłam.. - Daj mi spać ! Chcę spać ! 

- Bo Cię kocham ! 

- Co ?! - Mówiąc te słowa usiadłam na łóżku w ekspresowym tempie..

- To już nie chcesz spać ? - Zapytał z uśmiechem na twarzy..Znowu dałam się oszukać ! 

- Ugh..Debil ! 

- Twój Debil ! - Poruszył zabawnie brwiami..

- Poważnie chcesz to kontynuować ? - Zapytałam z uniesionymi brwiami. 

- A jak myślisz misiu ? 

- Jesteś głupi Kochanie.. - Mówiąc te słowa cmoknęłam ustami..

- Nie prowokuj...

- Do czego ? - Drążyłam temat, choć doskonale wiedziałam o co mu chodzi..

- Kochanie wiesz do czego.. -  Znowu ten uśmiech..

- Wiesz co nie chcę tego dalej ciągnąć...Skończmy to..

- Bo zaczynam temat ? 

- Skończ ! - Powiedziałam głośniej..

- Dobra ! - Odpowiedział podobnym tonem głosu do mojego..

- Muszę wracać do domu... - Odezwałam się po chwili ciszy...

- Nie wracaj...

- Co ? - Zapytałam się zdziwiona..

- Nie wracaj...Nie chcę, żebyś tam wracała..Zostań tu dotrzymasz mi towarzystwa.. - Jego wzrok spoczął na mnie przez co czułam się nie komfortowo...

- Tsa...Lepiej pójdę.. 

Gdy chciałam zejść z łóżka  Abraham złapał mnie za rękę i po ciągnął na dół przez co siedziałam na jego brzuchu..Następnie przewrócił się tak, że to ja leżałam pod nim...Przyznam to było dziwne...Bardzo dziwne..

- Abraham..Co t-y ro-obi-sz ? - Ledwo wydusiłam z siebie ostatnie słowo, gdyż on mnie pocałował..

Abraham złączył nasze usta w pocałunku..Czułym pocałunku..Oddałam pocałunek..Czułam jak Abraham się uśmiecha, ale dlaczego on mnie pocałował, może coś knuje..Moja głowa w tej chwili została zaprzątnięta przez milion myśli..Po kilkusekundowym rozmyślaniu odepchnęłam jak najmocniej umiałam od siebie Abrahama i zabierając z krzesełka swoje rzeczy bez żadnego słowa wybiegłam z Jego pokoju jak i domu..

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 04, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

EnemyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz