Prolog "Koniec początkiem"

61 2 4
                                    

Jest gwiaździsty wieczór, 24 czerwca. Siedzą przed drzwiami i trzymają się za ręce. Wiedzą, że to może być koniec. Spędzili razem tak wiele wspaniałych chwil. Lecz podstawówka się kończy, to nieuniknione. Ci wszyscy ludzie, te gry, zabawy, filmy, wycieczki, dyskoteki, ogniska do świtu i całe 6 lat tak wspaniałego dzieciństwa stanie się już tylko cudownym wspomnieniem młodego człowieka.

- Berry? To już jutro...
- Mhm... Jutro... - odpowiedziała zatopiona w myślach, oparta o jego ramię - Ale przecież to nie koniec, prawda? Zmiana szkoły to jeszcze nie koniec... - wyrywa się spośród tańczących w jej głowie wizji.
- Oczywiście, że nie. Obiecuję, że nic się nie zmieni - spojrzał na jej smutną twarz i przesłał jej uśmiech.
- Ja też - odpowiedziała i odwzajemniła gest.

Obydwoje kiedyś myśleli, że to tylko zauroczenie lub jak to inni mówią "szczenięca miłość ", lecz teraz tak trudno było się rozstać. Niby już tyle wakacji spędzili oddzielnie, ale te miały być próbą.

Po tylu latach oboje wiedzieli jak dużo znaczą dla drugiej osoby. Byli trochę jak ogień i woda, lecz to właśnie ich zbliżyło - inność. Wszyscy wiedzieli, że nigdzie nie zobaczą wspanialszej pary niż oni. Zawsze twierdzili, że ich miłość jest mocniejsza od wszystkiego. Razem przezwyciężali wszystkie przeciwności. Lecz teraz nie wiedzieli czy podołają tak trudnemu zadaniu jak zmiana szkoły. Wiele wakacyjnych dni spędzali oddzielnie, ale te ukazywały się jeszcze gorzej. Oboje wyjeżdżali na całe 2 miesiące w inne miejsca.

I ta świadomość, że nie zobaczą się przez tak długi czas nie pozwalała im się puścić. Siedzieli tak już 3 godzinę i milczeli. Gwiazdy pokazywały niezwykle obrazy a oni wpatrywali się w nie bez słowa. Chcieli, żeby ta chwila trwała wiecznie, lecz życie biegnie dalej i nikt nie da rady zatrzymać pędzącego czasu.

- Reyar? Czy gimnazjum tak zmienia ludzi jak mówią? Czasem zastanawiam się, że któreś z nas stanie się kimś innym. Co wtedy? Co to będzie? Co my z tym zrobimy?
- Nie jest tak jak mówią. Ja nie dam się zmienić, zawsze będę taki sam. Wszystko się ułoży, tylko uwierz w to.
- Dobrze - szepnęła i opadła na jego kolana - Zawsze? - spojrzała swoimi iskrzącymi niebieskimi oczami. Zawsze tak na niego patrzyła.
- Zawsze, dla ciebie zawsze - szepnął tak, żeby tylko ona słyszała, mimo że w okręgu paru kilometrów wszyscy już na pewno spali.

Te jej oczy jak zwykle pełne miłości i radości do życia. Na nikogo nie patrzyła jak na niego, czuł się przez to jakby był najszczęśliwszym chłopakiem na świecie. Nigdy nie chciał jej opuszczać, była jego miłością, jego najpiękniejszą księżniczką.

Delikatnie odgarnął jej blond grzywkę z twarzy i spojrzał w te najbłękitsze ze wszystkich oczu. Uśmiechała się z nadzieją, nadzieją na lepsze jutro.
Pochylił się i pocałował te cudne różowe usta, które codziennie rano witały go przed wejściem do szkoły.

Chodzili ze sobą rok, lecz znali się od zawsze. Każdego dnia w szkole lub na ulicy wodzili za sobą oczami. Oboje wiedzieli, że łączy ich jakaś niezwykła więź, magiczna nić, która z każdym kolejnym rokiem zbliżała ich do siebie. Gdy nadszedł ten czas czuli jakby znali wszystkie sekrety drugiego, w sumie taka była prawda - najlepsi przyjaciele do końca świata i jeszcze dłużej.

Jeszcze zanim wyjechali pożegnali się jak gdyby nigdy się już mieli nie zobaczyć. Odprowadzili się wzrokiem i wsiedli do dwóch oddzielnych aut. Tak miał wyglądać koniec, choć nie byli tego świadomi.

Sierpień

To miał być ten moment, gdy mieli się spotkać po całych 60 dniach. Lecz los przyniósł im smutną niespodziankę.

Reyar wyskoczył szczęśliwy z auta mimo paru godzin jazdy.
Jego rodzice zabrali mu telefon na początku wakacji, bo uważali, że za dużo czasu na nim spędza, a to miały być "Wspaniałe rodzinne wakacje" - tak mówiła mama, gdy on prosił o możliwość wysłania choć jednego SMS'a do Berry.
Rozejrzał się po podjeździe i ulicy, lecz nigdzie nie było widać samochodu sąsiadów.
'Może stoi w garażu' - pomyślał z nadzieją, lecz gdy stanął przed budynkiem, w którym mieszkała Berry zobaczył tylko tabliczkę z napisem:

"Na sprzedaż "

W tym momencie usłyszał swój głos krzyczący w głowie wszystkie te pytania jakie chciałby teraz zadać na głos. 'Jak to się stało?', 'Dlaczego?', 'Przecież to nie możliwe, żeby się przeprowadzili...'

Jeszcze raz spojrzał ze smutkiem na dom i poczuł pierwszą łzę spływającą po policzku. Wziął swoją walizkę i jak najszybciej pobiegł do swojego pokoju. Zamknął drzwi i rzucił się na łóżko. Po pewnym czasie zasnął zmęczony podróżą, smutkiem i płaczem.

Jeszcze jedna myśl krążyła w jego głowie przed snem:
'Przecież to nie może być koniec!'

***********************************
Hej :)
Witam was we wstępie do mojego opowiadania.
Liczę, że wam się spodoba
Nigdy nie miałam szaleńczych pociągów do pisania, więc jeżeli znajdziecie jakieś błędy to się nie dziwcie.
#matfiz
Nadal nie wierzę, że napisałam ponad 700 słów w ciągu 1 h.

To narazie tyle o mnie,
Jeżeli macie jakieś pytania to piszcie :)

Do kolejnego rozdziału 🐭

Nie potrafię zapomniećOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz